Łotwa od środy wejdzie do strefy euro
Łotwa już pojutrze wejdzie do strefy euro. Będzie 28 państwem, w którym wszystkie płatności będą regulowane w walucie euro.
Łotysze obawiają się najbardziej wzrostu cen. Tamtejszy rząd próbuje jednak uspokajać społeczeństwo i jako przykład podaje Estonię, która przyjęła walutę euro trzy lata temu. Tam ceny wzrosły o 0,2 proc.
Dr Marian Szołucha, ekonomista stwierdził, że wzrost cen podstawowych artykułów po wejściu do eurostrefy jest jednym z przypadków, z których statystyki nie nadążają za rzeczywistością, czyli nie są w stanie jej dokładnie odzwierciedlić.
– Dane Eurostatu i innych urzędów statystycznych pokazują, że ceny po przyjęciu euro nie rosną w jakiś gwałtowny sposób. Natomiast odczucia ludzi, zwykłych obywateli tych państw są dokładnie odwrotne. Wystarczy spojrzeć na przykład Słowacji, gdzie tak naprawdę my Polacy robiliśmy jeszcze parę lat temu (w czasie obowiązywania tam korony – narodowej waluty Słowacji) tanie zakupy. Dzisiaj to Słowacy przyjeżdżają do nas i to nie jest wcale tak, że za tę sytuację, za odwrócenie tej sytuacji odpowiada z kolei zmiana kursu walutowego złotego do euro – mówi ekonomista.
Ekspert dodaje, że Łotwa utraci także swoje rezerwy walutowe. Ponadto zostanie ograniczone ich tempo wzrostu gospodarczego, ponieważ wstąpienie do eurolandu nie sprzyja wyrównywaniu szans pomiędzy krajami bogatszymi a biedniejszymi – zaznacza.
Wobec tego można zadać pytanie: dlaczego Łotyszom zależy na przyjęciu tej waluty i czy Polska nie powinna pójść ich śladem? – mówi ekonomista. W tym kontekście zwraca uwagę na sytuację geopolityczną i ekonomiczną obydwu państw.
– Łotwa to jest kraj, którego PKB roczne wynosi 20 mld euro. PKB Polski wynosi 400 mld euro – 20 razy więcej. Łotwa to kraj dwumilionowy, Polska to kraj 38 milionowy. Łotysze chcą za wszelką cenę związać się z silnymi państwami zachodnioeuropejskimi, dlatego wchodzą we wszystkie formy integracji gospodarczej, jakie proponuje UE, po to, by odsunąć od siebie ryzyko ponownego wchłonięcia przez Rosję. Plusów, które euro ma z punktu widzenia Łotyszy, nie ma z punktu widzenia Polaków – tłumaczy dr Marian Szołucha.
RIRM