Biegli szukali śladów wybuchu w Tupolewie
Dziennikarze dotarli do dokumentów dotyczących wyjazdu polskich prokuratorów i biegłych do Smoleńska. Osoby, które były bezpośrednio związane z tym wyjazdem, mówią wprost: szukano śladów wybuchu w Tupolewie.
Czytniki urządzeń wykazały bardzo silne stężenie składników występujących w trotylu i nitroglicerynie – poinformował jeden z dzienników.
Poseł Antoni Macierewicz, przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia okoliczności katastrofy smoleńskiej nie ma wątpliwości – szef wojskowej prokuratury okręgowej prok. Ireneusz Szeląg wprowadził opinię publiczną w błąd.
– Prok. Ireneusz Szeląg twierdząc, że użyto tylko jednego typu urządzeń wykrywających skażenia materiałami wybuchowymi wprowadził w błąd opinię publiczną i organy państwa. Stwierdził, że te urządzenia, które zostały użyte dają wyniki, które nazwał przesiewowymi, czyli wstępnego sprawdzenia. To jest nieprawda. Użyto tam także urządzenia, które dają pewność wykrycia materiału wybuchowego – powiedział pos. Antoni Macierewicz.
Nieprawdą jest również to, że śledczy nie znaleźli na miejscu śladów materiałów wybuchowych.
– Pan prok. Ireneusz Szeląg oświadczył, że prokuratorzy w badanych próbkach nie stwierdzili obecności materiału wybuchowego, w szczególności trotylu i nitrogliceryny. To jest nieprawda. One zostały stwierdzone. Dodatkowo biegli przywieźli ze sobą dowody, które są w Polsce. Próbki nie tylko pozostawiono na miejscu, nie tylko znajdują się w dyspozycji rosyjskiej, ale zostały przywiezione do Polski – dodał pos. Antoni Macierewicz.
Wypowiedź posła Antoniego Macierewicza:
RIRM