Upartyjnione umysły


Kiedy przyglądamy się dyskusjom politycznym prowadzonym w różnych ośrodkach medialnych, pierwsze narzucające się wrażenie to olbrzymia nuda. Z góry można przewidzieć, że rozmówcy będą zachwalali swoje partie, a to, że PO ma rację, a to, że rację ma PiS, PSL lub SLD. Tak naprawdę dyskusje te nie dotyczą przedmiotu sprawy, ale opierają się na inwektywach i insynuacjach różnego typu. Pustka tych dyskusji jeszcze bardziej boli, gdy dowiadujemy się, jak poszczególne partie rozsyłają swoim posłom SMS-y lub pisane na papierze instrukcje, co w danej sprawie należy mówić do mediów, jak zaatakować przeciwnika. Zatem nie ma sensu szukać opinii poszczególnych polityków w różnych stacjach, wystarczy przeczytać instrukcje medialne, które wychodzą z prasowych centrów partyjnych. Debata publiczna oparta na takich zasadach jest po prostu zbiorem chwytów retorycznych i nic tak naprawdę nie pokazuje. Jedyne, na czym można się skupić, to uroda polityka, jego dowcip i inteligencja.

Upartyjnienie naszego życia publicznego, posunięte w niektórych kwestiach do granic absurdu, wpływa też na płytkość tej publicznej debaty. Ludzie mający swoje zdanie zwykle nie wytrzymali presji w poszczególnych partiach, przy czym ta presja łączyła się z żądaniem bezwarunkowej lojalności. Pół biedy, gdy żądano lojalności w stosunku do osób (do przywództwa partyjnego), gorzej, że teraz żąda się podporządkowania umysłów.

Poza ścisłym kierownictwem i, dodajmy, partii najczęściej wodzowskich, nie mamy w parlamencie zbyt wielu indywidualności, ludzi zdolnych myśleć twórczo o sprawach polskich. A myśleć twórczo, to nie kierować się potrzebą zwycięstwa w wyborach za rok czy za dwa lata, ale widzieć Polskę za lat dwadzieścia, pięćdziesiąt, sto – bez oglądania się na egoizm partyjny. I choć poprzez finansowanie partii z budżetu państwa uzyskaliśmy jednostajność form życia politycznego (tylko cztery partie w parlamencie), to wpadamy w pewien kocioł politycznej martwoty intelektualnej. Nie muszę dodawać, że kraj tkwiący w takiej martwocie narażony jest na poważny kryzys. Tym głębsze może on mieć pokłady, im dalej pójdą próby likwidacji mediów publicznych. Prawdą jest, że partie od lat starają się zawładnąć telewizją. Ale pamiętajmy, iż największe telewizje prywatne od samego początku funkcjonowania były związane z pewnymi ośrodkami ideologicznymi (liberalno-postkomunistycznymi). Jeśli zatem doprowadzono by do upadku mediów publicznych, Polska utopi się w partyjnym odrętwieniu.


Mieczysław Ryba
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl