Ciągle niespokojnie w Wenezueli
„Stany Zjednoczone nie będą biernie przyglądać się upadkowi Wenezueli” – ostrzegał wczoraj prezydent USA Donald Trump. Prezydent Wenezueli dąży bowiem do zmiany konstytucji, co oznacza przejęcie władzy dyktatorskiej.
Wenezuela zmaga się z największym od lat kryzysem gospodarczym i politycznym. Występują dotkliwe braki nawet najbardziej podstawowych towarów, a inflacja bije światowe rekordy.
– Wenezuela wiele cierpi. Wenezuela jest krajem, który ma wszelkie szanse na normalny dobrobyt i rozwój, a dziś nie mamy pożywienia i medycyny, brak jest bezpieczeństwa. W ubiegłym roku 30 000 osób zostało zabitych w wyniku przestępstw – mówi Leopoldo Lopez Gil.
Prezydent Nicolas Maduro dąży do przeprowadzenia wyborów do Zgromadzenia Konstytucyjnego. Chodzi o zmianę i pomniejszenie roli parlamentu, w którym obecnie opozycja ma swoją większość. Donald Trump zapowiedział, że jeśli Maduro przeprowadzi wybory, to USA podejmą natychmiastowe i zdecydowane działania gospodarcze. W niedzielę opozycja zorganizowała nieoficjalne referendum. Ponad 98 proc. uczestników tego głosowania wypowiedziało się przeciwko rządowym planom zmiany konstytucji.
– Najwyraźniejszym przesłaniem, które wysyłamy wszyscy na cały świat, jest to, że muszą słuchać ludzi. Mamy głuchy rząd, który nie słucha ludzi. Ludzie idą na ulice, aby zademonstrować, a rząd odpowiada, strzelając do nich. Zabito 100 osób w ciągu trzech miesięcy protestów – zaznacza Leopoldo Lopez Gil.
Od kwietnia w kraju organizowane są masowe protesty. Przeradzają się one w starcia z wojskiem i policją. Na czwartek zaplanowano kolejną manifestację.
– Wzywamy cały kraj, aby w ten czwartek zorganizował masowy protest. Bez przemocy. Krajowy strajk obywatelski przez 24 godziny jako mechanizm nacisku i przywrócenia porządku konstytucyjnego – podkreśla przedstawiciel opozycji Freddy Guevara.
Prezydent Maduro zaplanował wybory do Zgromadzenia Narodowego na 30 lipca.
WIDEO Ciągle niespokojnie w Wenezueli z 10
TV Trwam News/RIRM