Politolog: Protest w Sejmie nie przekłada się na korzyści dla opozycji
Cześć opozycji dotarła do punktu, z którego ciężko się wycofać – ocenił politolog Piotr Siekański. Ekspert odnosząc się do koczujących w Sejmie polityków Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej, stwierdził, że rezygnacja z protestu mogłaby oznaczać przegraną.
Przedstawiciele dwóch partii politycznych od 16 grudnia, okupują salę plenarną Sejmu. Domagają się powtórzenia głosowania nad projektem tegorocznej ustawy budżetowej. W ich ocenie było ono nielegalne z powodu braku kworum.
Politolog Piotr Siekański zauważa jednak, że protest prowadzi się, żeby przykuć uwagę widza. Dodaje, że opozycji brakuje jednak konkretnego przesłania dla obywateli.
– Jest to taki niechciany spektakl, który po prostu przeciąga atmosferę tego, że jest konflikt, że jest jakiś punkt zapalny. Nie wydaje się to natomiast przekładać na żadne konkretne korzyści dla opozycji, może poza tym, że możemy obserwować w telewizji kilka „przebitek” z posłami koczującymi w Sejmie – mówi politolog.
PO i Nowoczesna chcą protestować, co najmniej do 11 stycznia. Na ten dzień planowane jest kolejne posiedzenie Sejmu i Senatu.
RIRM