Bydgoszcz: sporem prawnym ws. in vitro zajmie się sąd
Po unieważnieniu przez wojewodę kujawsko-pomorskiego uchwały Rady Miasta Bydgoszczy w sprawie in vitro, zwolennicy tej godzącej w ludzkie życie metody nie składają broni. Sprawę rozstrzygnie Wojewódzki Sąd Administracyjny.
Decyzją radnych Platformy Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej metoda in vitro miała być finansowana z budżetu miasta.
– Nas w ogóle nie słuchano, nie słuchano naszych argumentów, przegłosowano tę uchwałę, w naszym przekonaniu niezgodnie z przepisami – ocenia Mirosław Jamroży, przewodniczący klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości w Bydgoszczy.
Sam projekt miał charakter obywatelski. Jego inicjatorem jest były poseł Nowoczesnej, a obecnie Platformy Obywatelskiej, Michał Stasiński.
– Podpisów zebraliśmy w bardzo krótkim czasie ponad 1400, z czego tysiąc jest tą ilością wymaganą i tysiąc zostało przez urząd miasta potwierdzone w bazie pesel – poinformował Michał Stasiński.
Nie wszyscy mieszkańcy Bydgoszczy wyrażali jednak aprobatę dla działań radnych. Do wojewody kujawsko-pomorskiego wpłynęły trzy skargi. Decyzja Mikołaja Bogdanowicza mogła być tylko jedna: analiza prawna, która doprowadziła do unieważnienia uchwały.
– Merytorycznie ta uchwała nie mogła być w obrocie prawnym, dlatego uznałem, że należy ją unieważnić – oświadczył Mikołaj Bogdanowicz, wojewoda kujawsko-pomorski.
Wątpliwości wojewody budził sposób procedowania uchwały. Jak podkreśla, program został opracowany przez partię Nowoczesna wraz z ekspertami, a organy gminy w tym nie uczestniczyły. Zastrzeżenia dotyczą także autopoprawek wprowadzonych do programu po zaopiniowaniu go przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.
– Ocena Agencji nie jest warunkiem sine qua non do tego, aby przyjąć w ogóle taką uchwałę. Jest to zalecenie, aby taką opinię otrzymać i my tę drogę absolutnie wykonaliśmy – powiedział Michał Stasiński.
Program zaopiniowany przez Agencję i ten, za którym głosowali radni to dwa różne dokumenty – odpowiada wojewoda kujawsko-pomorski Mikołaj Bogdanowicz.
– Pierwotny program miał zupełnie inne zapisy. Został zaopiniowany przez instytucję do tego uprawnioną, natomiast podjęta uchwała podnosi zupełnie inne kwestie, jeśli chodzi o finansowanie in vitro – zwrócił uwagę Mikołaj Bogdanowicz.
Tymczasem Platforma Obywatelska zwiera szyki, a w całej sprawie ma jej pomóc związany z partią prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski. To próba wywołania politycznej burzy – przekonuje radny PiS Mirosław Jamroży.
– To była taka swoistego rodzaju wrzutka na sesję rady miasta tylko po to, żeby rozpętać burzę, światopoglądową burzę, bo tak naprawdę Platforma Obywatelska, która rządzi w mieście razem z SLD nie ma nic do zaoferowania – powiedział radny PiS.
Teraz rozstrzygnięciem sporu prawnego zajmie się Wojewódzki Sąd Administracyjny.
– Bardzo się cieszę, że sprawa ma trafić do sądu. Sąd rozstrzygnie, a my jesteśmy przekonani, że postąpiliśmy właściwie w tej sytuacji – komentuje sprawę Mikołaj Bogdanowicz.
Nie tylko prawo, ale także prawda o ludzkim życiu ma znaczenie w całej sprawie. Do radnych Platformy i SLD w trakcie tegorocznych uroczystości 3-majowych apelował ordynariusz bydgoski ks. bp Jan Tyrawa. Osobę zabitą na skutek metody in vitro porównał on do człowieka zamordowanego i zakopanego w lesie. O jego prawa zdolne jest upomnieć się jedynie sumienie drugiego człowieka, ale pod jednym warunkiem: jeśli uzna w sobie dobro i zło.
– Dobro i zło, różnica między dobrem i złem jest nam dana z góry, ona nie jest poznawalna empirycznie, jest nam dana z góry, nią nie można manipulować, ją trzeba przyjąć. Bo jeżeli się jej nie przyjmie, to nie zrozumiemy samych siebie – mówił ks. bp Jan Tyrawa.
W kwestii in vitro głos Kościoła pozostaje oczywisty – to uderzenie w życie ludzkie, które rozpoczyna się wraz z poczęciem.
TV Trwam News/RIRM