Marsz „Obudź się Polsko” – traktowany poważnie

Wypowiedź redaktora Stanisława Michalkiewicza dla Radia Maryja.

Myślę, że część opinii publicznej zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Ta część reaguje rosnącym zaniepokojeniem na to, co dzieje się w kraju. Zarówno w sferze funkcjonowania państwa, organów państwowych – do których właściwie nie można mieć zaufania bo wszystkie się skompromitowały –  i wreszcie w sferze ekonomicznej. Dlatego że jeżeli nawet słynący z optymizmu pan minister Rostowski powiada, że gospodarka spowalnia, będzie to miało konsekwencje ekonomiczne dla całego społeczeństwa. Zwłaszcza dla jego uboższych warstw i dla państwa, również w postaci rosnącego gwałtownie bezrobocia, którego nie będzie można rozładować nawet zwiększoną emigracją.

 

Natomiast druga część opinii publicznej udaje, że nic się nie stało. Już pojawiają się głosy utrzymane w tonie: nic się nie stało, Polacy nic się nie stało. Tak jakby te wszystkie horrory, z jakimi się spotykamy w sprawie Amber Gold, czy sposobu prowadzenia śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej były rzeczami zwyczajnymi. Nie wiem czemu to przypisać, mam swoją ulubioną teorię spiskową. To, że w takich momentach odzywa się orkiestra złożona z różnych instrumentów, które są w różnych miejscach, ale grająca tę samą melodyjkę, to wskazuje na to, że jest jeden dyrygent i jeden kamerton nastrojony na odpowiedni ton. Według mnie to pokazuje, że nasze państwo jest okupowane przez mafie bezpieczniackie, które doprowadzają je do rozpaczliwego stanu, do stanu ruiny.

Taką reakcją, trochę lękliwą i zaniepokojoną na objawy przebudzenia części opinii publicznej, są reakcje pełne obłudnego zatroskania, w związku z planowanym na najbliższą sobotę marszem w obronie wolnych mediów.

To, że Polacy są inwigilowani, podsłuchiwani i podglądani jest kolejną poszlaką wskazującą na to, że bezpieczniacy okupują nasze państwo. Zachowują się bezkarnie, robią co chcą – mówiąc kolokwialnie. Nikt nie jest w stanie tego skontrolować, bo premier Tusk chociaż opowiada, że nadzoruje tajne służby to  tak naprawdę nikogo nie nadzoruje.

Myślę, że afera Amber Gold dokładnie pokazuje, jaki jest zakres władzy premiera Tuska. On może kiwać groźnie palcem w bucie i nie ma nic do gadania. Jest takim samym figurantem, jak jego koledzy z rządu. Oczywiście z tego wynikają następstwa w postaci rozpadu struktur państwowych. Ta bezpieczniacka mafia przeniknęła do struktur państwowych i na swój sposób je zdegenerowała.

Dzisiaj nie można liczyć na to, że jakakolwiek sprawa w sądzie zostanie rozstrzygnięta bezstronnie. Bo jeśli prezes Sądu Okręgowego staje na baczność przed słuchawką bo myśli, że dzwoni do niego fagas ministra Arabskiego to pokazuje, jak to wszystko funkcjonuje. Co więcej, minister sprawiedliwości, a nawet sam premier Tusk mówi, że prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku powinien podać się do dymisji. Natomiast on pokazuje im gest Kozakiewicza i powiada, że się nie poda dopóki niezależna prokuratura nie zakończy śledztwa. To wszystko pokazuje, że ci dygnitarze mają tylko pozór władzy.

Prezes Sądu Wojewódzkiego doskonale wie, że on im nie podlega i nie musi się ich słuchać, może puścić mimo uszu ich apele o dymisje. W związku ze stanem państwa nic dziwnego, że konfidenci poprzebierani za dziennikarzy w tych niezależnych mediach głównego nurtu robią wszystko, co mają nakazane, żeby osłabić wymowę tej sobotniej manifestacji. Zresztą nie tylko oni bo odezwały się również wszystkie pudła rezonansowe, które w takich sytuacjach się odzywają. Na przykład jako pierwszy odezwał się były prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju, Lech Wałęsa, wierny syn kościoła jak on o sobie mówi. Oczywiście zganił pomysł organizowania tego marszu bo chyba trzeba się zabrać do roboty, żeby pokryć straty Amber Gold.

Najzabawniejszą i najbardziej groteskową metodą tej sprawy jest to, że Skarb Państwa musi zwrócić Amber Gold 11 mln zł. To jest rzeczywiście groteska i pokazuje do jakich absurdów dochodzi, to nasze państwo rządzone przez UB. Nie dość, że rozkradają cały kraj i zasoby obywateli to jeszcze robią takie dowcipy.

Jeśli chodzi o pana prezydenta Wałęsę, to się nie dziwię, że musiał się odezwać i to akurat w Gdańskim Sądzie Apelacyjnym, gdzie rozpoczęła się sprawa apelacji Krzysztofa Wyszkowskiego. Być może gdańska temida w trosce o podreperowanie swojej reputacji, tym razem nie będzie tak stronniczo zachowywała się jak poprzednio. W związku z tym pan Lech Wałęsa musi się uwijać, słuchać i robić to, co mu nakażą, żeby miał jakąś zasługę. Żeby nie skompromitował się przy okazji apelacji Krzysztofa Wyszkowskiego. Jak wiadomo chodzi o to, że Lech Wałęsa był  TW Służb Bezpieczeństwa.

Takie objawy zaniepokojenia i lekceważenia tej sobotniej manifestacji świadczą o tym, że tym razem sprawa jest traktowana poważnie.

Wypowiedź redaktora Stanisława Michalkiewicza dla Radia Maryja.


Pobierz Pobierz

RIRM 

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl