Musicie mierzyć wysoko

Z ks. dr. Bogdanem Czuprynem, adiunktem Katedry Metafizyki na Wydziale Filozofii KUL, specjalistą w zakresie antropologii filozoficznej, rozmawia Maria Cholewińska


Dlaczego młodość jest takim ważnym okresem w życiu człowieka?


– Ponieważ jest to czas kładzenia fundamentów pod dojrzałe, odpowiedzialne życie. Dzieciństwo jest okresem, w którym inni nas kształtują – najbliższa rodzina, wychowawcy. Natomiast młodość jest czasem, w którym – jak podkreślał Jan Paweł II – bardziej odkrywamy własne ja i jednocześnie mamy możliwość samostanowienia. Młody człowiek odkrywa, że o swoim życiu może samodzielnie decydować. Od tego, na jakich fundamentach będzie budował gmach swojego życia, zależy jakość całej egzystencji – zarówno jego własnej, jak i tych wszystkich, którzy z nim w życiu będą się spotykać.


Na jakie zagrożenia narażeni są dziś młodzi ludzie?


– W moim odczuciu są dwa naj większe zagrożenia. Pierwszym jest przyjęcie relatywizmu – zarówno na poziomie poznania, jak i na poziomie etyki – jako modelu, który człowieka wyzwala. To jest najbardziej niebezpieczne: poczucie, że jestem panem wszystkiego, że to ja decyduję, co jest prawdziwe, co jest fałszywe, co jest dobre, co jest złe. Jeżeli ktoś rzeczywiście zaakceptuje taki sposób myślenia, to bardzo szybko przeżyje „dezorientację egzystencjalną”, jak to nazywam. Czyli w pewnym momencie straci orientację: nie będzie wiedział, gdzie jest i w jakim kierunku zmierza. Drugim poważnym niebezpieczeństwem – istotnym zwłaszcza obecnie – jest czas „fałszywych proroków”. Naprawdę, ta kategoria bardzo adekwatnie pasuje do tego, co się dzisiaj proponuje. Fałszywi prorocy to są ci ludzie, którzy kreują siebie na znawców, na tych, którzy wiedzą, co w życiu jest najważniejsze. Często posługują się przykładem własnych doświadczeń lub też własnych osiągnięć, a ich fałszywość na tym właśnie polega, że legitymują się jako ci, którzy są kompetentni do prowadzenia innych, a faktycznie prowadzą ich na życiowe manowce.


W jaki sposób można pomóc młodzieży, żeby nie uległa tym pokusom?


– Po pierwsze, przede wszystkim otwierać ich na prawdę. Ojciec prof. Mieczysław Albert Krąpiec podkreśla, że trzeba uczyć ludzi, zwłaszcza młodych, myślenia prawdziwościowego, poznania prawdziwościowego, podkreślać, że to obiektywna rzeczywistość jest potwierdzeniem przekonań, a nie tylko jakaś ich wewnętrzna spójność czy forma przekazu. Po drugie, trzeba nieustannie pokazywać prawdziwe wartości, najlepiej przykładem własnego życia. I to jest w moim odczuciu najwłaściwsza odpowiedź. Ponadto warto byłoby chyba też podkreślić, że istnieje obecnie potrzeba organizowania młodych ludzi wokół pewnych wartości czy też pewnych inicjatyw, które służą realizacji dobra wspólnego. Sądzę, że taką wartością, którą można byłoby „wypromować”, jest patriotyzm, coraz bardziej zapominany i spychany na margines. Krótko mówiąc: trzeba być z młodymi. Jeżeli pozostawimy ich tylko samym sobie, to, niestety, możemy wyrządzić im krzywdę.


Co to jest charakter?


– Bezkompromisowa postawa osiągania prawdy i dobra. Charakter powoduje, że człowiek – mimo trudności – realizuje autentyczną wielkość. Co się kryje pod pojęciem „autentyczna wielkość”? Ja muszę wiedzieć, co to znaczy być prawdziwym człowiekiem. Muszę poznać prawdę o sobie jako o człowieku i wydobyć z siebie odpowiednią siłę, żebym właśnie ten ideał bycia prawdziwym człowiekiem skutecznie mógł zrealizować.


W jaki sposób można kształtować charakter u młodego człowieka?


– Pierwszą sprawą jest właśnie poznanie prawdy, gdyż ona wyzwala pewne działania. Muszę wiedzieć, kim jestem i po co jestem; muszę zrozumieć, jaki jest sens mojego życia oraz co powinienem robić, aby żyć sensownie. Moim zdaniem, trzeba ciągle wracać do podstawowych pytań, które pojawiły się u Sokratesa: dlaczego mam być dobrym człowiekiem, dlaczego mam szanować innych, dlaczego mam przestrzegać pewnych zasad? Sokrates odpowiadał w ten sposób: żeby być autentycznie szczęśliwym. A więc jeśli dzisiaj zachęcamy młodych ludzi do tego, aby byli silni, aby kształtowali swój charakter, to pokazujmy im perspektywę udanego życia – to jest dla ciebie, abyś był szczęśliwy. Mówiąc językiem Jana Pawła II: żebyś był darem dla innych, ale również stawał się darem dla siebie. Bo można doprowadzić do takiej sytuacji, że człowiek dla samego siebie przestaje być darem, jest jakimś obciążeniem, co w konsekwencji powoduje wewnętrzną rozpacz, jakieś wewnętrzne rozdarcie. Zatem jeżeli zachęcamy młodych, to musimy im pokazać, że dzięki temu będziesz autentycznie wielki, Twoje życie będzie miało głęboki sens, będziesz autentycznie szczęśliwy – i szczęściem obdarzysz innych.


Jaka jest rola wychowawców? W jaki sposób szkoła może pomóc młodzieży w kształtowaniu charakteru?


– Wychowawcy powinni przede wszystkim troszczyć się o rozwój osobowy swoich wychowanków, swoich uczniów. Ciągle trzeba powracać do podstawowej prawdy, że uczenie czegokolwiek musi również realizować wymiar wychowania. Nie może być tak, że w tym zakresie odpowiedzialny jest na przykład tylko wychowawca klasy, a nauczyciel, mający zajęcia z matematyki czy z fizyki, już za wychowanie nie odpowiada. Każdy z nauczycieli, jeśli właściwie rozumie swoje posłannictwo, musi zabiegać o to, żeby wychowywać ludzi, tzn. uczestniczyć w kształtowaniu ich osobowego rozwoju. Ponadto ważne jest, aby podejmować konkretne działania, chociażby dotyczące rozumienia dobra, dyskutować na temat oceny różnych zjawisk czy zachowań, po to, aby nauczyć młodego człowieka umiejętności prawdziwej oceny, żeby mógł ocenić i siebie, i innych, ale nie tylko w oparciu o własne subiektywne przekonania, lecz także poprzez odniesienie do pewnej obiektywnej prawdy. Stale więc wracamy do tego fundamentu, na którym wszystko jest zbudowane: obiektywna prawda i obiektywne dobro.


Współcześnie lansowane jest „bezstresowe wychowanie”. Jak zachęcić młodzież, żeby przyjęła program życia proponowany przez Jana Pawła II: wymagać od siebie, choćby nawet inni nie wymagali?


– Trzeba pokazywać tych, którzy zdobyli się na wysiłek pokonywania rozmaitych przeszkód, w celu osiągnięcia prawdziwej wielkości. Chociażby przykład Jana Pawła II, księdza Jerzego Popiełuszki, siostry Faustyny czy też Matki Teresy z Kalkuty. To są ludzie, którzy pokazują, że wielkie rzeczy rodzą się w trudzie. Tylko rzeczy niewiele znaczące przychodzą łatwo. Dlatego koniecznie trzeba przekonać ludzi młodych do tego, że warto się trudzić, że pokonywanie rozmaitych takich czy innych ograniczeń służy wyzwoleniu w człowieku tego, co jest autentycznie wartościowe, autentycznie dobre.


Dziękuję za rozmowę.
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl