PE negatywnie o negocjacjach ws. Brexitu
Parlament Europejski przyjął we wtorek rezolucję, w której krytycznie ocenia dotychczasowe negocjacje ws. Brexitu. Według europosłów rozmowy nie przyniosły „wystarczającego postępu”. Oznacza to negatywną opinię w sprawie przejścia do drugiej fazy rokowań.
Stanowisko frakcji EFDD wyrażone w 13 poprawkach zgłoszonych do wspólnego projektu rezolucji o Brexicie, nie uzyskała aprobaty Parlamentu Europejskiego. Członkowie tej grupy politycznej chcieli, aby w dokumencie m.in. znalazł się zapis, że jeżeli negocjacje nie zostaną zamknięte do końca marca 2019 roku, to należy zaniechać rozmów, a Zjednoczone Królestwo powinno wystąpić z Unii bez jakiegokolwiek porozumienia.
Posłowie frakcji Nigela Farage’a chcieli też, aby w głosowanej rezolucji Parlament Europejski sprzeciwił się – jak to zostało przez nich ujęte – wszelkim staraniom Komisji, by narzucić Wielkiej Brytanii jurysdykcję unijnego Trybunału Sprawiedliwości. Tego rodzaju zapisy nie przeszły, a przegłosowany wspólny projekt skomentował od razu po głosowaniach sam Nigel Farage.
– PE poparł ogromną większością rezolucję. 557 posłów opowiedziało się za jej przyjęciem. Celem tego jest zasadniczo poniżenie Wielkiej Brytanii, abyśmy uklękli, aby przystać na cały szereg ustępstw, zanim w ogóle zaczęli z nami rozmawiać na temat umowy handlowej. Uważam, że negocjacje pomiędzy KE a brytyjskim rządem będą się ciągnęły. Zaczynam myśleć, że tracimy tutaj czas – powiedział europoseł Nigel Farage.
Warto dodać, że pod przełożoną rezolucją nie podpisała się Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należą również posłowie Wielkiej Brytanii – wskazuje europoseł prof. Mirosław Piotrowski.
– Przyjęcie rezolucji nie przybliża nas do sfinalizowania negocjacji brexitowych. Na sali wybrzmiewały głosy, że UE stosuje szantaż wobec Wielkiej Brytanii i domaga się okupu. Unijnym negocjatorom zarzucano butę i arogancję. Oskarżeni odbijali piłeczkę w stronę Wielkiej Brytanii. To nie wróży dobrze na przyszłość – ocenił polski eurodeputowany.
Przegłosowana rezolucja trafi teraz m.in. do Rady Komisji oraz brytyjskiego rządu.
Dawid Nahajowski/RIRM