Dzieciobójcza pigułka w aptekach
Od dziś, decyzją Komisji Europejskiej, dzieciobójcza pigułka „dzień po” będzie dostępna w aptekach bez recepty. Bulwersujące jest to, że swobodnie będą mogły ją kupić dziewczęta, które ukończyły 15 rok życia. Rozporządzenie pozwalające niepełnoletnim na zakup pigułki, na początku miesiąca podpisał minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Decyzja ta wywołała falę krytyki wielu środowisk.
Śmiercionośna pigułka „dzień po” niesie za sobą poważne konsekwencje. Przede wszystkim ze względów zdrowotnych.
– To jest mniej więcej taka dawka hormonów, jakby dziewczynka wzięła na raz osiem pigułek antykoncepcyjnych – powiedziała Teresa Król, konsultant wychowania seksualnego i prorodzinnego.
Eksperci nie mają wątpliwości – organizm 15-latki nie jest gotowy na tak wielką dawkę hormonów.
– Literatura naukowa mówi: nie! Nastolatka osiąga dojrzałość płciową dopiero w wieku 18–19 lat, kościec dopiero około lat 20, a mózg około 25 roku życia. Zatem jest to karygodne, że proponuje się to dzieciom – podkreśliła Teresa Król.
Do tego dochodzą względy etyczne. Kontrowersyjna decyzja ministra Arłukowicza odbiera rodzicom ich dzieci, a także kontrolę i wpływ na nie.
– Promocja swobody seksualnej w mediach jest coraz większa. Dzieci naśladują ten sposób bycia i tym samym mając w rezerwie pigułkę mogą powiedzieć, że moja inicjacja seksualna czy moje współżycie z przypadkowym partnerem ostatecznie nie musi się kończyć ciążą. Ta ciąża zostanie przerwana, ale psychiczne obciążenie zarówno dla dziewczynki, jak i dla rodziców może być jednak duże – zaznaczyła Teresa Król.
Jak wskazuje Teresa Król, decydenci wprowadzający szkodliwą tabletkę bez recepty – tym bardziej dla ludzi młodych – to osoby bez sumienia, ponoszący ogromną odpowiedzialność za przyszłość Polaków, za ich formację, a także za dramaty rozgrywające się w domowym zaciszu.
RIRM/TV Trwam News