M. Wassermann o aferze Amber Gold: Smutny obraz gdańskiej prokuratury

W programie „Gość Wiadomości” na antenie TVP Info poseł Małgorzata Wassermann podkreśliła, że w gdańskiej prokuraturze dochodziło do wielu nieprawidłowości w postępowaniu dotyczącym wyjaśnienia afery Amber Gold. Polityk odniosła się również do ewentualnej konfrontacji Donalda Tuska z synem.

Z dotychczasowej pracy sejmowej komisji ds. wyjaśnienia afery Amber Gold wyłania się bardzo smutny obraz gdańskiej prokuratury – powiedziała szefowa komisji.

Jest to bardzo smutny obraz tego, jak to postępowanie było prowadzone. Nie ustaliliśmy ani jednego pozytywnego elementu w tym postępowaniu. Nie znaleźliśmy przejawu inicjatywy prokuratora, który prowadził czy nadzorował to postępowanie, na żadnym etapie. Z tą sprawą została młoda policjantka, która zeznawała w sposób bardzo interesujący. Mówiła ona o tym, że została z tą sprawą sama, bez wsparcia i była wyśmiewana przez prokuratora-referenta. Powiedziała jednak jeszcze bardzo istotną rzecz, że prokurator-referent Barbara Kijanko w innych sprawach była bardzo skrupulatna i niczego nie zapominała – mówiła polityk.

To, co podczas przesłuchań mówią prokuratorzy, to jest po prostu kompletnie niewiarygodne – dodała Małgorzata Wassermann.

To, że prokuratorzy mówili, że zupełnie o niczym nie wiedzieli i ta wiedza do nich nie dochodziła jest niemożliwe. (…) Nie jestem prokuratorem, ale siłą rzeczy bywałam w prokuraturze i prowadziłam tam różne sprawy. To jest oczywiste, że oni idą w niepamięć. Zatem, albo był tam niesamowity chaos i bałagan, albo jest to pewna linia obrony – wskazała.

Lista zaniedbań w sprawie Amber Gold jest bardzo długa, ale komisja do tej pory nie znalazła ani jednego przejawu pozytywnej działalności prokuratury – podkreśliła Wassermann.

Prokuratorzy mieli prowadzone postępowania dyscyplinarne, które zakończyły się uniewinnieniem. Oni w tych postępowaniach tłumaczyli się, że te zalecenia sądu były wykonywane, ale nieporadnie. Jednak cały czas zapominają o tym, że to prokurator prowadzi postępowanie, a nie sąd go zmusza do tego, żeby go prowadził. Moim zdaniem, to tłumaczenie również zasługiwało na uwzględnienie – zaznaczyła.

Ciągle liczymy na to, że prokurator Kijanko będzie w stanie zdrowia umożliwiającym jej stawienie się przed komisją i że nam i całej Polsce opowie, dlaczego tak, a nie inaczej prowadzone było to postępowanie – podkreśliła Małgorzata Wassermann.

Podczas posiedzeń komisji śledczej dochodzi również do nieprzyjemnych incydentów ze strony posłów opozycji – powiedziała.

Dziś podczas posiedzenia poseł Zembaczyński nie wyraził tego do końca, ale zaczął sugerować związek jednego z przesłuchiwanych prokuratorów z którymś z członków komisji. Prawdopodobnie chodziło o mnie, ponieważ ten prokurator pochodził z Krakowa, a mój tata 17 lub 16 lat temu pracował w Prokuraturze Apelacyjnej w Krakowie. Poseł Zembaczyński na moje pytanie wprost, czy sugeruje jakieś moje związki z prokuratorem, wycofał się i nie chciał powiedzieć o co chodzi. To było bardzo niesmaczne i nieeleganckie, bo tykanie mojego taty, który nie żyje od 6 lat, jest naprawdę bardzo nie na miejscu – podkreśliła poseł Prawa i Sprawiedliwości i dodała, że niezależnie od tego, jakie będą zachowania ze strony posłów opozycji, podjęła się zadania nie dla własnej satysfakcji, ale przede wszystkim dla 18 tys. oszukanych obywateli.

Przewodnicząca komisji śledczej do sprawy wyjaśnienia afery Amber Gold odniosła się również do konfrontacji Donalda Tuska z jego synem.

Konfrontacja to jest taka czynność procesowa, do której, żeby doszło, muszą zaistnieć przesłanki. Musimy mieć na tę samą okoliczność różne zeznania. Wtedy jest podstawa do konfrontacji. Jeżeli taka podstawa zajdzie co do jakichkolwiek świadków, to będziemy to rozważać. Jeżeli nie, to na pewno do niej nie dojdzie – powiedziała Małgorzata Wassermann.

RIRM

drukuj