Chile za życiem

Z prof. Gonzalo Lariosem Mengottim, chilijskim historykiem, dziekanem Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Gabriele Mistral w Santiago de Chile, rozmawia Agnieszka Żurek

Podobno prawie 70 proc. chilijskiego społeczeństwa deklaruje się jako obrońcy życia. Czy to prawda?
– Nie jestem w stanie podać w tej chwili dokładnych liczb, ale jestem przekonany, że opinia publiczna rzeczywiście jest zdecydowanie przeciwna aborcji. W postulatach polityków chilijskich nie pojawia się sprawa aborcji. Gdyby istniała szansa uzyskania poparcia społecznego na drodze formułowania postulatów legalizacji zabijania dzieci poczętych, politycy na pewno by to zrobili. Takie pomysły jednak nie pojawiają się i jest to moim zdaniem dowodem na to, iż chilijska opinia publiczna na trwałe opowiedziała się za życiem.

Jest to owoc pielgrzymki Jana Pawła II do Chile w 1987 r., a może działania ruchów pro-life?
– Wynika to z wielu czynników. Trzeba tu wymienić na przykład duszpasterską pracę Kościoła, formę kultury narodowej i związanego z nią systemu prawnego, wreszcie – istnienie czegoś, co można by nazwać po prostu zdrowym rozsądkiem. Obecna konstytucja chilijska, która weszła w życie w 1980 roku – a zatem w środku okresu sprawowania rządów przez Pinocheta – w artykule 8 mówi, że rodzina jest podstawową komórką życia społecznego. Z tego w sposób naturalny wynika fakt, że cały system prawny jest zorientowany na ochronę rodziny i pośrednio życia.

Rozumiem, że to, co w niektórych krajach europejskich zaczyna być podważane, w Chile wciąż nie podlega dyskusji.
– W tej chwili jeszcze nie. Nie można jednak wykluczyć, że może się to z czasem zmienić. Chile wprawdzie z perspektywy Polski znajduje się w najdalszym zakątku świata, ale jest jednak jego integralną częścią. W związku z tym globalne tendencje laicyzacyjne widoczne są niestety także tutaj. Młodzież chilijska, podobnie zresztą jak młodzi ludzie w innych krajach Ameryki Łacińskiej, wystawiona jest na poważne pokusy.

Czy jest to efekt kreowania przez środki przekazu określonej mody?
– Media chilijskie są w większości zglobalizowane. Promują kulturę widowiska. Sytuacja, w jakiej znalazła się młodzież, poddana presji tego rodzaju mediów, może dostarczać powodów do niepokoju. Nie wiemy do końca, jakie są skutki procesu laicyzacji, jesteśmy w jego trakcie. W tym kontekście jeszcze większego znaczenia nabiera rodzina jako ośrodek formacji młodych ludzi.

W Chile istnieją media katolickie?
– Chilijskie środki komunikacji społecznej są zdominowane przez środowiska liberalne, nie są one jednak otwarcie wrogie wobec Kościoła. Ta sytuacja nie jest jednak głęboko zakorzeniona. W ostatnich latach można znaleźć symptomy rodzącej się niechęci. Katolickie środki społecznego przekazu znajdują się w mniejszości. Niepokojąca zmiana zaszła na przykład na rynku telewizyjnym. Związany z Uniwersytetem Katolickim w Chile kanał telewizyjny, który przez ostatnie 30 lat był bardzo istotny dla świata katolickiego, najpierw zmienił filozofię funkcjonowania, starając się dostosować do sposobu działania mediów komercyjnych, a ostatecznie został sprzedany. W związku z tym katolicy zostali pozbawieni ważnego, opiniotwórczego kanału telewizyjnego o podobnym poziomie wpływu społecznego, jaki miała oficjalna telewizja państwowa. Wszystkie chilijskie kanały telewizyjne, podobnie zresztą miało i ma to miejsce w innych krajach, zostały wystawione na bardzo nierówną walkę o rynek z telewizyjnymi sieciami globalnymi. Pod wpływem tej presji na przestrzeni ostatnich 10 lat w znaczący sposób obniżyły one swój poziom merytoryczny.

A jak wygląda rynek prasy katolickiej?
– W Chile prasa oficjalnie katolicka nie istnieje. Ale jest cały sektor opinii konserwatywnej, przychylnej katolicyzmowi. Nie można jednak nazwać tej prasy religijną. Sytuacja na rynku mediów drukowanych jest, jak się wydaje, jeszcze trudniejsza niż na rynku telewizyjnym. Rynek prasy konserwatywnej zawęża się i poza pismami środowiskowymi związanymi np. z ruchami katolickimi bądź też pismami wyspecjalizowanymi – takimi jak poświęcony rodzinie periodyk „Hacer familia” („Budować rodzinę”) – media drukowane próbujące pogłębić zagadnienia religijne są raczej periodykami akademickimi, nietrafiającymi do szerszej grupy odbiorców.

Z jakiego powodu doszło do sytuacji, że w katolickim kraju brakuje katolickiej prasy?
– W Chile istnieją dwa główne dzienniki – „El Mercurio” i „La Tercera”. „El Mercurio” to dziennik konserwatywno-liberalny, „La Tercera” natomiast ma profil liberalno-lewicowy. Żaden z nich nie identyfikuje się z katolicyzmem. Prasa lokalna jest natomiast w znacznym stopniu podporządkowana tym dwom głównym tytułom.

W dziedzinie aksjologii „El Mercurio” kieruje się wartościami konserwatywnymi czy liberalnymi?
– Od czasu do czasu identyfikuje się on z filozofią chrześcijańską, ale nie jest to gazeta, która miałaby ochotę długofalowo angażować się w obronę wartości katolickich. Walczy ona głównie o wysoki poziom sprzedaży, a nie o zasady.

Kto zatem angażuje się w obronę wartości? Czy istnieją w Chile prężnie działające środowiska katolickie skupiające ludzi świeckich?
– My jako świeccy musimy zdać sobie sprawę z tego, że powinniśmy brać coraz większą odpowiedzialność za Kościół, nie licząc na to, że duchowieństwo zrobi wszystko za nas. Problemy Kościoła mają wymiar coraz bardziej globalny. Doświadczenie chilijskie w aspekcie rynku medialnego pokazuje, iż być może świeccy nie stanęli tutaj na wysokości zadania. Istnieje jednocześnie w Chile wiele oznak ożywienia religijnego. Warto zwrócić uwagę na pewne niebezpieczeństwo, to znaczy na pokusę dzielenia osób wierzących na katolików „pierwszej” i „drugiej” kategorii. Zdecydowanie potrzeba tutaj tymczasem ducha jedności i współpracy i unikania jakiegokolwiek wywyższania się.

Jaką rolę odgrywa w Chile pobożność maryjna i ludowa?
– Jest to bardzo ważna część kultury nie tylko Chile, ale całej Ameryki Łacińskiej, coś, o co trzeba bardzo dbać i troskliwie pielęgnować. Jest to zarówno element naszej tożsamości, jak i żywej pobożności. Pielgrzymki do sanktuariów maryjnych odgrywają tutaj oczywiście ogromną rolę. W Chile istnieją bardzo popularne sanktuaria maryjne – jedno z nich: Santuario Virgen del Carmen (Matki Bożej z Góry Karmel), znajduje się w samym Santiago de Chile. Odwiedził je w czasie swojej pielgrzymki Jan Paweł II. Figurka Matki Bożej raz do roku, 16 lipca, w święto Matki Bożej z Góry Karmel jest wynoszona na ulice Santiago w czasie wielkiej procesji. Drugie sanktuarium, Virgen de Lo Vásquez, słynie z kolei z dorocznej procesji 8 grudnia – w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny spotykają się wielkie pielgrzymki z Valparaíso i Santiago de Chile. Aby wziąć udział w tym święcie, pielgrzymi pokonują pieszo kilkadziesiąt kilometrów. Główna autostrada chilijska jest na ten czas zamknięta dla ruchu pojazdów, udostępniona wyłącznie pielgrzymom zdążającym na obchody święta ku czci Niepokalanej.

Błogosławiony Jan Paweł II odwiedził w 1987 roku zarówno Polskę, jak i Chile. Jakie były najważniejsze owoce papieskiej pielgrzymki w Pańskim kraju?
– Pielgrzymka ta wpisała się w sytuację polityczną naszego kraju. Po 15 latach wojskowych rządów gen. Augusto Pinocheta żywe były oczekiwania zmiany. W sposób szczególny dotyczyło to oczywiście środowisk niechętnych ówczesnej władzy. Rząd ze swej strony obawiał się natomiast, że dojdzie do ewolucji reżimu w stronę demokracji, według scenariusza przezeń niekontrolowanego. W rzeczywistości pielgrzymka papieska miała jednak charakter przede wszystkim religijny, duszpasterski. Doprowadziła ona do umocnienia wiary większości Chilijczyków oraz stworzyła pewną płaszczyznę pojednania narodowego. Z jednej strony ułatwiła ona przejście do demokracji w Chile, a z drugiej stworzyła kontekst, by dokonać tego na drodze, jaką proponował rząd. W ostatecznym rozrachunku jednak gen. Pinochet wcale nie wyszedł zwycięsko z tych przekształceń. Musiał w ich wyniku oddać władzę. Pielgrzymka do Chile była bardzo ważna także z tego powodu, iż doszło wtedy do beatyfikacji pierwszej błogosławionej chilijskiej – św. Teresy de los Andes, dziś już świętej. Bardzo ważne było również papieskie przesłanie skierowane do poszczególnych części społeczeństwa chilijskiego – ubogich mieszkańców, rolników, Indian czy ludzi kultury.

A także do sprawujących władzę…
– Tak. W przemówieniu do polityków Jan Paweł II podkreślił na przykład, iż demokracja jest właściwą formą funkcjonowania społeczeństwa, ale wszelkie zmiany prowadzące w jej kierunku muszą dziać się na drodze pokojowej – te słowa Ojciec Święty kierował do ówczesnej opozycji niechętnej rządom Pinocheta. Podkreślił wyraźnie, że droga przemocy i rewolucji jest niewłaściwa. Jan Paweł II zwrócił także szczególną uwagę na rolę kultury i wartości takich jak pomocniczość i solidarność. Do przedstawicieli chilijskiego świata gospodarczego skierował natomiast wyraźny przekaz o tym, że biedni nie mogą czekać, że zobowiązania wobec ubogich to sprawy, które trzeba załatwiać natychmiast, nie czekając na pozytywne zmiany społeczne. Podczas spotkania z chilijskimi rodzinami Papież wypowiadał się oczywiście w duchu filozofii obrony życia, podkreślając wartość nierozerwalności małżeństwa i jasno sprzeciwiając się rozwodom. Był to ważny głos w toczącej się wówczas w Chile dyskusji na temat ich ewentualnego zalegalizowania.

Dzisiaj rozwody w Chile są legalne?
– Tak, 10 lat po papieskiej pielgrzymce rozwód został zalegalizowany w prawie cywilnym. Udało się natomiast powstrzymać projekt ustawy legalizującej aborcję. Jest ona całkowicie zakazana od 1989 roku i nie wygląda na szczęście na to, żeby coś w tym aspekcie miało się zmienić. Obecny prawicowy prezydent Sebastián Pi-era kilka tygodni temu wygłosił zdecydowaną apologię życia. Co ciekawe, mimo że nie jest on osobą szczególnie praktykującą, zapowiedział, że nie należy na niego liczyć przy próbach uchwalenia jakiegokolwiek projektu proaborcyjnego. Podkreślił także, iż fakt dopuszczalności aborcji w większości krajów nie jest dla niego żadnym argumentem, ponieważ nie jest to kwestia decyzji większości, ale przekonań.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl