Ekspert: pigułka „dzień po” na receptę to duży krok w kierunku ochrony życia poczętego
Ustawa, która wprowadza wymóg posiadania recepty m.in. na zakup tzw. pigułki „dzień po” to duży krok w kierunku ochrony życia poczętego – uważa dr n. med. Aleksandra Kicińska, ekspert Uniwersytetu Medycznego w Gdańsku.
Projekt ustawy przyjął w tym tygodniu Sejm. Teraz trafi on do Senatu. Przepisy krytykują organizacje feministyczne, podnosząc, że nie są w nich respektowane prawa kobiet.
Ministerstwo Zdrowia wskazuje, że tabletka ellaOne może wpłynąć negatywnie na zdrowie kobiet. Dr n. med. Aleksandra Kicińska wyjaśnia: pigułka zawiera octan uliprystalu – substancję działającą na zasadzie hormonu.
– Jako lekarze doskonale wiemy, że substancja ta jest poważnym środkiem farmaceutycznym, farmakologicznym, który na co dzień w medycynie używany jest również do dobrych celów, ponieważ leczy się tą substancją mięśniaki w fazie przedoperacyjnej – i to jest bardzo dobre działanie. Została ona jednak wykorzystana również w złym celu, jakim jest działanie przeciwzagnieżdżeniowe, a także wczesnoporonne, ponieważ zmiany w błonie śluzowej endometrium powodują, że nawet już zagnieżdżenie zarodka, a więc początek ciąży, może być zakończony – tłumaczy dr Aleksandra Kicińska.
Od 2015 r. wczesnoporonną pigułkę ellaOne bez konieczności wizyty u lekarza mogą kupić osoby powyżej 15. roku życia. W styczniu 2015 r. Komisja Europejska zdecydowała, że pigułka może być dostępna w krajach Unii bez recepty, nie wprowadzając ograniczeń wiekowych. Komisja pozostawiła wybór krajom członkowskim, jednak rząd PO-PSL mimo sprzeciwu wielu środowisk dopuścił pigułkę do sprzedaży bez recepty.
RIRM