GOPR alarmuje

Nawet 700 tys. zł zabraknie Bieszczadzkiej Grupie GOPR, by domknąć tegoroczny budżet.

Pod względem finansowym tak źle jeszcze nie było od 10 lat. A brak odpowiednich środków to zagrożenie bezpieczeństwa nie tylko turystów. Problemy dotyczące finansowania ratownictwa górskiego miała rozwiązać nowa ustawa o bezpieczeństwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich, która weszła w życie z początkiem br. Wszystkie akcje ratownicze podejmowane przez GOPR miały być finansowane przez MSW. Tymczasem w ocenie ratowników finansowanie jest na poziomie zaledwie około 50 proc., a nowe przepisy zamiast pomagać, działają przeciwko ratownictwu górskiemu.
W tragicznej sytuacji jest Bieszczadzka Grupa GOPR, która od MSW na br. otrzymała ok. 800 tys. zł, podczas gdy preliminarz tegorocznych wydatków zamyka się kwotą 1,5 mln złotych. Ratowników bulwersuje fakt, że zasięg ich działalności próbuje się ograniczyć jedynie do niezamieszkałych terenów Bieszczadów i Beskidu Niskiego. Jak podkreśla Grzegorz Chudzik, naczelnik Bieszczadzkiej Grupy GOPR, rejon podejmowanych działań ratowniczych jest znacznie szerszy niż teoretyczne wskazania urzędników. – W zakresie naszych działań są także inne pasma górskie. GOPR wspomaga działania również innych grup, np. pogotowia ratunkowego, jeżdżąc do wypadków czy zdarzeń w obrębie siedlisk ludzkich w rejony, gdzie karetki nie są w stanie dotrzeć. Pomagamy ofiarom wypadków na górskich drogach – zaznacza Chudzik. Jednak takie akcje traktowane są jako działalność uboczna i nie są finansowane. Bieszczadzki GOPR, w którego szeregach działa 210 ratowników, w tym 16 zawodowych, może liczyć na wsparcie z budżetu Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie i pomoc sponsorów, ale to nie załatwia sprawy. – Najgorsza sytuacja jest na początku roku, kiedy musimy się utrzymywać z własnych oszczędności, bo pierwsza dotacja budżetowa wpływa dopiero na przełomie lutego i marca. Tych oszczędności z roku na rok jest coraz mniej. Obawiam się, że kolejnego roku w ten sposób już nie przetrwamy – alarmuje Chudzik.
Sytuacja staje się poważna w momencie, kiedy zepsuje się sprzęt niezbędny do ratowania życia i zdrowia poszkodowanych. Największe koszty są w obrębie utrzymania sprawności transportu specjalistycznego i sprzętu medycznego. – Ostatnio np. za serwis defibrylatorów, które muszą być sprawdzane co dwa lata, musieliśmy zapłacić około 5 tys. zł – wylicza naczelnik Bieszczadzkiej Grupy GOPR. Przy okazji GOPR-owcy apelują do turystów o rozsądek i przypominają, by wybierając się na górskie szlaki, sprawdzić prognozę pogody, mieć ze sobą cieplejszą odzież na wypadek załamania pogody, termos z ciepłą herbatą oraz naładowany telefon komórkowy i pamiętać nr alarmowy GOPR: 601 100 300.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl