Zbrodniarzy można ścigać

Istnieją prawne możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności sprawców ludobójstwa na Polakach na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej – twierdzą prokuratorzy pionu śledczego lubelskiego oddziału IPN. Na mocy umowy z 1993 r. Ukraina jest zobowiązana do ścigania sprawców m.in. zbrodni ludobójstwa. Jednak według ustaleń śledztwa większość kadry dowódczej UPA zginęła jeszcze podczas II wojny światowej lub tuż po jej zakończeniu, a wskazanie innych sprawców napotyka trudności dowodowe.

Podpisana w latach 90. z Ukrainą umowa przewiduje karne ściganie na wniosek Polski swoich obywateli, podejrzanych przez to państwo o popełnienie przestępstwa na terytorium Polski. Ograniczenie terytorialne nie dotyczy zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości. W ocenie prokuratorów lubelskiego IPN, w tym prowadzącego śledztwo Piotra Zająca, wykorzystanie tej umowy i przekazanie stronie ukraińskiej ścigania sprawców tej zbrodni jest najbardziej „realnym trybem” ze względu na to, że tryb ekstradycyjny nie znajdzie zastosowania, gdyż ogranicza wydawanie obywateli państw. Zając ocenia, iż niektórzy uczestnicy mordów mogą `żyć na Ukrainie. Niestety, w chwili obecnej zgromadzony materiał dowodowy, m.in. dokumenty i zeznania świadków, nie daje podstawy do wystąpienia z wnioskami o ściganie.

Naczelnik lubelskiego pionu śledczego Jacek Nowakowski wskazuje, że problemy dotyczą także kwestii jednoznacznego wskazania „osób odpowiedzialnych za podjęcie decyzji o eksterminacji Polaków”, ponieważ „nie ujawniono do chwili obecnej dokumentu zawierającego taką uchwałę czy też rozkaz”. Nawet przyjęcie, że stało się to w lutym 1943 r. na III konferencji OUN, „nie oznacza w sposób automatyczny możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności karnej każdego z uczestników konferencji z uwagi na kolegialność podejmowanych rozstrzygnięć”. Dlatego też, jak stwierdza Nowakowski, wobec „braku stosownych dokumentów i jednoznacznych zeznań świadków nie zdołano dokonać jednoznacznych ustaleń w kwestii osób z kierownictwa OUN-UPA odpowiedzialnych za podjęcie decyzji o wymordowaniu ludności polskiej na terenie ówczesnego województwa wołyńskiego”. Lubelski pion śledczy jest jednak przekonany, że z całą pewnością za kierowanie akcjami przeciwko ludności polskiej odpowiadają: przywódca OUN-B na Wołyniu Dmytro Kljaczkiwskyj, a także Wasyl Iwachow, Iwan Łytwynczuk, Petro Olijnyk oraz Juryj Stelmaszczuk. Niestety, pociągnięcie ich do odpowiedzialności karnej jest niemożliwe z uwagi na to, że wszyscy oni już nie żyją. Zginęli podczas II wojny światowej lub tuż po jej zakończeniu. Podobnie stało się z większością kadry dowódczej UPA i działaczy OUN, którzy byli odpowiedzialni za zbrodnie wołyńskie. Zając przypuszcza, iż obecnie mogą jeszcze żyć przedstawiciele niższej kadry dowódczej i szeregowi członkowie organizacji, których potencjalnie można pociągnąć do odpowiedzialności. Prokuratorzy podkreślają, że co prawda brak jest szczegółowych ustaleń dotyczących wyników ścigania sprawców ludobójstwa na Wołyniu, ale „nie sposób uznać, że pozostali oni bezkarni”. Wielu z członków UPA skazano na karę śmierci lub długoletni pobyt w obozie w ZSRS lub PRL.

Pytany o terminy zakończenia śledztwa przez lubelski oddział IPN, Nowakowski odpowiedział, że ze względu na „obiektywne trudności dowodowe” nie jest w stanie złożyć wiarygodnej deklaracji w tym względzie. Dodał jednak, iż prokuratura IPN podejmie wszelkie kroki prawne, aby wyjaśnić wszystkie okoliczności zbrodni, do jakich doszło na Wołyniu.

Śledztwo w sprawie zbrodni na Wołyniu rozpoczęła jeszcze Okręgowa Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie w 1991 roku. Zawieszone po ośmiu latach, zostało wznowione w 2000 r. po powstaniu IPN. Zgromadzony w jego toku materiał dowodowy obejmuje zeznania i relacje blisko 1200 osób, bezpośrednich świadków wydarzeń i członków rodzin pokrzywdzonych, ponadto szkice miejsc zbrodni, listy nazwisk ofiar i ocalonych, dokumenty archiwalne, protokoły zeznań świadków uzyskane z Ukrainy, akta procesowe z procesów prowadzonych po wojnie przeciwko członkom OUN-UPA. Nie budzi wątpliwości śledczego, że akcja ludobójstwa, ze względu na zasięg, rozmiary i precyzję uderzeń, musiała zostać wcześniej zaplanowana i przygotowana.

Kilkadziesiąt śledztw w sprawie mordów dokonanych przez nacjonalistów ukraińskich na terenie Małopolski Wschodniej (Stanisławowskie, Tarnopolskie) prowadzi pion śledczy we Wrocławiu. Tam także przesłuchano wielu świadków, co pozwoliło na ustalenie nazwisk sprawców. Ale podobnie jak w przypadku śledztwa lubelskiego pociągnięcie ich do odpowiedzialności uniemożliwia ich śmierć.

Historycy piszący o zbrodniach ukraińskich nacjonalistów, wstrząśnięci ich formą, zaproponowali, aby nazywać je ludobójstwem dokonanym ze szczególną okrutnością (genocidum atrox). Określenie to było już używane przez polskich europosłów podczas debaty o zbrodniach ludobójstwa w Parlamencie Europejskim.


Zenon Baranowski
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl