Aborcyjny proceder we Wrocławiu
Według prokuratury nie doszło do przestępstwa. Chodzi o szpital przy ulicy Kamieńskiego we Wrocławiu. Lekarze dokonali aborcji dziecka w 23. tygodniu ciąży. Tu uwaga – noworodek urodził się żywy. Dopiero wówczas medycy uznali, że dziewczynkę trzeba ratować.
Sprawą zajęła się prokuratura, która stwierdziła, że nie doszło do żadnego przestępstwa, a całą sprawę należy umorzyć.
Mariusz Dzierżawski, z Fundacji Pro-Prawo do Życia, mówi, że na skutek złego systemu prawnego regulującego kwestię tzw. aborcji eugenicznej; w Polsce dochodzi coraz częściej do takich zatrważających sytuacji.
– Ok. 15 procent tzw. aborcji eugenicznych, według danych z Zachodu, kończy się narodzeniem żywego dziecka. Dziecko, które urodzi się żywe, podlega ochronie prawnej. Obowiązkiem lekarzy jest je ratować i tutaj już nie ma żadnych wykluczeń. Winnym tej sytuacji jest system prawny, który dopuszcza zabijanie chorych dzieci, czy dzieci podejrzanych przed ich narodzeniem o to, że mogą być chore. Sytuacja, kiedy próba uśmiercenia dziecka i trzeba je ratować, jest sprzeczna z wrażliwością, z logiką, ze wszystkim – zaznaczył Mariusz Dzierżawski.Dziewczynka urodziła się z zespołem Downa i zmarła po kilku tygodniach.
RIRM