Śląscy kolejarze zdani tylko na siebie
Większość kolejarzy ze zlikwidowanych na Śląsku przewozów regionalnych musi liczyć tylko na siebie.
Jak mówi Leszek Miętek przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych – ministerstwo transportu nic w tej sprawie nie robi. Blisko 1800 osób straciło pracę po likwidacji kolejowej spółki na Śląsku. Część z nich znalazła pracę w Kolejach Śląskich. Większość jest jednak zdana na siebie.
– Nic się z tym nie robi. Pan minister Nowak nawet palcem nie kiwnął; także kolejarze są osamotnieni. Sytuacja w Przewozach Regionalnych jest arcytrudna, natomiast rząd, który jest autorem procesu usamorządowienia nie robi nic w tym kierunku, aby spółkę Przewozy Regionalne postawić na nogi, ażeby ona miała zdolność funkcjonowania. Jedyną rzeczą, którą proponuje rząd są zmiany w ustawie prowadzące do upadłości spółek kolejowych – podkreślał Leszek Miętek.W ubiegłym roku Przewozy Regionalne otrzymały pieniądze na uruchomienie specjalnego programu pomocowego dla zwolnionych kolejarzy. Nie gwarantuje to jednak znalezienia pracy, ponadto kolejarze podkreślają, że chcą pracować w wyuczonym zawodzie.
– Trzeba wiedzieć, że na kolei często pracują ludzie, którzy wykonują swoje obowiązki przez wiele lat z pokolenia na pokolenie. To jest wysoce wyspecjalizowany zawód. Bardzo często dyżurny ruchu, maszynista, ustawiacz czy manewrowy, bo są to zawody kolejowe, po utracie pracy są pozostawieni sami sobie. To nie są zawody, które można gdzieś użyć na rynku pracy, dlatego ci ludzie przez 30 i więcej lat wykonywali ten zawód i teraz zostają na lodzie –zwraca uwagę Leszek Miętek.Z podobnym problemem borykać się będą pracownicy firmy Fiat, która w najbliższym czasie ma zwolnić 1450 osób.
Wypowiedź Leszka Miętka:
RIRM