Skazani za obronę wartości
Gdański sąd skazał dwóch mężczyzn, którzy stanęli w obronie fundamentalnych wartości, takich jak wiara, życie i rodzina. Usłyszeli oni wyrok 40 godzin prac społecznych za zakłócanie marszu feministek oraz zorganizowanie – zdaniem sądu – nielegalnej kontrmanifestacji. Oskarżeni odwołali się od wyroku.
Wszystko zaczęło się 8 marca ubiegłego roku od marszu zorganizowanego przez feministki.
– 8 marca feministki ze stowarzyszeń lewackich postanowiły zorganizować marsz, w którym promowały swoje antywartości. My chcieliśmy się temu tylko przeciwstawić, żeby pokazać, że nie tylko takie wartości są przez społeczeństwo propagowane, ale – przede wszystkim – wartości narodowe, wartości rodzinne, wartości, które budują naszą ojczyznę, a nie ją niszczą przez takie spędy, które wykrzywiają obraz rodziny – powiedział Mateusz Ropela, współorganizator kontrmanifestacji.
Przedstawiciele feministek oraz środowisk LGBT skandowali hasła uderzające w życie, rodzinę oraz wiarę.
– Głosili oni hasła prowokujące wobec nas, szykanujące Kościół, wiarę. Wygłaszali swoje antykatolickie mowy przy wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej. Jest to jak najbardziej profanacja i obraza dla nas. Były hasła nawołujące do aborcji, eutanazji wprowadzania gender do przedszkoli – dodał Krzysztof Przyborowski, współorganizator kontrmanifestacji.
To bluźniercze zachowanie wywołało wielkie oburzenie wśród przechodniów oraz pomorskich narodowców. Za obronę wartości, dwóch protestujących zostało skazanych na karę miesiąca ograniczenia wolności w wymiarze 40 godzin pracy na cele społeczne. Zostali oskarżeni o zorganizowanie nielegalnego zgromadzenia. Wyrok został wydany w trybie nakazowym, bez podania uzasadnienia.
– Prawo do wypowiadania swojego zdania mają środowiska lewackie, środowiska homoseksualne, natomiast środowiska prawicowe i katolickie są nieustannie karane za to, że mówią prawdę, że dopominają się tego, aby te ogólnoludzkie wartości w Polsce były szanowane – zwróciła uwagę Anna Kołakowska, radna miasta Gdańsk.
Oskarżeni nie zgodzili się z decyzją sądu i odwołali się od wyroku.
TV Trwam News/RIRM