Przekręt z dopłatami
Zorganizowane szajki zajmują bezprawnie tysiące hektarów państwowych gruntów i pobierają unijne dopłaty. Często uchodzi im to na sucho – alarmuje jeden z dzienników.
Jak to się odbywa? – Maszyny prywatnej spółki wjeżdżają pod osłoną nocy na 200 ha państwowych gruntów. Orzą, sieją. Spółka występuje następnie o 200 tys. zł dopłat z Unii. Dostaje i zarabia też na plonach.
To skutek luki w prawie. Brukseli nie interesuje, czyja jest ziemia, lecz kto ją zaorał. Dopłaty należą się temu, kto na dzień 31 maja każdego roku użytkuje ziemię, a własność nie ma nic do rzeczy. Mechanizm wyłudzeń trwa od wejścia Polski do UE w 2004 r.
Poseł Jan Krzysztof Ardanowski mówi, że ten proceder ma miejsce bardzo często za cichą aprobatą pracowników Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
– Oni najlepiej wiedzą, które grunty są bez dzierżawcy czy właściciela, który o te pole dba i podpowiadają tym, którzy chcą najechać, zaorać i zabrać dopłaty. To jest ewidentne bezprawie. Oczywiście ziemia powinna rodzić. Ziemia nie powinna leżeć odłogiem. To w obowiązku Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji jest, aby tak przeprowadzić procesy wydzierżawiania czy procesy wystawiania na przetargach po to, by ta ziemia mogła być sprzedana, żeby takich sytuacji nie było- mówił Jan Krzysztof Ardanowski.Luka w prawie została usunięta w jednej z nowelizacji ustawy o Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Nowela nie przeszła jednak jeszcze całego procesu legislacyjnego.
RIRM