Sprawy byłego esesmana z Auschwitz-Birkenau ciąg dalszy
Obrońcy Oskara Groeninga, byłego esesmana z Auschwitz-Birkenau, złożyli apelację. Do czasu jej rozpatrzenia 94-letni mężczyzna skazany na karę 4 lat więzienia za pomocnictwo w zamordowaniu co najmniej 300 tys. osób – pozostanie na wolności.
Adwokat byłego esesmana Hans Holtermann, w odwołaniu powołał się na opóźnienie w postawieniu Groeninga przed sądem, co nastąpiło dopiero w tym roku, chociaż o jego sprawie wiadomo było od lat.
Historyk, prof. Wojciech Roszkowski, podkreśla, że wyrok w tej sprawie jest jednoznaczny, zatem dalsza gra proceduralna nie powinna mieć miejsca.
– Współczesne sądownictwo jest areną właściwie nieprzerwanie takich różnych gier proceduralnych. Obrońcy bardzo często uciekają się do argumentów, które nie mają nic wspólnego z meritum sprawy, tylko odwołują się do jakichś błędów proceduralnych czy zaniechań w procedurach. Ten człowiek, jeżeli wina jego jest udowodniona, po prostu powinien zostać skazany. Krótko mówiąc, jest to bardzo smutna część naszej rzeczywistości, jeśli chodzi o wymiar sprawiedliwości. Należy ubolewać, że tego rodzaju procedury opóźniają wejście wyroków w życie – mówi Roszkowski.
Podczas trwającego od kwietnia procesu, były esesman uznał moralną współodpowiedzialność za zbrodnie i poprosił ofiary Holokaustu o przebaczenie. Przyznał, że wiedział o dokonywanych w obozie okrucieństwach.
Groening, jako członek formacji Waffen-SS, pełnił służbę w KL Auschwitz w lecie 1944 roku. Jego zadaniem było zabezpieczenie odebranych ofiarom pieniędzy i innych wartościowych przedmiotów, a następnie przekazanie ich władzom w Berlinie.
RIRM