Afera łapówkarska w krakowskim sądzie
Gigantyczna afera łapówkarska w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie. Łapówki miały sięgać nawet 10 mln zł. Są już pierwsze zatrzymania – wskazał rzecznik Centralnego Biura Antykorupcyjnego Piotr Kaczorek.
– Funkcjonariusze CBA zatrzymali 5 osób, w tym dyrektora Sądu Apelacyjnego w Krakowie, główną księgową sądu, byłego dyrektora Centrum Zakupów dla Sądownictwa i dwoje biznesmenów. Śledztwo dotyczy korupcji, przywłaszczenia mienia i niegospodarności na wielką skalę – poinformował rzecznik.
Proceder trwał kilka lat – dodał.
– Ustalenia CBA wskazują, że wokół sądu stworzono sieć wielu powiązanych kapitałowo, towarzysko i rodzinnie firm realizujących głównie fikcyjne zamówienia. Z szacunków śledczych wynika, że w rachubę wchodzi kilkadziesiąt milionów złotych wyprowadzonych z sądu w wyniku przestępczego procederu – podkreślił Piotr Kaczorek.
Zatrzymani mieli przyjąć 10 mln zł łapówki. Zamówienia, które nie przekraczały 30 tys. złotych, pozwalały na podejmowanie decyzji o składaniu zamówień przez dyrektora sądu z pominięciem procedury przetargowej. Mechanizm ten umożliwiał wyprowadzenie środków pieniężnych będących w dyspozycji sądu poprzez firmy zewnętrzne pozostające w zmowie z dyrektorem sądu i główną księgową – wskazał Krzysztof Sobierajski, prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
– Informacja o tym dotarła do mnie pod koniec października. Otrzymałem tę informację z Ministerstwa Sprawiedliwości z Departamentu Budżetowego. 25 października wystąpiłem o odwołanie dyrektora przez ministra sprawiedliwości i ten z dniem 26 października odwołał dyrektora Sądu Apelacyjnego w Krakowie z pełnionej funkcji – powiedział prezes sądu Krzysztof Sobierajski.
CBA nie wyklucza kolejnych zatrzymań w tej sprawie.
W cieniu afery łapówkarskiej toczy się także spór środowiska sędziowskiego z resortem sprawiedliwości o reformę sądów. Krajowa Rada Sądownicza mówi nawet o niszczeniu niezależności administracyjnej sądów. Solą w oku jest m.in. zapis o możliwości kontrolowania przez Ministerstwo Sprawiedliwości dyrektorów sądów oraz kwestii związanych z zamówieniami publicznymi, którego nie chcą sędziowie. Przykład krakowski dobitnie pokazuje, że taki nadzór jest konieczny.
TV Trwam News/RIRM