Sama zapowiedź strajku przyniosła efekty

Z Dominikiem Kolorzem, szefem śląsko-dąbrowskiej Solidarności rozmawia Grzegorz Podżorny

To będzie trudny rok?

– Jeden z najtrudniejszych w ostatnim dwudziestoleciu. Kolejne sektory gospodarki odczuwają skutki spowolnienia gospodarczego. Coraz więcej przedsiębiorstw zwalnia pracowników. Po raz pierwszy od ponad dwudziestu lat płace realne przestały rosnąć. Tymczasem rząd nie robi nic, aby tym problemom zaradzić. Nie wspiera ani pracowników, ani przedsiębiorców. Właściwie to reprezentuje już chyba tylko i wyłącznie rządzącą grupę urzędników, której jedynym pomysłem na rzeczywistość jest trwanie na raz zdobytym stołku.

Co musi się stać, aby obecna ekipa rządząca podjęła działania mające na celu ochronę przedsiębiorstw i ochronę miejsc pracy?

 – Rząd musi odczuć, że społeczeństwo już nie będzie się dawało dłużej oszukiwać, że ludzie już nie będą się nabierać na piękne słówka i zabiegi socjotechniczne. Musi odczuć, że społeczeństwo to nie jest zatomizowana i podzielona masa, którą można manipulować napuszczając jednych na drugich. Ludzie powoli się budzą. Powoli zaczynają rozumieć, jaki jest ich prawdziwy wspólny interes. Mieć pracę, godziwe zarobki, dobrą opiekę medyczną, bezpieczeństwo socjalne dla siebie i dla swojej rodziny to są dla nich sprawy najważniejsze. I tego żadne marketingowe fajerwerki nie zastąpią.

Czy groźba strajku generalnego w regionie może spowodować zmianę postawy rządu?

 – Już sam fakt, że pracownicy kolejnych przedsiębiorstw i sektorów gospodarki opowiadają się w referendum za strajkiem, powinna dać rządzącym do myślenia. Warto podkreślić, że to nie jest protest jednej branży, która znalazła się w trudnej sytuacji. To są różne zakłady, w różnej kondycji ekonomicznej, jedne już odczuły skutki kryzysu, inne mają się jeszcze całkiem dobrze. Ale jest coś, co łączy pracowników tych wszystkich zakładów. To świadomość, że trzeba zmusić ten rząd do działań wspierających polski przemysł i chroniących miejsca pracy. Tolerowanie nieróbstwa tego rządu skończy się gospodarczym i społecznym kataklizmem.

Ale tu należy sobie postawić pytanie, czy ten rząd jest w stanie cokolwiek zrobić? Niemoc w sprawie zwolnień w Fiacie pokazuje, że nie za bardzo jest na co liczyć.

 – To, co stało się w Fiacie, to efekt całego ciągu wieloletnich zaniedbań. Rząd nawet nie kiwnął palcem, aby spróbować zapobiec przenosinom produkcji Pandy z Polski do Włoch. Nie zrobił nic, aby Panda została zastąpiona innym modelem. Po prostu już wcześniej machnął ręką na te 1500 miejsc pracy. A gdy decyzja o zwolnieniach, która zresztą była spodziewana od wielu miesięcy, została w końcu upubliczniona, odegrano trochę teatru o tym, jakoby rząd się bardzo zmartwił i że bardzo się stara, aby jednak te miejsca pracy nie zostały utracone bezpowrotnie. I na teatrze się skończyło. To jednak nie oznacza, że rząd nic nie może. Może. Ma ku temu odpowiednie instrumenty i możliwości.

Ale nie korzysta z nich. Dlaczego?

 – Bo to wymaga ciężkiej pracy, a ten rząd ma alergię na pracę. To ekipa, której naczelnym hasłem jest jakoś to będzie. Nie chce rozmawiać z ludźmi. Lekceważy zarówno pracowników, jak i pracodawców. Przykładem jest chociażby to, jak premier potraktował wspólny apel pracodawców hutnictwa, posłów i związków zawodowych, dotyczący potrzeby rządowego wsparcia dla przemysłu energochłonnego. Taki apel został wysłany do Donalda Tuska we wrześniu. Do dziś nie raczył odpowiedzieć.

Może nie chciał nic obiecywać na wyrost…

 – Tak. Ten premier słynie z tego, że nic nie obiecuje… Żarty żartami, ale to jest skandaliczny wyraz lekceważenia. Dlatego my już nie będziemy słać kolejnych listów i apeli. Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy skierował w październiku swoje postulaty do premiera, a teraz przygotowujemy się do strajku. Bo już chyba tylko strajk generalny może tego premiera i ten rząd postawić do pionu. Przypomnieć im skąd przyszli i uświadomić, że władza w tym kraju nie została im dana raz na zawsze.

Wracając jeszcze do Fiata. Niby wszyscy od miesięcy wiedzieli, że dojdzie do tąpnięcia, a mimo to załoga nie protestowała. Dlaczego?

 – To jest przykład tej niczym nieuzasadnionej wiary, że mnie akurat kryzys nie dotknie, że może w innych zakładach będą zwalniać, ale na pewno nie u nas, a jeśli nawet u nas, to na pewno nie mnie. Mimo że wszystkie fakty jasno wskazywały, że będą cięcia produkcji i zwolnienia, ludzie z założonymi rękami czekali na cud. Cud nie nastąpił. Co trzeci pracownik tyskiej fabryki traci pracę. Otrzymają co prawda odprawy, ale odprawy za parę miesięcy się skończą i co wtedy? Tzw. programy dobrowolnych odejść obecnie oznaczają najczęściej sprzedaż miejsc pracy. Te miejsca pracy są bezpowrotnie tracone.

Zwolnienia w Fiacie źle wróżą całej branży motoryzacyjnej…

 – Nie tylko. To, co stało się w Fiacie, powinno dać do myślenia pracownikom innych zakładów, innych branż, m.in. pracownikom ArcelorMittal Poland. Wielu z nich wydaje się, że jest dobrze, że nie będzie zwolnień. A co się stanie, gdy AMP postanowi przenieść produkcję z Polski do innego kraju? Produkcję przeniesie, a miejsca pracy pozostawi? Mamy słaby rząd, który nie dba o interesy polskich pracowników, nie bierze przykładu z rządów innych państw europejskich i raczej nie ma co liczyć na to, że obecna ekipa wzorem francuskiego rządu gotowa byłaby zagrozić władzom AMP nacjonalizacją hut, gdyby hinduski właściciel chciał się wycofać z Polski. Najwyższy czas, aby zrozumieć, że tylko wspólna akcja pracowników wszystkich branż może ten słaby rząd zmusić do podjęcia działań na rzecz ochrony miejsc pracy i przedsiębiorstw w Polsce.

Mamy za sobą referenda w hutnictwie, na kolei, w koksowniach, w zbrojeniówce. Kończą się głosowania w przemyśle metalowym. Jaki jest dalszy scenariusz działań?

 – 10 stycznia rozpoczynają się referenda w górnictwie, w energetyce i w ciepłownictwie. Silne branże, szczególnie górnictwo zatrudniają w sumie grubo ponad 100 tys. pracowników. Potem jeszcze referendum w służbie zdrowia, w oświacie oraz w zakładach, w których organizacje związkowe nie są zrzeszone w strukturach branżowych. Myślę, że na przełomie lutego i marca będziemy gotowi do przeprowadzenia generalnej akcji strajkowej.

Ten strajk jest nieunikniony?

 – Nie chcemy strajkować dlatego, że takie jest „widzimisię” szefów central związkowych. Po prostu nie mamy innego wyjścia. Już sama zapowiedź strajku spowodowała, że rząd, choć otwarcie się do tego nie przyzna, zaczął rozważać nasze propozycje. A to oznacza, że nasza determinacja zaczyna przynosić efekty.

A które postulaty są rozważane przez rząd?

 – M.in. ten w sprawie systemowych rozwiązań dotyczących ochrony przemysłu i miejsc pracy przed skutkami kryzysu. Wiemy, że Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przygotowuje projekt subsydiowania miejsc pracy w Polsce. Wielokrotnie mówiliśmy, że z tego rozwiązania korzystali m.in. Niemcy podczas pierwszej fali kryzysu i to się sprawdziło. Jeden postulatów Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego dotyczy likwidacji NFZ. I ten pomysł rząd podchwycił, oczywiście nie przyznając, że to propozycja związków zawodowych. Publicyści zaczynają podchwytywać naszą propozycję w sprawie emerytur pomostowych. Kwestia ograniczenia umów śmieciowych też jest często wałkowana w mediach. Pozostaje pytanie, kiedy rząd zdecyduje się na rozpoczęcie trójstronnych rozmów z pracodawcami i związkami zawodowymi na temat tych wszystkich postulatów. Miejmy nadzieję, że zdecyduje się szybko. Zanim będzie za późno. Rządowa taktyka nicnierobienia jest zabójcza dla polskiej gospodarki i dla polskiego społeczeństwa. Trwanie w tym nieróbstwie doprowadzi do katastrofy. Jeśli tak będzie dalej, to Platforma nie tylko z hukiem straci władzę, ale może wręcz zostać zmieciona ze sceny politycznej. Tyle że szkody, jakie po sobie zostawi, trzeba będzie naprawiać latami, a części utraconych miejsc pracy możemy już nigdy nie odzyskać.

Z Dominikiem Kolorzem, szefem śląsko-dąbrowskiej Solidarności rozmawiał Grzegorz Podżorny

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl