Stowarzyszenie Kobiet Internowanych i Represjonowanych: książka o A. Macierewiczu to ordynarna manipulacja
Stowarzyszenie Kobiet Internowanych i Represjonowanych opublikowało „Protest” przeciwko „ordynarnie zmanipulowanej” ich zdaniem biografii Antoniego Macierewicza. Protestujący wskazują, że źródłem wiedzy o stosunkach rodzinnych i małżeńskich są podsłuchy SB rejestrowane w latach siedemdziesiątych.
Książka pt. „Antoni Macierewicz. Biografia nieautoryzowana”, wydana przez wydawnictwo Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, ukazała się 6 czerwca. Autorami są Marcin Dzierżanowski i Anna Gielewska.
W piątek Stowarzyszenie Kobiet Internowanych i Represjonowanych przesłało PAP „Protest” przeciwko publikacji. Pod protestem podpisały się w imieniu stowarzyszenia: Alina Cybula-Borowińska, Maria Dąbrowska, Grażyna Najnigier, Barbara Kądziela i Anna Bielańska.
„Protestujemy!” – rozpoczęły swój apel autorki.
„Kilka dni temu w wydawnictwie Znak ukazała się książka „Antoni Macierewicz. Biografia nieautoryzowana”, której autorami są dziennikarze A. Gielewska i M. Dzierżanowski. Książka jest ordynarnie zmanipulowaną biografią Antoniego Macierewicza., w której jako źródło wiedzy o stosunkach rodzinnych i małżeńskich przywoływane są podsłuchy SB rejestrowane w latach siedemdziesiątych i przechowywane w archiwum IPN” – czytamy w przesłanym PAP komunikacie.
Stowarzyszenie w oświadczeniu „stanowczo protestuje” przeciwko „takiemu wykorzystywaniu esbeckich podsłuchów, zdobywanych nielegalne, bo przecież bez zgody zainteresowanych”.
„To wyjątkowa nikczemność, żeby wykorzystywać gromadzone przez SB taśmy i bez żadnych skrupułów upubliczniać je po tylu latach, bo nagrane są tam rozmowy intymne między małżonkami. Okazuje się bowiem, że biografię Antoniego Macierewicza i Jego rodziny napisali po latach esbecy – główne źródło wiedzy autorów” – uzasadniają protest autorki.
„Autorzy wykorzystali też prywatne dokumenty rodziny zdobyte w podstępny sposób – listy córeczki do mamy pisane do Hanki – naszej koleżanki – przebywającej wówczas w ośrodku odosobnienia w Gołdapi” – wyjaśnia stowarzyszenie.
„Rodzi się pytanie: po co A. Gielewska i M. Dzierżanowski napisali tę książkę? Chyba tylko dla łatwego zarobku w myśl zasady: pecunia non olet… Jednak cała ta książka śmierdzi – nikczemnością i chamstwem. Zapach ten ogarnia także szacowne niegdyś wydawnictwo Znak” – czytamy w oświadczeniu.
PAP/RIRM