Mandaty zagranicznych kierowców lądują w koszu
Kierowcy zza wschodniej granicy nie dostają mandatów z polskich fotoradarów. Powód? Samochód jest zarejestrowany poza UE.
W ubiegłym roku blisko 150 tys. mandatów za przekroczenie prędkości wylądowało w koszu – wynika z danych Głównej Inspekcji Transportu Drogowego przygotowanych dla jednego z dzienników. W efekcie polski budżet stracił na tym ok. 37, 5 mln zł.
Najwyższa Izba Kontroli, która kontrolowała system działania fotoradarów wskazywała, że aby ukrócić ten proceder wystarczyłoby dokonać zmian
w prawie. Chodzi o takie modyfikacje, które pozwoliłyby na nakładanie mandatów na przejściach granicznych z Rosją, Białorusią i Ukrainą przez funkcjonariuszy straży.
Rząd jednak nie spieszy się z podejmowaniem działań w tym zakresie.
Bogusław Kowalski, były wiceminister transportu mówi, że zmiany w systemie prawnym są konieczne. Zagraniczni kierowcy powinni czuć odpowiedzialność za złamanie przepisów.
– Dzisiaj ściągalność mandatów z tego tytułu jest bliska zeru, chociaż inne kraje już sobie poradziły i są bardziej skuteczne. Trzeba podkreślić, że udział kierowców zza granicy w wypadkach w Polsce jest bardzo duży. Jeżeli mandaty mają spełniać swoją rolę, czyli prewencyjną i odstraszającą od skłonności do łamania przepisów, to muszą być egzekwowane skutecznie. Pomijam tutaj kwestię nierównego traktowania kierowców polskich i zagranicznych, a to też ma istotne znaczenie. Negatywnie wpływa na polskich kierowców, którzy mogą czuć się traktowani bardziej restrykcyjnie – powiedział Bogusław Kowalski.
W Polsce działa 400 fotoradarów, 29 mobilnych urządzeń rejestrujących. Ponadto na 20 skrzyżowaniach montowane są urządzenia rejestrujące wjazd na czerwonym świetle.
RIRM