MON: rosyjski incydent nad Bałtykiem to prowokacja
Incydenty z udziałem rosyjskich samolotów nad Bałtykiem to prowokacja – oceniło Ministerstwo Obrony Narodowej. Rzecznik resortu Bartłomiej Misiewicz ocenił, że pokazują one agresywny stosunek Rosji do Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Do niebezpiecznych incydentów nad Bałtykiem doszło w poniedziałek i w czwartek. Najpierw rosyjskie maszyny Su-27 przeleciały blisko amerykańskiego niszczyciela USS „Donald Cook”. Potem rosyjski myśliwiec miał przechwycić amerykański samolot zwiadowczy. Wg MON-u takie postępowanie nie może pozostać bez odpowiedzi NATO.
Rosyjski resort obrony utrzymuje, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem międzynarodowym.
Te wydarzenia powinny być silnym bodźcem do wzmacniania i rozwoju polskich zdolności obronnych – mówi kmdr por. rez. dr Bohdan Pac.
– Ten incydent pokazuje, że Rosja niespecjalnie wzięła sobie do serca deklaracje państw NATO o wzmocnieniu polskiej flanki. Niestety, te wszystkie agresywne zachowania wskazują na to, że Rosjanie traktują cały przyległy do obwodu kaliningradzkiego – a w tym również Zatokę Gdańską – jako swoją strefę bezpieczeństwa i wpływów. Jedynym antidotum na taką sytuację jest niestety budowanie własnych zdolności militarnych i operacyjnych, które nie tylko mają charakter odstraszający, ale również mają pewną zdolność do neutralizacji instalacji wojskowych położonych na terenie obwodu kaliningradzkiego – wskazuje wojskowy.
Rosyjskie działania skrytykowały władze USA. Komentując wydarzenia z początku tygodnia sekretarz stanu USA John Kerry potępił zachowanie strony rosyjskiej.
Podkreślił, że załoga amerykańskiego okrętu mogła w świetle prawa otworzyć ogień do niebezpiecznie zbliżających się samolotów.
RIRM/TV Trwam News