W krzyżowym ogniu rodzicielskich żądz

Kiedy wygłaszam prelekcje na temat zapłodnienia metodą in vitro, staram się wyjaśnić moim słuchaczom, że nowe życie ludzkie powinno brać początek w cieple małżeńskiego uścisku oraz w bezpiecznym otoczeniu matczynego łona, a nie w zimnych, bezosobowych warunkach laboratorium badawczego czy też manipulacyjnym środowisku probówki.

Pewnego razu po zakończeniu jednej z takich pogadanek podeszło do mnie małżeństwo. Poddali się procedurze in vitro, w wyniku której mieli kilkoro dzieci. Widać było, że zmagali się z własnym sumieniem. Zadali mi do bólu szczere pytanie: „Jeśli zapłodnienie in vitro jest złem, to czy dobrze rozumiemy, że lepiej byłoby, gdybyśmy nie mieli naszych pięknych dzieci? Nasze życie bez nich jest nie do wyobrażenia”.

Wyobrażenie sobie rzeczywistości innej niż ta, którą stworzyliśmy wskutek swoich wyborów, jest trudne. Dzieje się tak, ponieważ mamy wrodzoną skłonność do usprawiedliwiania własnych decyzji, nawet tych błędnych, skupiając się na „pożądanych rezultatach” oraz „dobrych chęciach”. Kiedy jednak przyjdzie nam spojrzeć poza nasze dobre chęci, zaczynamy dostrzegać inne ważne prawdy, które powinny mieć wpływ na dokonywane przez nas wybory, a zmuszające nas do zobaczenia naszego życia w szerszym kontekście, wykraczającym poza nasze osobiste chęci i pragnienia.

Przypominam sobie rozmowę z pewną kobietą, która urodziła nieślubnego syna. Wychowywała go jako samotna matka. Był on źródłem niekończącej się radości i błogosławieństwa zarówno dla niej samej, jak i dla dalszej rodziny – jej braci, sióstr, ciotek i wujków. Ale w przypływie szczerości przyznała: „Mimo że bardzo kocham mojego syna i nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niego, rozumiem powody, dla których byłoby lepiej, gdybym nie współżyła przed ślubem, nawet jeśli miałoby to oznaczać, że nie miałabym mojego ślicznego synka. Mogłam i powinnam była pójść inną drogą”.

Kobieta ta powiedziała mi, że oddając się mężczyźnie, co do którego miała nadzieję, iż pewnego dnia zostanie jej mężem, przypuszczała, że wstępowała na drogę spełnienia. Szybko jednak zdała sobie sprawę z tego, że jej syn został w ten sposób pozbawiony obecności osoby ojca oraz narażony na różnego rodzaju inne trudności w czasie dorastania właśnie z powodu wyboru, jakiego ona dokonała.

Kiedy decydujemy się wkroczyć na drogę wyborów niemoralnych, z konieczności zwodzimy samych siebie co do tego, co w najlepszym rozrachunku moglibyśmy osiągnąć. Zwykle również krzywdzimy innych, dokonując tego typu wyborów.

Jeśli chodzi o poważnie zagmatwany wybór zapłodnienia in vitro, dostrzeżenie szkodliwości takiej decyzji może być szczególnie trudne, ponieważ skupiamy naszą całą uwagę na dziecku, którego tak bardzo pragniemy. Pary decydujące się na zapłodnienie za pomocą tej metody są bez wątpienia przekonane, że najlepsze, co je czeka, to posiadanie dziecka – bez względu na kroki, których podjęcia może to od nich wymagać.

Gdy rozmawiałem z małżeństwem, które uczestniczyło w mojej prelekcji, para ta przyznała, że oboje widzą, jak ich silne pragnienie rodzicielstwa wzięło górę w procesie podejmowania decyzji. Przyznali się również do tego, iż zaczynają rozumieć inne kwestie uwikłane w ich decyzję: że to jakiś anonimowy technik laboratoryjny na zapleczu tak naprawdę wyprodukował ich dzieci, a nie zostały poczęte przez rodziców w trakcie życiodajnych małżeńskich stosunków; że niewłaściwie użyli swoich własnych ciał i seksualności, sprowadzając się jedynie do roli dawców komórek rozrodczych; że pornografia i masturbacja dały początek ich własnemu potomstwu; że wyprodukowali multum dzieci, zamrozili część z nich, a innych pozbyli się po drodze.

Chyba najtrudniej jest się nam pogodzić z prawdą, iż nawet te najbardziej przez nas pożądane cele, jak posiadanie własnych dzieci, nie mogą usprawiedliwić uciekania się do wewnętrznie niemoralnych środków pomagających w ich osiągnięciu. Może nam się wydawać, że nasze cele są warte zastosowania wszelkich środków, bo jesteśmy przeświadczeni, że to do nas należy ocena tego, co jest dla nas najlepsze. Znajdujemy się jednak o krok od przepaści, kiedy to nasze własne żądze ostatecznie rozstrzygają, co jest dobrem, a co złem, albo kiedy to nasz upór gra pierwsze skrzypce.

Bezpłodnej parze może się wydawać, że ma prawo do posiadania dzieci, kiedy tak naprawdę wcale takiego prawa nie ma, bo dzieci są zawsze darem. Obstawanie za posiadaniem lub domaganiem się tego daru (za pomocą procedury in vitro) sprawia, że dziecka nie traktuje się jak daru, ale jak swego rodzaju tytuł własności – staje się ono środkiem lub obiektem na drodze do zaspokojenia rodzicielskich żądz. Niepłodne pary zbyt często nie podejmują się rozważenia obrania innej drogi, zastanowienia się nad alternatywnymi, acz równie ważnymi i zaspokajającymi ludzkie dążenia sposobami wyrażenia swojej małżeńskiej owocności, do których można zaliczyć rodzinę zastępczą, nauczanie, pomoc dzieciom potrzebującym w sąsiedztwie czy we współpracy z jakąś organizacją lub adopcję.

Chęć posiadania dzieci może być na tyle silna, że uniemożliwia nam uczciwe przyznanie się do tego, że w proces dokonywanych przez nas wyborów wplecione są nici zła. Zdobywanie potomstwa w zagmatwany sposób prowadzi do tego, iż nie doceniamy błogosławieństw, na których nam zależy w życiu naszym i naszego otoczenia.


Ks. dr Tadeusz Pacholczyk

Ks. dr Tadeusz Pacholczyk otrzymał doktorat w dziedzinie neurologii na Yale University i kontynuował pracę naukową na Harvardzie. Jest kapłanem diecezji w Fall River (Massachusetts) oraz dyrektorem do spraw nauczania i oświaty w Narodowym Katolickim Ośrodku Bioetycznym (National Catholic Bioethics Center) w Filadelfii. Zob.
www.ncbcenter.org

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl