Hiszpania: podróże na obszary pod kontrolą dżihadystów będą karane
Kongres Deputowanych Hiszpanii zatwierdził w czwartek zmiany w kodeksie cywilnym służące walce z terroryzmem. Nowe przepisy wprowadzają m.in. kary więzienia za wyjazdy w celach terrorystycznych czy na terytoria kontrolowane przez dżihadystów.
Przyjęte prawo wprowadza do hiszpańskiego kodeksu cywilnego karę za podróżowanie w celach propagowania dżihadyzmu, w tym kary dla podróżujących „na terytoria kontrolowane przez terrorystów”. Osoby te będą teraz traktowane jak terroryści.
Zgodnie z nowymi przepisami wzrośnie też minimalna i maksymalna kara więzienia za przynależność do organizacji terrorystycznej, odpowiednio z 5 do 6 lat oraz z 10 do 12 lat. Z 14 do 15 lat więzienia wydłużono też maksymalną karę za kierowanie taką grupą.
Projekt autorstwa rządzącej krajem Partii Ludowej (PP), którą w głosowaniu poparli socjaliści (PSOE) i liberałowie z Ciudadanos, służy nie tylko dostosowaniu hiszpańskiego prawa do nowych zagrożeń, ale też adaptacji wewnętrznego ustawodawstwa do dyrektyw unijnych.
Zmiany w ustawodawstwie Hiszpanii zbiegają się z nasilającym się zjawiskiem powrotów do ojczyzny dżihadystów z rodzinami, którzy w ostatnich latach masowo wyjeżdżali na Bliski Wschód, głównie do Syrii. Podróże te służyły zwykle wsparciu bojowników skrajnych organizacji muzułmańskich, przede wszystkim tzw. Państwa Islamskiego.
Z szacunków służb w Madrycie wynika, że po stronie ISIS w Syrii walczyło ponad 240 obywateli Hiszpanii. Ponad dwudziestu z nich powróciło już do swojej ojczyzny, a 70 zginęło lub zostało wziętych do niewoli.
Od listopada ub.r., czyli po pokonaniu ISIS w Iraku, Syrię opuściło łącznie 34 obywateli Hiszpanii. Figurowali oni wcześniej na policyjnej liście hiszpańskich dżihadystów. Znaczna ich część ma marokańskie korzenie.
Policja regularnie wyłapuje też radykalnych islamistów wewnątrz Hiszpanii. Tylko od poniedziałku zatrzymano w różnych miastach tego kraju ośmiu członków organizacji dżihadystycznych, którzy wysyłali bojowników na Bliski Wschód, sponsorowali ich podróże bądź planowali zamachy.
PAP/RIRM