Piętrząc podziały

W Polsce, jak wynika z danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, doliczono się 40 proc. „dominicantes”, czyli wiernych, którzy biorą systematyczny udział w niedzielnej Mszy Świetej.

 

Wynika z tego, że prawie połowa polskich katolików czynnie i świadomie uczestniczy w życiu religijnym – i jest to bardzo dobry wynik. Z całą pewnością ta liczba wyróżnia nas pozytywnie nie tylko na tle Europy, lecz także innych kontynentów. Jeżeli w ostatnich latach nieco spadła, to trzeba zauważyć, że na tle ogólnych tendencji zeświecczenia i zwulgaryzowania życia społecznego, z którym mamy do czynienia również w naszym kraju, odsetek Polaków, którzy uczęszczają do kościoła rzadziej, aniżeli czynili to wcześniej, jest stosunkowo niewielki. Oczywiście, byłoby lepiej, gdyby takiej tendencji spadkowej w ogóle nie było. Przyczyny tej sytuacji są wielorakie i bardzo złożone, a na pewno nie da się ich wszystkich rozpoznać i wskazać w doraźnej diagnozie dziennikarskiej.

 
Tymczasem diagnozy stawiane przez dziennikarkę „Gazety Wyborczej” Katarzynę Wiśniewską, a w „Tygodniku Powszechnym” przez Marka Zająca od pewnego czasu są niezmienne, a przez to łatwe do przewidzenia. Oboje obarczają Kościół winą za to, że coraz mniej Polaków się z nim utożsamia. Gdyby podobny mechanizm diagnozowania sytuacji przenieść na inne instytucje i gremia, zarówno religijne, jak i świeckie, to za trudne sytuacje należałoby obwiniać zawsze tych, których one dotyczą. Idąc za tym tokiem rozumowania, jeśli za słabnięcie praktyk religijnych odpowiedzialny jest wyłącznie Kościół, to – analogicznie – za wzrost nastrojów antysemickich, z którym mamy do czynienia w różnych regionach świata, powinno się obarczać odpowiedzialnością wyłącznie Żydów. Ale takiej diagnozy ani redaktor Wiśniewska, ani redaktor Zając insynuować na pewno nie będą, bo by ich za dużo kosztowała. Natomiast koszty atakowania Kościoła i duchownych są żadne, a koniunkturalne korzyści odnoszone z tego procederu – niemałe. Istnieje wiele czynników, które sprawiają, że życie społeczne z roku na rok wygląda inaczej niż przedtem. Na obecność bądź nieobecność polskich katolików na niedzielnej Mszy św. ma niewątpliwie negatywny wpływ emigracja i migracja zarobkowa, a także turystyka związana z weekendowymi wyjazdami rodzinnymi poza miejsce zamieszkania.

 

Nie bez znaczenia jest też wzmożony handel w niedzielę. Dla pewnej części społeczeństwa funkcję kościołów przejęły hipermarkety. Pomijając fakt, że wiele osób z nieprzymuszonej woli wybiera spędzanie niedzieli na zakupach, nie może umknąć uwagi to, że całodniowy handel w niedzielę uniemożliwia udział w Eucharystii dziesiątkom tysięcy osób zatrudnionych w wielkich hurtowniach i hipermarketach. Decydujący wpływ na pewne zmniejszenie liczby „dominicantes” ma też fala laicyzacji oraz narastających nacisków i wrogości wobec Kościoła katolickiego, która usiłuje zmienić jego obraz, a także wizerunek duchowieństwa, tak by Kościół, księża i zakonnicy nie kojarzyli się ze sprawami duchowymi, ale z rozmaitymi nadużyciami i perwersją. Niestety, ta podstępna, starannie obmyślana i realizowana strategia, obok wzmagania się czujności i ostrożności wobec tego, co dociera do nas ze środków masowego przekazu, przynosi również dotkliwe szkody i straty. Redaktor Wiśniewska sugeruje, że ludzi do Kościoła zraża to, „jak biskupi bronią ojca Rydzyka i jego medialnych interesów”. Od pewnego czasu Radio Maryja i Telewizja Trwam, jako media wyraziście katolickie, stały się chłopcem do bicia i kozłem ofiarnym dla tych, którzy mniej czy bardziej otwarcie wojują z Kościołem katolickim w Polsce albo go kontestują. Działalność Radia Maryja i Telewizji Trwam jest solą w oku nie tylko przeciwnikom Kościoła, lecz również zwolennikom tzw. Kościoła otwartego. Ponieważ ich wpływy i oddziaływanie w ostatnich latach wyraźnie słabną, równocześnie wzrasta ich irytacja, zaś na jej fali każda okazja i pretekst są wygodne, by uderzyć w Radio Maryja i Telewizję Trwam.

 

Od pewnego czasu redaktorzy „Gazety Wyborczej” i „Tygodnika Powszechnego”, wśród których niechlubny prym wiodą m.in. Katarzyna Wiśniewska i Marek Zając, próbują tworzyć i pogłębiać podziały w Kościele. Bardzo ich uwierają zdecydowanie pozytywne głosy w obronie Telewizji Trwam, zwłaszcza ze strony hierarchów najbardziej reprezentatywnych dla Kościoła w Polsce. Ale redaktorzy „Gazety Wyborczej” i „Tygodnika Powszechnego” nie są ponad Konferencją Episkopatu Polski i nie oni decydują, na szczęście, o jej ukierunkowaniu i pracach. Jeżeli owym redaktorom rzeczywiście drogie jest i bliskie dobro Kościoła katolickiego, jeżeli naprawdę troszczą się, by więcej osób uczestniczyło w życiu religijnym, nie powinni przeciwstawiać się biskupom ani kontestować ich wypowiedzi, lecz zastanowić nad treścią tego, co biskupi mają do powiedzenia. „Gazeta Wyborcza”, diagnozując, co katolików wstrzymuje od udziału w życiu Kościoła, oskarża Kościół, że jest niewrażliwy na problemy cywilizacyjne. Nie ma drugiej instytucji, która tak skutecznie niosłaby trwałą pomoc w różnych wymiarach i aspektach życia społecznego. Jednak wyraźnie widać, że system wartości, który preferuje redaktor Wiśniewska, jest odmienny od tego, który zawiera Katechizm Kościoła Katolickiego. Musimy pamiętać, że w niesieniu pomocy Kościół kieruje się priorytetami etycznymi i moralnymi, które wypływają z Ewangelii, nie może więc ani nie powinien dostosowywać się do zasad politycznej poprawności, których urzeczywistnianie jest opłacane przez wielkie koncerny i podejrzane fundacje.

 
Redaktor Wiśniewska proponuje model życia i działalności Kościoła, który w tym, co dotyczy obrony życia i jego godności, przeciwstawia się nauczaniu Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Nie widzi ona nic nagannego w swoim postępowaniu, szafuje natomiast brutalnymi i niedorzecznymi oskarżeniami pod adresem tych, którzy są dla niej niewygodni. Diagnozy i rady zawarte na łamach „Gazety Wyborczej” nie mają na celu umocnienia Kościoła, ani zintensyfikowania miejsca i roli Ewangelii w świecie, lecz osłabienie oraz rozmycie zasad wiary i wynikających z nich norm moralnych. Byłoby nieszczęściem, gdyby ów styl myślenia i działania przeniknął do Kościoła i znalazł w nim uległych sojuszników. Przed taką ewentualnością ostrzegał niedawno ks. abp Józef Michalik, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Warto zatem i trzeba przypominać oraz przemyśleć jego słowa.

drukuj

Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl