Nie ma przełomu; rozmowy z nauczycielami kontynuowane w piątek
Rząd wciąż nie doszedł do porozumienia z nauczycielami. Kolejny dzień negocjacji nie przyniósł przełomu. Rozmowy będą kontynuowane w piątek. Wicepremier Beata Szydło zapowiedziała nowe propozycje.
W środę po godz. 18.00 ruszyła kolejna runda rozmów.
– Powinniśmy zacząć pracę nad zmianami systemowymi, jeżeli chodzi o wynagrodzenia nauczycieli – mówiła Beata Szydło.
Co do tego nikt nie ma wątpliwości, i rząd, i związki zawodowe. Rząd nie zmienił swojej oferty.
– 15 proc. podwyżki w tym roku, stały dodatek za wychowawstwo, godziny do dyspozycji dyrektora, czyli każde zajęcia dodatkowe płatne – zaznaczyła szefowa MEN Anna Zalewska.
15 proc. to w przypadku nauczyciela dyplomowanego podwyżka o 500 złotych – podkreśliła wicepremier Beata Szydło. Kolejna oferta to skrócenie awansu zawodowego.
– Co również przekłada się na wzrost wynagrodzeń dla poszczególnych grup nauczycielskich – wskazała wicepremier Szydło.
Związki – jak twierdzą – doczekały się oferty na piśmie. To Sławomir Wittkowicz z Forum Związków Zawodowych.
– Tam były pewne rozbieżności w porównaniu do tego, co słyszeliśmy na rozmowach, a co zostało przelane na papier – mówił Sławomir Wittkowicz.
Ale rozbieżności widziały ZNP i Forum Związków Zawodowych. Nie „Solidarność”.
– To nie jest propaganda. To są twarde dokumenty przedstawione przez rząd – powiedział Ryszard Proksa.
„Solidarność” już teraz jest gotowa do podpisania porozumienia – dodał przewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”.
– Chcielibyśmy mieć chociaż coś, co już jest na pewno, żeby można było wrócić do Krakowa i powiedzieć ludziom: To minimum, które myśmy chcieli, jest – zwrócił uwagę Ryszard Proksa.
Sławomir Broniarz z ZNP nie widzi przełomu. I proponuje wzrost wynagrodzeń dla nauczycieli o 30 proc., ale już w tym roku. W przypadku nauczyciela dyplomowanego to podwyżka o blisko tysiąc złotych.
– Związki przedstawiają swoją propozycję, strona rządowa mówi o swoich uwarunkowaniach, nie odnosząc się absolutnie do propozycji 30-procentowego wzrostu wynagrodzenia – wskazał Sławomir Broniarz.
Beata Szydło mówi wprost: Takich pieniędzy w tym budżecie nie ma.
– W pierwszym przypadku, czyli tysiąca złotych, to był koszt dla budżetu ponad 17 mld zł, w drugim przypadku ponad 12 mld zł – powiedziała wicepremier.
12 mld zł to koszt, jaki poniesie budżet, w przypadku 30-procentowej podwyżki. Czasu jest coraz mniej. ZNP i Forum Związków Zawodowych nie chcą rezygnować ze strajku. Winą obarczają rząd.
– 8 kwietnia – to jest najbliższy poniedziałek – i komu jak komu, ale władzy publicznej powinno zależeć na tym, żeby do porozumienia dojść – zaznaczył Sławomir Wittkowicz.
Wicepremier Beata Szydło nie odmawia związkowcom prawa do protestu. Nie chce jednak, by odbył się on w trakcie egzaminów.
– Dlatego jeszcze raz prośba, żeby związki zdecydowały się na zawieszenie tego protestu w czasie egzaminów – dodała Beata Szydło.
To trzeci dzień negocjacji. Według zapowiedzi wicepremier Beaty Szydło rozmowy będą trwały tak długo, aż zostanie podpisane porozumienie.
TV Trwam News/RIRM