Niemieckie elektrownie zagrażają Polsce
Energia z niemieckich elektrowni wiatrowych zagraża polskim sieciom energetycznym. Nasz zachodni sąsiad przesyła z północy przez nasze sieci energię na południe swojego kraju.
O sprawie napisała już nawet niemiecka prasa. W ciągu roku do polskiej sieci przesyłowej trafiło nawet 5 terawatogodzin; kosztuje nas to min. 40 mln euro rocznie. Prąd z wiatraków blokuje w ten sposób system polskiego przesyłu energii.
Marian Daszyk, koordynator Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed budową Elektrowni Wiatrowej, stwierdził że ta sprawa pokazuje kolejne negatywne skutki wykorzystywania tego źródła produkcji energii.
– Polskie sieci energetyczne w ogóle nie są przystosowane do energetyki wiatrowej. Nie ma środków na modernizację tej sieci, są tylko ogromne środki finansowe na budowę elektrowni wiatrowych w Polsce. W związku z tym – w moim przekonaniu – prowadzi to nie tylko do ogromnych podwyżek cen prądu, ale zagraża polskiej energetyce – powiedział Marian Daszyk.Tymczasem w naszym kraju powstają kolejne farmy wiatrowe. Ponad 70 stowarzyszeń i organizacji z całego kraju wysłało już list otwarty do premiera Donalda Tuska, w którym domagają się wypracowania uregulowań prawnych dotyczących budowy tego typu obiektów.
Autorzy listu podnoszą, że farmy wiatrowe to problem tysięcy mieszkańców wsi. W tej chwili budowa wiatraków odbywa się na dziko- mówi Marian Daszyk.
– Można budować elektrownie wiatrowe w oparciu o warunki zabudowy, czyli wieże o wysokości 150 m. Są one budowane w oparciu o pozwolenia wydawane na domki jednorodzinne. Jedynym dokumentem, który jest wymagany to raport oddziaływania na środowisko. Jest powszechna wiedza, że wszystkie raporty które sprawdziliśmy są robione bardzo nierzetelnie. Można powiedzieć, że są po prostu fałszowane. Skala tych inwestycji jest naprawdę ogromna – dodał Marian Daszyk.Apel w sprawie uregulowań dotyczących budowy wiatraków już przed rokiem wystosowało też krajowe stowarzyszenie sołtysów.
Wypowiedź Mariana Daszyka
RIRM