Kryzys puka do drzwi

W samych superlatywach do tej pory rządzący mówili o naszej gospodarce i finansach. To przecież my byliśmy i jesteśmy zieloną wyspą Europy, wzorem dla innych krajów, to my nie daliśmy się pokonać kryzysowi, organizacja Euro 2012 miała napędzić koniunkturę. Przypominam, że w 2009 roku nie byliśmy samotną zieloną wyspą, gdyż wzrost PKB miała również… Grecja. Teraz premier Donald Tusk w jesiennym exposé ma ogłosić „trudne do udźwignięcia korekty w dotychczasowych wydatkach”, jak to już zapowiedział prezydent Bronisław Komorowski.

Dziurawy budżet
Jeśli kryzys czeka nas już jesienią bieżącego roku, warto spojrzeć na sytuację budżetu państwa. Resort finansów opublikował wstępne dane dotyczące wykonania budżetu państwa po pierwszym półroczu 2012 roku. Wysokość deficytu na koniec czerwca wyniosła blisko 21 mld zł, czyli 59,8proc. wysokości przyjętej w ustawie budżetowej na rok 2012 (tj. 35 mld zł). Według założeń ministerstwa, deficyt do końca czerwca powinien wynieść 30 miliardów złotych. Ten wskaźnik wynika zarówno z dochodów o ponad 8,2 mld zł wyższych, niż pierwotnie przyjęto w założeniu budżetowym (zaplanowano dochody w wysokości 133,6 mld zł, a osiągnięto 141,8 mld zł), jak i niższych o ponad 1,5 mld zł od zakładanych wydatków. Należy jednak zwrócić uwagę, że wyższe dochody stanowią rezultat przekazania do budżetu zysku Narodowego Banku Polskiego (dodatkowe ponad 8 mld zł) osiągniętego w roku ubiegłym.
Dużo większym problemem mogą być dochody budżetowe z tytułu podatku VAT. Do końca czerwca br. wpłynęło 45 proc. zakładanych środków, a w ubiegłym roku po pierwszym półroczu wykonanie planów było na poziomie 60 procent. Jest to dość znaczący spadek. Dodatkowo wpływy z VAT spadają z każdym kolejnym miesiącem, co świadczy o mniejszej konsumpcji i co za tym idzie – mniejszej produkcji, która według danych wielu branż ma miejsce już od kilku miesięcy. Eksperci szacują, że do założonych wpływów z podatku VAT może zabraknąć 10 mld zł, a wedle pesymistycznych prognoz nawet 14-15 mld złotych. Pamiętajmy, że wraz z gorszymi nastrojami społecznymi, gorszą koniunkturą, wiele osób i firm odłoży zakupy na później (np. nowych samochodów, inwestycji w sprzęt itd.), co może jeszcze bardziej zwiększyć dziurę budżetową. Resort finansów twierdzi, że te alarmujące dane nie są wyraźnym powodem do zmian w projekcie budżetu, ale stwierdza – chyba zdecydowanie na wyrost – że ewentualne braki we wpływach z VAT zostaną zrekompensowane oszczędnościami budżetowymi. Wszystko można powiedzieć o tym rządzie, ale nie to, że potrafi być oszczędny, szczególnie jeśli chodzi o oszczędności administracyjne. A przecież biurokracja poza tym, że generuje olbrzymie koszty, dodatkowo, szczególnie w polskim wydaniu, ma kluczowe znaczenie dla hamowania rozwoju klasy średniej.
Mniejsze wpływy podatkowe z tytułu VAT są jednak konsekwencją nastrojów społecznych i nic nie wskazuje na to, że będzie lepiej. Ostatnie dane kilku niezależnych od siebie instytutów nie pozostawiają złudzeń. Nastroje Polaków są coraz gorsze. Instytut Rozwoju Gospodarczego SGH opracowuje kwartalny barometr koniunktury. W lipcu był on niższy niż we wcześniejszych miesiącach oraz niższy w porównaniu z lipcem ubiegłego roku. Co ważne, początek III kwartału w gospodarce to zazwyczaj polepszenie nastrojów, bo zaczynają się prace sezonowe, firmy budowlane mają najwięcej zleceń i pojawiają się dodatkowe, krótkookresowe miejsca pracy w rolnictwie, w kurortach nadmorskich. W tym roku początek III kwartału nie polepszył nastrojów wśród przedsiębiorców, okres wakacyjny nie spowodował, przynajmniej oficjalnie, zmniejszenia bezrobocia rejestrowanego.
Podobną tendencję wykazują Polacy, jeśli chodzi o konsumpcję, która spada z miesiąca na miesiąc. W tym roku w sklepach ogólnospożywczych zostawiliśmy w kasach 161,9 miliardów złotych. To nieco więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, ale biorąc pod uwagę poziom inflacji, oznacza to realny spadek konsumpcji. Spada również sprzedaż nowych samochodów, zmniejszają się inwestycje, bo firmy wolą nie ryzykować w niepewnej sytuacji.

Dane do poprawki
Jeśli do tych danych dodamy już niemal pewną korektę danych makroekonomicznych (najpewniej do 1,5-2 proc. wzrostu PKB zamiast pierwotnych 2,9 proc.), o których powoli zaczyna mówić nawet Ministerstwo Finansów, to wyłania się coraz bardziej czarny obraz kilku najbliższych miesięcy. W kuluarach mówi się również o możliwej dalszej podwyżce podatku VAT z 23 do 24, a nawet 25 proc. (pamiętajmy, że stawka 23 proc. jest jedynie stawką czasową, a ustawa podnosząca VAT ponad dwa lata temu jako docelową stawkę określiła właśnie 25 proc.). A jeśli nawet są to tylko medialne spekulacje, to przecież stawka 23 proc. miała być wprowadzona tylko na dwa lata, czyli – gdyby premier chciał dotrzymać danej obietnicy – od 1 stycznia 2013 r. powinniśmy wrócić do stawki 22 proc., co jest praktycznie niemożliwe ze względu na ruinę finansów publicznych.
Dług publiczny rośnie z taką prędkością, że spacerujący po warszawskich Alejach Jerozolimskich nie są w stanie wzrokiem ogarnąć zmieniających się z prędkością światła cyfr, szczególnie czterech ostatnich, co oznacza, że dług rośnie kilka tysięcy złotych na sekundę. Wydaje się, że w tym roku nawet mistrzostwo świata w kreatywnej księgowości stosowane przez ministra Rostowskiego spowoduje, że dojdziemy do ściany, czyli do 60 proc. długu w relacji do całego PKB polskiej gospodarki. A przecież gigantyczny dług publiczny to wierzchołek prawdziwej góry lodowej, gdyż obecnie nie są wliczane do niego długi samorządów, szpitali, funduszy państwowych z Krajowym Funduszem Drogowym na czele (tylko KFD ma dług w wysokości ponad 40 mld zł!). Te wszystkie dane pokazują, że w obecnym roku może być bardzo poważny problem z domknięciem budżetu państwa i nawet kolejny zastrzyk z NBP kilku mld zł może okazać się tym razem niewystarczający.

Paweł Toboła-Pertkiewicz jest prezesem Polsko-Amerykańskiej Fundacji Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego PAFERE (www.pafere.org).
drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl