Komisja śledcza ds. Amber Gold przesłuchuje kolejnych świadków
Komisja śledcza badająca aferę Amber Gold przesłuchuje kolejnych świadków. Dziś na pytania śledczych odpowiadają byli funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej w Gdańsku – policjantka, która prowadziła postępowanie ws. piramidy finansowej oraz jej przełożony.
Jako pierwsza przed komisją stanęła Anna Fołta-Nowacka. Odpowiedzi świadka na większość pytań zadawanych przez posłów brzmiała: „Nie pamiętam”.
– Nie pamiętam, kiedy dokonałam pierwszego sprawdzenia prewencyjnego w sprawie Amber Gold – zeznała Anna Fołta-Nowacka.
Świadek przyznała, że przed badaniem Amber Gold nie miała żadnego doświadczenia związanego z tego typu sprawami.
Była funkcjonariusz stwierdziła, że nie sprawdziła oświadczeń majątkowych małżeństwa P. ani nie podjęła szeregu innych czynności, które są przeprowadzane rutynowo.
– W tamtym czasie działalność Marcina P. nie wzbudzała aż takich wątpliwości – powiedziała Anna Fołta-Nowacka, uzasadniając zaniedbania.
Wiceszef sejmowej komisji śledczej, poseł Marek Suski, podkreślił: „Chcemy dociec, czy ktoś naciskał na funkcjonariuszy, aby prowadzili sprawę niedbale, czy to ich własne zaniedbania”.
– To jest o tyle ciekawe, że mamy teoretycznie podjęte działania. Już w 2010 r. jest teczka operacyjnego rozpracowania: jeden „Goldi”, drugi „Bursztyn”. Krótko mówiąc, w tych notatkach jest wypisane, że Marcin P., z domu Stefański, był wielokrotnie skazany za oszustwa, że jest wpisany na stronę ostrzeżeń KNF-u. Pytanie podstawowe, dlaczego z tego rozpoznania początkowego nie podjęto żadnych dalszych działań, a być może podjęto, a w dokumentach nie ma śladu? – powiedział Marek Suski.
Obecnie zeznania składa Maciej Zajda, inny były funkcjonariusz gdańskiej Komendy Wojewódzkiej, zwierzchnik Anny Fołty-Nowackiej.
Zuzanna Dąbrowska/RIRM