Oświęcim: ruszył Marsz Żywych. Na czele prezydenci Polski i Izraela
Ok. 12 tys. uczestników Marszu Żywych z prezydentami Polski Andrzejem Dudą oraz Izraela Reuvenem Riwlinem na czele wyruszyło sprzed bramy obozowej z napisem „Arbeit macht frei” w byłym niemieckim obozie Auschwitz I do byłego Auschwitz II-Birkenau.
Sygnałem do wymarszu był dźwięk szofaru, instrumentu liturgicznego z baraniego rogu.
Przemarsz trzykilometrową „drogą śmierci” pomiędzy obozami jest wyrazem hołdu, jaki uczestnicy składają ofiarom Holokaustu. Przy pomniku w byłym obozie Birkenau, który znajduje się pomiędzy ruinami dwóch największych krematoriów, odbędzie się główna ceremonia upamiętniająca zgładzonych. Przemówią m.in. prezydenci Duda i Riwlin.
W Marszu przywódcom Polski i Izraela oraz młodzieży towarzyszą ocaleni z Holokaustu. Wśród nich jest Janek Jabłoń z Kanady.
„Pochodzę z Krakowa i tam straciłem całą rodzinę, 39 osób. Ja się uratowałem. Przyjechałem tu po ponad 70 latach. Jako 15-latek byłem tu przez rok. Przeżyłem, bo pomógł mi ruch oporu; pan Stańczykowski” – mówił z trudem powstrzymując wzruszenie.
Jak dodał, przyjechał do Miejsca Pamięci z młodzieżą, by mówić im o historii.
„Początkowo niczego nie czułem, ale wspomnienia odżyły, gdy podszedłem do bloku 18 i 19. Tam byłem więziony” – dodał.
W trzykilometrową trasę Marszu wyruszył były polski więzień Auschwitz Bogdan Bartnikowski, deportowany do obozu w sierpniu 1944 r. z Warszawy. Miał wtedy 12 lat.
„To dla mnie ważny dzień, bo jest to Marsz Żywych, ale żywych więźniów Auschwitz-Birkenau jest dziś niewielu. I dlatego właśnie, czując się na siłach, jestem obecny. Oczywiście, to nie jest tylko demonstracja z mojej strony, że przeżyłem. Chcę wspominać o zagazowanych Żydach oraz o Polakach, od których właściwie zaczął się obóz już w 1940 r. Pierwsi więźniowie Auschwitz byli Polakami” – powiedział.
Elijah jest niemieckim Żydem. Jak powiedział, to ważne dla jego społeczności, dla wspólnot żydowskich na całym świecie, by pamiętać o ofiarach, a także zamanifestować, że one przetrwały.
„Jest to dla mnie błogosławieństwem, że mogę być na Marszu Żywych jako przedstawiciel żyjącej generacji Żydów z Niemiec. To dla nas wyjątkowe” – mówił.
Dawid Żurawiel, Polak, uczeń szkoły ponadgimnazjalnej z Kłodzka, wyruszył w kolumnie Marszu, by uczcić pamięć ofiar i lepiej poznać historię tego miejsca.
„Polacy powinni wiedzieć co tu się stało. Moje pokolenie chce pamiętać o ludziach, którzy tu zginęli” – powiedział.
Przed wyruszeniem Marszu młodzi Żydzi, którzy przyjechali z różnych zakątków świata, zwiedzali ekspozycję w Muzeum Auschwitz. Większość z nich ubrana jest w niebieskie kurtki, które otrzymali od organizatorów. Ten kolor dominuje w czwartek w byłym niemieckim obozie.
Miejsce, z którego wyruszył Marsz Żywych – brama główna „Arbeit macht frei” – jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli Auschwitz. Jako jedyna w obozie, została wykonana na rozkaz Niemców przez polskich więźniów politycznych deportowanych z więzienia w Wiśniczu w 1940 r. Jej wykonanie związane było z wymianą prowizorycznego ogrodzenia wspartego na słupach drewnianych na stałe na słupach żelbetowych z drutem kolczastym pod napięciem.
Marsz Żywych to projekt edukacyjny, pod auspicjami którego Żydzi z różnych krajów, głównie uczniowie i studenci, odwiedzają miejsca Zagłady stworzone przez Niemców podczas wojny na okupowanych ziemiach polskich. Poznają także historię Żydów w Polsce, spotykają się z rówieśnikami i polskimi Sprawiedliwymi wśród Narodów Świata.
W tym roku Marsz Żywych przypada w 70. rocznicę powstania Izraela i 30 lat po pierwszym Marszu.
PAP/RIRM