Prace nad ustawą o elektrowniach wiatrowych stoją w miejscu
Po prawie dwóch latach od złożenia ustawy w Sejmie nie ma wymaganych opinii z ministerstw m.in. Gospodarki, Środowiska czy Zdrowia – podkreślają członkowie stowarzyszenia „Pozytywna Energia”.
Tymczasem w miejscach, gdzie turbiny wiatrowe lokuje się pomimo sprzeciwu, mieszkańcy grożą protestami nie wykluczając przy tym blokady dróg krajowych.
W trudnej sytuacji ze względu na lokowanie wiatraków jest już 2,5 mln osób i ta liczba w dalszym ciągu rośnie. Dotychczasowa postawa rządu w tej kwestii to gra na zwłokę – oceniają członkowie stowarzyszeń.
Rząd ignoruje poważny problemu i zmusza ludzi do protestów – stwierdził Zbigniew Sienkiewicz, wiceprezes stowarzyszenia „Pozytywna energia”.
– To wszystko wpływa przede wszystkim na zdrowie ludzi, na wartość nieruchomości oraz krajobraz. W tej chwili tym problemem obarczonych jest około 2 mln ludzi, a przyszłościowo może być ich jeszcze więcej. Mix energetyczny, który proponuje się w Polsce ma być oparty głównie na wiatrakach. (…) Energetyka wiatrowa jest najmniej efektywną ze źródeł wytwórczych. Ludzie w Polsce nie chcieliby wychodzić na ulicę, nie chcieliby na nikim niczego wymuszać, jednak ta sytuacja doprowadziła ich do kresu wytrzymałości – powiedział Zbigniew Sienkiewicz.Od stycznia sejmowa Podkomisja Nadzwyczajna ds. Infrastruktury pracuje nad poselskim projektem ustawy, który ma uregulować inwestycje wiatrowe. Projekt zakłada m.in., że turbiny o mocy powyżej 500 KW „nie mogą znajdować się bliżej niż 3 km od gospodarstw domowych oraz terenów leśnych.
Firmy, które postawiły wiatraki bliżej niż 3 km, będą musiały – w ciągu 5 lat od wejścia ustawy w życie – przenieść je na odległość, co najmniej 3 kilometrów.
RIRM