Perfidia Grossa

Jan Tomasz Gross jako prowokator na służbie żydowskiego ruchu roszczeniowego przeciwko Polsce kieruje się najwyraźniej chęcią zysku. Najlepiej można się o tym przekonać, porównując jego stan majątkowy przed napisaniem „Upiornej dekady”, „Sąsiadów” i „Strachu” ze stanem dzisiejszym, gdy fikcyjne brednie Grossa są tłumaczone na obce języki, włącznie z japońskim.

W roli narzędzia żydowskiego ruchu roszczeniowego Gross ma dostęp do fachowej pomocy: w selekcji tematu, redakcji i rozgłosu, przy jednoczesnych wskazówkach, jak ma unikać przeszkód w rozpowszechnianiu kłamstw, zwłaszcza jeżeli chodzi o konkretne dowody fizyczne, kompromitujące jego fałszywe opowiadania. Książki Grossa są zresztą swoiście „wypolerowane” przy pomocy „fachowców”, tak żeby można je było łatwo czytać, a nieznający faktów czytelnik miał zaufanie do prawdomówności książki i przeżywał ją kierowany współczuciem dla ofiar opisywanych zbrodni.

Nie wiadomo, kto w żydowskim ruchu roszczeniowym zorientował się, że można użyć jeszcze raz nazistowskiego schematu propagandowego z 1941 roku, oraz dostarczył pomocy Grossowi w czasie pisania „Sąsiadów”. Kto powiedział mu o tym, jak Reinhard Heydrich, jeden z szefów nazistowskiego aparatu terroru, dowiedział się w pierwszych dniach wojny, że wojsko niemieckie natrafia na zwały trupów obywateli polskich, ofiar egzekucji NKWD, dokonywanych z chwilą ataku niemieckiego na Związek Sowiecki.

Egzekucje te są powszechnie znane w Polsce, ale mniej znany jest rozkaz Heydricha, wydany w pierwszych dniach ataku na Związek Sowiecki, żeby niemieckie oddziały egzekucyjne zacierały ślady swej obecności na miejscach masowych mordów komunistów i Żydów, tak żeby propaganda Berlina mogła rozgłaszać na świat, że wojska niemieckie uwalniają ludność od terroru sowieckiego, podczas gdy miejscowi ludzie jakoby dokonują zemsty na komunistach i pomagającym im Żydach.

Dla Grossa do tego schematu nadawała się metoda niemiecka, stosowana od pierwszego dnia wojny: dokonywać masowych mordów na ludności cywilnej w podpalonych budynkach, po uprzednim wyeliminowaniu ludzi, którzy mogliby stawiać opór. Ludzie silniejsi wśród ofiar byli oddzielani od tłumu i rozstrzeliwani, przeważnie nie na oczach reszty skazanych na śmierć.

W przypadku Jedwabnego selekcji osób, które mogły stawić opór, dokonano, posługując się rozbiciem pomnika Lenina, odlanego w betonie i stojącego na rynku. Silniejsi Żydzi posłużyli się w tym celu młotami z kuźni, ku przerażeniu kowala, niszcząc jego narzędzia do kucia żelaza. Przy tej okazji redaktorzy fałszywej opowieści użytej przez Grossa zorientowali się, że historia o masowej zbrodni polskiego tłumu, nieuzbrojonego w broń palną, musi być zabezpieczona kłamstwem.

Kłamstwo to jest przykładem perfidii Grossa i jego redaktorów. Mianowicie podanie faktu, że Niemcy kazali kilkunastu silniejszym Żydom zanieść betonową głowę Lenina i inne części do stodoły, zarekwirowanej poprzedniego dnia, narażało wiarogodność opowieści Grossa z powodu zastrzelenia przez Niemców ludzi, którzy przynieśli odłamy betonu, wykopali rów w klepisku stodoły do pochowania w nim tych odłamów i wówczas sami zostali zastrzeleni przez Niemców. Nie mogli tego zrobić oskarżani o tę zbrodnię bezbronni Polacy.

Gross użył łatwego kłamstwa, żeby zmylić ludzi, którzy chcieliby sprawdzić jego fałszywą opowieść. Mianowicie napisał, że fragmenty pomnika Lenina zostały zaniesione na żydowski cmentarz, tak zwany kirkut, żeby zmylić możliwe śledztwo w sprawie zbrodni w stodole Śleszyńskiego, człowieka, któremu Niemcy pod terrorem zabrali jego stodołę. W „Gazecie Wyborczej” pani Bikont poparła kłamstwa Grossa i napisała, że Śleszyński swoją stodołę „udostępnił” w celu spalenia w niej Żydów.

Kirkut nie był przeszukiwany, ponieważ w rzeczywistości, w czasie ekshumacji od razu znaleziono w stodole Śleszyńskiego głowę Lenina i wraz z nią natrafiono na zastrzelonych Żydów, którzy przynieśli i zakopali fragmenty pomnika w stodole. Najwyraźniej Gross i jego poplecznicy mieli nadzieję, że zastrzeleni Żydzi w ogóle nie zostaną odnalezieni, ale gdy zorientowali się, że medycyna sądowa jest w stanie ten stan rzeczy ustalić, natychmiast zażądali przerwania ekshumacji. W ten sposób więc przykładem perfidii Grossa jest stwierdzenie na piśmie, że fragmenty pomnika Lenina i zwłoki zastrzelonych Żydów, którzy je nieśli, nie znalazły się na terenie kirkutu, ale w stodole.

Perfidia żydowskiego ruchu roszczeniowego polega też na tym, że w kłamliwy sposób uzasadniali „religijnie” konieczność przerwania ekshumacji, podczas gdy rabini w Nowym Jorku są znani ze sprzedawania cmentarzy żydowskich w celu przeznaczenia ich na parkingi w centrach handlowych.


prof. Iwo Cyprian Pogonowski


Sarasota, USA

www.pogonowski.com
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl