Rosyjscy szpiedzy działają na terenie Polski
Lista osób do werbunku, uczestnictwo w posiedzeniach sejmowych komisji i próba uzyskania kluczowych informacji z punktu widzenie energetycznego bezpieczeństwa kraju – to działania, jakie podjął Stanisław Sz., prawnik, który działał na rzecz rosyjskiego wywiadu na terenie Polski.
Zarzuty w aferze szpiegowskiej postawiono także pułkownikowi pracującemu w Ministerstwie Obrony Narodowej. Ostatnie zatrzymania budzą wiele pytań i wątpliwości związanych z bezpieczeństwem naszego kraju.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała do tej pory dwie osoby podejrzewane o szpiegowanie na rzecz rosyjskich służb. Choć sprawa wyszła na jaw, jej szczegóły są ściśle tajne. Potwierdzono na razie informację, że jeden z zatrzymanych to prawnik Stanisław Sz. Jego zadaniem miało być wejście do Sejmu i nawiązanie kontaktów z posłami.
– Jeśli prawdziwa jest informacja, że przy jednym ze szpiegów znaleziono listę osób do werbunku, to znaczy, że nie jest on byle jakim agentem i sytuacja jest bardzo poważna – zauważył gen. Zbigniew Nowek, były szef Urzędu Ochrony Państwa i były szef Agencji Wywiadu.Drugim podejrzanym o szpiegostwo jest podpułkownik Zbigniew J., starszy specjalista w oddziale kultury i oświaty departamentu wychowania i promocji obronności w Ministerstwie Obrony Narodowej. Choć pełnił on funkcje głównie reprezentatywne, mógł wykorzystać swoje znajomości.
– Pamiętajmy, że taki pułkownik, który na co dzień jest zatrudniony w MON-ie, ma naturalny dostęp do wielu informacji. Ma też wielu kolegów pułkowników i generałów, którzy przy kawie, herbacie czy flaszce mogą opowiadać mu różne rzeczy, nie licząc się z tym, że te informacje przekazuje obcemu wywiadowi – dodał gen. Zbigniew Nowek.Jak wskazuje specjalista w zakresie bezpieczeństwa państwa i działalności służb, prof. Andrzej Zybertowicz – sprawa rosyjskich szpiegów jest wielowymiarowa. Pierwszy aspekt to propagandowe zagranie obecnie rządzącej ekipy wspieranej przez media głównego nurtu. Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe chcą przekonać Polaków, że doskonale radzą sobie z wyzwaniami w zakresie bezpieczeństwa kraju.
Pozytywną propagandę obalają jednak działania związane z przygotowaniem lotu do Smoleńska z 10 kwietnia 2010 roku oraz działania polskiego państwa po katastrofie. Pozytywów należy szukać zatem w wymiarze politycznym.
– To dobrze, że ujawniono schwytanie szpiegów rosyjskich, bo jest to sygnał dla polskich obywateli, żeby nie plątali się w kontakty nieodpowiedzialne z Rosjanami, i sygnał dla Rosjan, że okres pobłażliwości wobec ich agentury, w tym agentury wpływu, być może się skończył – powiedział prof. Andrzej Zybertowicz.Pozostają jeszcze dwa wymiary – prawny i kontrwywiadowczy. Dopiero prawomocna decyzja sądu da odpowiedź na pytanie o rzeczywistą skalę zagrożenia, jakie stworzyli domniemani szpiedzy. Ponadto z analiz profesora Andrzeja Zybertowicza wynika, że może być to sprawa uderzająca w polskie służby. Podobnie jak w przypadku Brunona K., z tykającej bomby pozostanie wielki niewypał, z którego skorzysta przede wszystkim Moskwa.
– Nie możemy wykluczyć, że jest to jakaś rosyjska manipulacja, żeby rzucając płotki, skierować zainteresowanie opinii publicznej na rybki małego kalibru; żeby opinia publiczna przegapiła jakieś inne ważne przedsięwzięcia. Historia sowieckich tajnych służb obfituje w sytuacje, gdy rzucano aktywa mniejszej rangi, żeby większe operacje mogły być w cieniu przeprowadzone skutecznie – zaznaczył prof. Zybertowicz.Jedno jest pewne – do sukcesu polskiego kontrwywiadu na pewno przyczyniła się wzmożona działalność Rosjan związana z sytuacją na wschodzie Ukrainy. Pytanie, czy polski rząd doceni działalność kontrwywiadu wojskowego we współpracy z ABW i podejmie inicjatywy, które pozytywnie odbiją się na bezpieczeństwie naszego kraju.
TV Trwam News/RIRM