Po stronie rozumności?

Za nami kolejne przegrane parlamentarne starcie dotyczące samych fundamentów porządku prawnego, czyli zapłodnienia in vitro. Przegrali, wbrew pozorom, zwolennicy legalizacji tych działań. Wygrali zaś obrońcy tego elementu prawa stanowionego, którym jest jego rozumność. Prawo winno być rozumne, bo tworzone jest przez istoty rozumne i skierowane do istot rozumnych. Prawo rozumne zaś to takie, które jest zgodne z obiektywną rzeczywistością odczytywaną przez ludzki rozum. Wszelkie zatem kontrowersyjne kwestie prawne – mające swoich zwolenników i przeciwników – należy rozwiązywać w społecznej i parlamentarnej dyskusji. Przegrała zatem w ubiegły czwartek ta większość sejmowa, która zablokowała taką parlamentarną dyskusję dotyczącą in vitro. Merytoryczne rozważenie bardziej kontrowersyjnych kwestii dokonuje się na odpowiednich komisjach sejmowych, co ma służyć osiągnięciu dojrzałości, a zatem rozumności podejmowanej decyzji. Większość posłów spieszyła się jednak niczym Sanhedryn przed świętami, uciekający przed przejrzeniem się w lustrze ustawionym przez Nazarejczyka. Gdyby zechciano nas wszystkich przekonywać odnośnie do in vitro, to najpierw zafundowano by sobie i nam merytoryczną dyskusję na ten temat. Zamiast tego podjęto decyzję zablokowania parlamentarnej dyskusji nad obywatelskim projektem postulującym prawny zakaz tego rodzaju zapłodnienia. Byli zatem po właściwej stronie ci parlamentarzyści, którzy głosowali za tym, aby dyskutować i się zastanowić. Tymczasem premier, minister zdrowia i wielu innych członków rządu w ogóle nie zjawiło się na sali sejmowej podczas wstępnego rozważania, co dalej zrobić z przedstawionym Sejmowi obywatelskim projektem. Co chcieli powiedzieć swoją nieobecnością? Co chciano powiedzieć 160 tysiącom Polaków, którzy poparli obywatelski projekt ustawy dotyczący in vitro? Swoją nieobecnością nie tylko zamanifestowano niechęć do znalezienia rozumnego rozwiązania w tej sprawie, ale także wyrażono skrajne lekceważenie dla rozumności tych obywateli, którzy wypowiedzieli się w projekcie sejmowej ustawy. Czyż nie zasłużyli sobie oni co najmniej na wysłuchanie przez rządzących? Już Polibiusz, grecki historyk republikańskiego Rzymu, zwrócił uwagę, że siła jego ustroju tkwiła w równowadze czynników monarchicznych, arystokratycznych i demokratycznych. Od kiedy jednak ta równowaga uległa zachwianiu – bo między innymi uczyniono ze współrządzącego ludu rzymskiego tylko tłum rzymski – Rzym zaczął kroczyć prostą drogą do zagłady, chociaż konwulsje trwały jeszcze długo. Trudno dzisiaj o bardziej wymowny przykład traktowania polskich obywateli jako tylko ślepy i głuchy tłum, kiedy zadecydowano w Sejmie tydzień temu, iż „nie wolno” nam poprosić o parlamentarną debatę dotyczącą prawnego zakazu in vitro. Taki parlamentarny „zamordyzm” musi w konsekwencji tworzyć z obywateli tylko tłum. Władza bowiem swoimi decyzjami wychowuje obywateli. Serwowanymi „nie wolno!” zamiast argumentów tylko wbija się do głów rozmaite pomysły, zamiast przekonywać i wyjaśniać.
Równowaga dobrej władzy – traktującej wszystkich obywateli jako istoty ludzkie – została również naruszona przez zlekceważenie głosu Kościoła katolickiego w sprawie in vitro. Kościół radzi rządzącym coś w tej sprawie, utrzymując w dodatku, że opiera się na poważnych pozakonfesyjnych argumentach. Wyjątkową zatem arogancją było zlekceważenie tej rady przez rządzących, którzy ukryli się w swoich gabinetach na czas głosowania lub też głosowali za tym, że nie wolno debatować nad projektem całkowitego zakazu in vitro. Biskupi odpowiedzieli na to prostactwo, arogancję i zbrodnicze zamysły wezwaniem do modlitwy, które odczytano w niedzielę w świątyniach naszych diecezji. Historia zna przecież doskonale zatrważające konsekwencje lekceważenia rad mędrców i doświadczonych. Gdyby tylko Ateńczycy posłuchali rady Sokratesa, aby nie podejmować niesprawiedliwej wyprawy wojennej na Sycylię za poduszczeniem rozpustnego Alkibiadesa, to temu miastu – jak i całej Helladzie – oszczędzona byłaby straszliwa klęska. U nas jednak część parlamentu nie tylko nie słucha dobrych rad, ale nawet nie daje szansy na ich wypowiedzenie. Kto zatem przegrał czwartkowe parlamentarne zmaganie?


Marek Czachorowski
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl