Dajmy szansę na żałobę

Z państwem Elizabeth i Carlem Sukkotami, doradcami programu „Żywa Nadzieja” w Danii, o towarzyszeniu rodzicom po poronieniu rozmawia Małgorzata Jędrzejczyk

Co przeżywa matka, która w wyniku poronienia straciła dziecko?

Elizabeth Sukkot: – Na pewno smutek, żal, może złość, rozpacz, zamieszanie.

Jak pomóc przeżyć tę żałobę. Dlaczego jest to tak ważne?

E.S.: – Świadomość, że się dotknęło śmierci, pozwala uzmysłowić sobie, jak kruche jest życie. Na pewno ważne jest wyprawienie rzeczywistego pogrzebu i pochowanie dziecka. Nie w każdym kraju jest to praktykowane i nie wszędzie jest to realne. Gdy z jakiś przyczyn pogrzeb nie jest możliwy, na pewno pomocne będą symboliczny grób i pożegnanie. Wówczas można wykonać rysunek dziecka dający wyobrażenie, jakie to dziecko mogłoby być, jak mogłoby wyglądać. Pomocne jest napisanie listu, wiersza wyrażającego towarzyszące temu uczucia. Ważne jest również powiedzenie innym o stracie dziecka – rodzinie, przyjaciołom. Gdy to możliwe, warto też przejść program terapeutyczny „Żywa Nadzieja” skierowany do rodziców, którzy utracili dzieci przez poronienie. Przygotowujemy w nim do przeżycia żałoby, a potem towarzyszymy rodzicom w przechodzeniu tej żałoby. Spotkania odbywają się w małych grupach, w atmosferze dyskrecji i poufności. Już samo mówienie o intymnych przeżyciach związanych ze śmiercią dziecka jest dużym wsparciem.

W czym pomaga ten program?

E.S.: – Program pomaga uporać się m.in. z poczuciem winy, które zazwyczaj towarzyszy przeżyciom związanym ze śmiercią dziecka. Często się bowiem zdarza, że matka stawia siebie w roli sprawcy, obwinia się, iż wyrządziła zmarłemu dziecku jakąś krzywdę. Może czuć się winna. Tymczasem to ona sama została pokrzywdzona, jest w pewnym sensie ofiarą zaistniałej sytuacji. Dlatego potrzebny jest ktoś, kto obiektywnie pomoże oszacować ewentualną skalę jej wpływu na poronienie. Nie jest łatwo dokonać tego samemu.

Ale przecież kobieta, której dziecko zmarło przez poronienie, nie jest temu winna.

E.S.: – Zazwyczaj nie jest. I to jest właśnie pole dla terapeuty. Czasem obarcza się ona na przykład tym, że powodem śmierci dziecka była jakaś anomalia genetyczna, którą przekazała dziecku. Nieraz obwinia się nawet z takiego powodu, że np. podbiegła do autobusu i to mogło zaszkodzić dziecku. Doszukuje się powodów, które mogły przyczynić się do śmierci dziecka. Jest to naturalne, a z drugiej strony nieracjonalne, jej ocena nie jest obiektywna. Przerysowuje, wyolbrzymia swój wpływ, który realnie jest zazwyczaj niewielki. Jeśli matka wyzna swoje obawy, pomagamy zmniejszyć to poczucie winy. Terapeuta próbuje w pewnym sensie odciążyć jej poczucie nadmiernej odpowiedzialności za zaistniałą sytuację, odnaleźć inne przyczyny, które miały lub mogły wywrzeć wpływ na poronienie. Najczęściej są one niezależne od kogokolwiek.

Jakie inne uczucia oprócz poczucia winy towarzyszą przy poronieniu?

E.S.: – Innym uczuciem jest złość wobec Boga, obwinianie, że to Pan Bóg jest winien śmierci dziecka. Jeśli widzę, iż coś takiego się dzieje, proponuję napisanie listu wyrażającego złość, ból. Wtedy łatwej też o jakieś wewnętrzne ukojenie. Pogodzenie się. Pan Bóg nie jest winien śmierci dziecka. Jest Bożą tajemnicą to, że dziecko zmarło. Nie chodzi nam o to, by obwiniać Boga, lecz wyrazić swoje uczucia, by neutralna osoba mogła je ocenić, zracjonalizować.

Ale przecież terapia to chyba ostateczne rozwiązanie. Czy nie wystarczy omówić tego problemu w rodzinie, wśród bliskich?

E.S.: – Oczywiście można o tym porozmawiać z przyjaciółmi, o ile ci potrafią dojrzale dotykać takiego tematu, jak śmierć. Nie wszyscy potrafią i można się narazić na dodatkowe zranienia. W Danii temat śmierci jest tematem tabu.

Jakich postaw kobieta oczekiwałaby od bliskich? Jakich zachowań unikać?

E.S.: – Jak już mówiliśmy – bliscy nigdy nie powinni obwiniać. Jest bardzo pożądane, by bliscy, teściowie zwyczajnie wyrazili, że jest im przykro z tego powodu, by otoczyli autentycznym zainteresowaniem, współczuciem.

Strata dziecka dotyka obojga rodziców. Zarówno matki, jak i ojca. Ojciec inaczej przeżywa utratę dziecka…

Carl Sukkot: – Dla nich jest to w pewnym sensie trudniejsze, ponieważ często ojcowie nie nawiązali jeszcze więzi z dzieckiem. Dopóki nie doświadczą tego, jak się rozwija, jak rośnie, jak porusza się w łonie żony, matki dziecka, trudno jest im nawiązać realny kontakt uczuciowy. Gdy żona jest w zaawansowanej ciąży, może on już wyczuć swoje dziecko, dotknąć je, pogłaskać. W przypadku, gdy dziecko jest mikroskopijnej wielkości, bo dopiero zaczęło się rozwijać, trudno mu nawiązać jakąkolwiek więź. I wówczas może je ignorować, nie uświadamiając sobie do końca, że to jego dziecko. W sytuacji gdy to dziecko umiera przez poronienie, ojciec może czuć się bezradny. W tej bezradności może mu być trudno wesprzeć kobietę, przejść przez żałobę, mimo że chciałby być wsparciem, ochroną dla żony. Nie wie, jak jej pomóc. Nie jest mu łatwo wczuć się w przeżycia żony.

E.S.: – Mężczyźni są bardziej skłonni do podejmowania jakichś konkretnych działań. Poznałam pewną parę po poronieniu. Było im ciężko. Młody mężczyzna nie wiedział, jak pomóc, mimo że chciał sprostać sytuacji. Zachęcał więc swoją żonę do kontaktu z doradcą, bo był świadomy, że po takiej rozmowie poczuje się lepiej, łatwiej jej będzie znosić ból po stracie.

Ale w takiej sytuacji kobieta, która często jest słaba, nawet fizycznie, oczekiwałaby wsparcia właśnie od męża…

C.S.: – Dobrze, jeśli może ją wspierać choćby w organizacyjnych sprawach związanych np. z załatwianiem formalności. Powinien mieć też przestrzeń na wyrażanie swoich uczuć. W grupie mężczyzn w naszym programie „Żywa Nadzieja” pomagamy im w wyrażeniu, uświadomieniu sobie tych uczuć. Mężczyznom przychodzi to trudniej niż kobietom i oni też potrzebują wsparcia.

Jak informować rodzeństwo, że zmarł ich braciszek, siostra?

E.S.: – Dzieci w każdym wieku – i te starsze, i te młodsze – zawsze intuicyjnie wyczuwają, gdy w rodzinie dzieje się coś ważnego – czy dobrego, czy złego – mimo że nie zawsze chcemy im o tym powiedzieć. Chcą zrozumieć, dowiedzieć się, co jest przyczyną poddenerwowania rodziców, smutnej atmosfery. Czasem przejawia się to w ich snach, niepokojach. Dziecko ma prawo usłyszeć, co się dzieje, ma prawo usłyszeć o śmierci siostrzyczki czy brata, który rozwijał się pod sercem mamy.

Podczas warsztatów doradzamy rodzicom, by poprosili swoje dzieci o narysowanie brata lub siostry, jak je sobie wyobrażają. Taki rysunek czasem bywa cały czarny – w ten sposób dziecko wyraża swój ból, smutek. Rozmawiamy z dzieckiem o tym, co narysowało, co czuje.

Co się dzieje w sytuacji, gdy rodzice niejako wypierają ze świadomości fakt utraty dziecka? Kiedy zagłuszają w sobie ból i cierpienie?

E.S.: – To taka czasowa bomba zegarowa, która kiedyś wybuchnie. Może się to zdarzyć przy następnych narodzinach dziecka. Wtedy będzie bardzo dużo emocji. A uczucia będą wyrażone w wyolbrzymiony sposób. Wtedy oskarża się, obwinia innych ludzi; pojawia się depresja, która może przejawiać się złością, zgorzknieniem.

C.S.: – Jednym ze skutków niewyrażenia tych uczuć jest to, że niespodziewanie wybuchamy emocjami, które nie mają z daną sprawą żadnego związku, pojawiają się kłopoty w relacjach z innymi, bo ludzie wokół nie wiedzą, dlaczego wybuchamy. Takim rodzicom może też być trudno odwiedzać znajomych, którzy mają małe dzieci.

Czy należy przełamywać te opory?

C.S.: – Z jednej strony nie jest łatwe towarzyszyć, być w takiej sytuacji, gdy samemu przeżywa się brak dziecka, jego utratę. Jednak stopniowo powinno się starać przełamywać swoje opory, wchodzić w relacje z innymi.



Dziękuję za rozmowę.

Doradcy programu „Żywa Nadzieja” również w Polsce organizują warsztaty dla osób, które utraciły dzieci w wyniku poronienia.

Więcej informacji znajduje się na stronie internetowej www.zywanadzieja.pl

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl