Powyborczy krajobraz?

Już Homera zachwycił w "Iliadzie" widok żurawi odlatujących "w podniebne
bezkresy". Aktualnie żegnają się one z nami przejmującym, bo zarazem
ostrzegawczym, jak i proszącym pokrzykiwaniem. Ostrzegają nas przed nadchodzącą
zimą, a zarazem wyrażają nadzieję-prośbę na powrót wiosną. Czy jednak będą mogły
wrócić po naszych jesiennych wyborach? Czy będziemy wtedy krainą życia?

Po kwitnącej, pełnej życia Sodomie i Gomorze pozostało dzisiaj – mocą wyborów
jej mieszkańców – tylko Morze Martwe. Kraina, do której życie już nie powróci.
Jej mieszkańcy nie tylko praktykowali ekstremalne homoseksualne występki, ale
także – co ważniejsze – chlubili się z nich, a to już wyklucza możliwość
pozytywnej przemiany życiowej. Pozostała po nich tylko jałowa sól. Tak jest też
dzisiaj. Po tysiącleciach wstydzenia się homoseksualnego występku mamy od
niedawna całe szeregi szczycących się z niego i naginających historię ludzkości
do swojej słabości. W tym celu udostępnia się im dzisiaj także wydziały
uniwersytetów oraz prestiżowe naukowe czasopisma. Wprawdzie polski rocznik
naukowy "Etyka" poświęcił sprawie homoseksualizmu do tej pory tylko jeden
artykuł ("W kręgu miłośników i lubych" dr. Pawła Fijałkowskiego), to jednak,
niestety, obarczony wpierw poważną naukową skazą, którą należy określić jako
homoideologia. Stawia się bowiem w tym tekście tezę, iż starożytni Grecy epoki
klasycznej powszechnie praktykowali homoseksualizm i uważali to za coś jak
najbardziej właściwego. I tak m.in. wmawia się czytelnikom "Etyki" – zazwyczaj
zawodowo zajmującym się nauką – że Sokrates wypłacał się w naturze swojemu
nauczycielowi filozofii. Jakoby był jego "namiętnym kochankiem". Z wyraźną
jednak lubością autor tych enuncjacji twierdzi ponadto, że całe życie
starożytnych Ateńczyków to jedna wielka orgia.
Tyle samo wartości – wyssanego z brudnego palca oszczerstwa – ma owa opowieść o
wypłacaniu się w naturze swojemu nauczycielowi przez Sokratesa, przyjęta jednak
za dobrą monetę przez redakcję "Etyki", chociaż zidentyfikowanej w
specjalistycznej naukowej literaturze jako potwarz. Zresztą sam czytelnik może
się przekonać o wartości poznawczej omawianego tekstu, zaglądając do (dostępnej
w internecie) "Uczty" Ksenofonta opowiadającego, iż po zakończeniu męskiego
przyjęcia u Kaliasza w Atenach jedni wskoczyli na konie, aby spotkać się z
małżonkami, a drudzy – aby poszukać kandydatek do małżeństwa. Wyraźnie jednak to
zakończenie "Uczty" nie pasuje homoseksualnym aktywistom spragnionym, aby
historia Hellady układała się na wzór i podobieństwo ich własnego życia.
Manipuluje się zatem starożytnym tekstem i czytamy w "W kręgu miłośników i
lubych", iż część z tych jeźdźców pognała po przyjęciu na spotkanie ze swoimi
"chłopcami". Pewnie na Pegazach… Nieważne są – jak widać – źródła historyczne,
ale homoseksualny zapał poprawienia świata, który jakoby nie udał się Panu Bogu.
Czy zatem będą mogły wrócić nasze żurawie na wiosnę, po jesiennych wyborach,
przed którymi prawie wszystkie liczące się formacje partyjne – oprócz PiS –
zapewniają, że zbudują u nas solidną Sodomę? Może pozostanie po nas na wiosnę
tylko zasolona kałuża i ewentualnie – po niektórych uczonych – słup soli niczym
po żonie Lota mającej nadzieję dostrzec coś dobrego w krainie, z której
uciekali. Te same polityczne ekipy zapewniają, iż zadbają o in vitro i swobodę
aborcji. Czyż więc to sępy wtedy przylecą do nas?
 

Marek Czachorowski

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl