Stenogram z kokpitu Tu 154M można podważyć
Stenogram z kokpitu rządowego samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem, opracowany między innymi przez Pawła Artymowicza, można podważyć. Był przygotowany nieprofesjonalnie – informuje „Nasz Dziennik”.
Mówi o tym jeden z załączników ekspertyzy oznaczony numerem 2, znajdujący się w kompleksowej opinii biegłych, która miesiąc temu trafiła do prokuratury wojskowej.
Według biegłego nie można – w oparciu o analizę Artymowicza – kategorycznie przypisać głosu dowódcy Sił Powietrznych, jak na przykład rzekomego wydawania przez niego komend na 280 i 100 metrów.
Poseł Stanisław Piotrowicz, wiceprzewodniczący parlamentarnego zespołu wyjaśniającego przyczyny katastrofy smoleńskiej, zauważa, że te informacje pokazują, w jaki sposób prokuratura prowadzi śledztwo.
– Wysyła biegłego do Moskwy. Nie wiadomo, nad czym ten biegły tam pracuje, co Rosjanie mu udostępniają i efekty tego są takie, jakie są. Co Rosjanie udostępniają, to mieliśmy okazję przekonać się wielokrotnie. Polskiej prokuraturze Rosjanie przekazali materiały, o których później trzeba było powiedzieć, że są to dokumenty – delikatnie rzecz ujmując – nierzetelne. Myślę o protokołach z sekcji. Zatem to, co czyni prokuratura wojskowa, to nie tylko jest parodia śledztwa, ale także udział w manipulacji informacją – podkreślił Stanisław Piotrowicz.
Przypomnijmy, że kilka dni temu radio RMF opublikowało fragmenty stenogramów mających pochodzić właśnie z opinii biegłych, która trafiła do prokuratury.
Pojawiły się w niej informacje o obecności gen. Błasika w kokpicie i spożywaniu alkoholu.
Wczoraj prokurator generalny Andrzej Seremet poinformował, że są dwie wersje nowych stenogramów z kokpitu Tu-154. Dodał, że wersje te różnią się stopniem kategoryczności przypisania poszczególnych wypowiedzi określonym osobom.
Jutro mija 5 lat od katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem.
RIRM