Mleczarze grożą manifestacjami
Branża mleczarska może zorganizować manifestacje przed Kancelarią Premiera, parlamentem i Ministerstwem Rolnictwa. Niewykluczone są także lokalne blokady dróg.
Przyczyną jest coraz gorsza sytuacja na rynku mleka. Spadają ceny skupu, nie ma rynku zbytu, a producentom grożą wysokie kary unijne za przekraczanie limitów. W skali kraju grzywny UE to nawet 1 mld zł. Kary te dla wielu producentów oznaczają bankructwo.
Ceny skupu mleka tylko w tym roku obniżyły się o prawie 20 proc. Obecnie za litr mleka rolnik otrzyma 1,25 zł, w grudniu ub.r. dostawał 1,54 zł za litr.
Poseł Krzysztof Jurgiel, były minister rolnictwa, zaznacza, że bierność rządu wobec problemów branży jest niewytłumaczalna. Rząd natychmiast musi podjąć stosowane kroki.
– Chcemy, aby było przyspieszenie wypłat, dopłat bezpośrednich dla producentów mleka, którzy byli obciążeni tymi karami za nadprodukcję. Wprowadzenie (to też postulat producentów mleka i zakładów przetwórczych) tzw. siatki bezpieczeństwa. Skup interwencyjny, ale po cenach realnych, nie takich, które są proponowane obecnie przez Komisję Europejską i podjęcie także innych działań – szczególnie chodzi o drobnych producentów, bo mamy tam taką sytuację, że zagrożona jest produkcja w związku ze światową konkurencją, spadkiem eksportu. Zagrożona jest produkcja małych gospodarstw 30 ha do 50 ha – mówi Krzysztof Jurgiel.Branża mleczarska apeluje do ministra rolnictwa, by interweniował w KE. Chodzi o uruchomienie interwencyjnych zakupów mleka w proszku, masła i serów. Konieczne są także dopłaty do wywozu produktów mleczarskich poza UE. Producenci chcą, by UE wypłaciła rekompensaty za zniesienie kwot mlecznych.
RIRM