Argumenty Rosji nie mają nic wspólnego z rzeczywistością
Argumenty rosyjskiego rządu blokujące budowę pomnika nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – powiedziała Magdalena Merta, wdowa po Tomaszu Mercie, wiceministrze kultury, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
Władze Rosji uznały, że pomnik mający stanąć na miejscu katastrofy polskiego TU-154 M pod Smoleńskiem jest zbyt duży.
Pierwotny projekt zakładał monument o długości stu metrów; jednak rosyjski minister kultury Władimir Medinski oświadczył, że jego realizacja jest niemożliwa z technicznego punktu widzenia i zaproponował zmniejszenie go do 40 metrów.
Jak powiedział Medinski, na miejscu katastrofy nie ma odpowiedniego ukształtowania terenu; dodatkowo tak duży pomnik miałby spowodować niebezpieczeństwo w okolicznym ruchu samochodowym. Polski resort kultury jest zaskoczony tym stanowiskiem.
– Droga, która prowadzi do tego miejsca jest drogą wybudowaną tuż po 10 kwietnia. Ona tak naprawdę prowadzi tylko do miejsca katastrofy, nigdzie dalej, także myślę, że jest to takie szukanie dziury w całym. Niemądre argumenty, które mają powstrzymać dyskusję. Przypomnę, że minęło 4,5 roku od katastrofy, a kamień węgielny pod budowę wbudowano w drugą rocznicę – potem nic z tego nie wynikło. Mamy do czynienia z jakimś nagłym ożywieniem tematu pomnika – równolegle tego w Polsce i tego w Smoleńsku – podkreśliła Magdalena Merta.Międzynarodowy konkurs na pomnik w hołdzie 96 ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiej, w tym pary prezydenckiej, rozstrzygnięto już w marcu 2012 roku. W składzie Sądu Konkursowego znaleźli się m.in. dwaj przedstawiciele Federacji Rosyjskiej.
RIRM