Podlasie obchodziło 70. rocznicę Obławy Augustowskiej
W Gibach na Podlasiu odbyły się w niedzielę obchody 70. rocznicy Obławy Augustowskiej. To największa zbrodnia dokonana na Polakach po II wojnie światowej. Jest nazywana małym lub podlaskim Katyniem.
Centralnym punktem uroczystości w Gibach była Msza św. sprawowana w południe pod krzyżem-pomnikiem ofiar.
Ksiądz prałat Stanisław Wysocki, prezes Związku Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej, wskazywał podczas homilii na przywiązanie do Ojczyzny Polaków, którzy zginęli podczas II wojny światowej.
– Zasada między tymi, którzy zginęli w Katyniu i w innych miejscach tej wielkiej kaźni jest ta sama – nie wzywano na sąd i wyroku nasi bohaterowie nie usłyszeli. Oni są nieprzejednani w swojej postawie, w swojej wierności, wobec swojej Ojczyzny. I dlatego zostali wszyscy zamordowani – podkreślał ks. prałat Stanisław Wysocki.
Po Mszy św. zebrani złożyli kwiaty i zapalili znicze. Później grupy rekonstrukcyjne zaprezentowały widowisko historyczne.
Waldemar Wilczewski z białostockiego oddziału IPN podkreśla, że Obława Augustowska to największa zbrodnia popełniona na Polakach po II Wojnie Światowej.
– Dramatyzmu tej sytuacji dodaje to, że Obława Augustowska została przeprowadzona wtedy, kiedy ludzie już czekali na lepsze życie, już po zakończeniu II wojny światowej. Początek maja, kapitulacja Niemiec w Europie. Europa się cieszy z zakończenia wojny, a kilka miesięcy potem na tę cześć naszego kraju spada Obława Augustowska – sowiecka akcja eksterminacyjna, która prowadzi do aresztowania tysięcy polskich obywateli. To pokazuje też, jaka była ta polska „niepodległość”, skoro można było porwać, wyrwać z domu kilkaset osób, uprowadzić, zabić. To największa zbrodnia na Polakach, jaka została dokonana po II wojnie światowej – tym dramatyczniejsza, że zabrano elitę tego lokalnego społeczeństwa: mężów, synów, często głowy rodzin – zwraca uwagę Waldemar Wilczewski.
Pacyfikacja Suwalszczyzny przez Rosjan, nazwana później „Obławą Augustowską”, rozpoczęła się 12 lipca 1945 r. Ostateczna liczba ofiar śmiertelnych nie została jeszcze ustalona. Do niedawna mówiło się o 600 osobach. Dziś wiemy, że mogło ich być nawet 2 tys. Nadal nieznane jest miejsce pochówku ofiar. Trwa śledztwo IPN w tej sprawie.
RIRM/TV Trwam News