Twarze BEZPIEKI

Feliks Dwojak (ur. 1924) – płk MSW, szef poznańskiego UB, odpowiedzialny
za krwawe stłumienie Czerwca 1956.

Urodził się w Radomiu. Zaczynał swoją karierę standardowo – w lutym 1945 r.
napisał podanie do Miejskiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Radomiu, w
którym wyjaśniał chęć podjęcia służby: "Prośbę (…) motywuję chęciami do walki
z wrogami wewnętrznymi mojej wolnej Demokratycznej Polski "Niech żyje
Demokratyczna Polska i jej sprzymierzeniec Związek Radziecki"". Zaskakująco
szybko tow. Dwojak awansuje, nie kończąc żadnej ubeckiej szkoły. Widać – zapał
był duży… Zaczynał w WUBP w Kielcach, a już w lipcu przeniesiono go na Dolny
Śląsk do WUBP we Wrocławiu, skąd awansował do WUBP w Łodzi, a stamtąd do MBP w
Warszawie. Stąd, w ramach "odnowy" aparatu, w czerwcu 1955 r. został skierowany
na stanowisko kierownika Wojewódzkiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego w
Poznaniu. Niech nie zmyli czytelnika ta zmieniona nazwa – pod wpływem przemian
"wiejących ze Wschodu" po śmierci Stalina również polscy komuniści łudzili się,
że wystarczy tylko niewielki makijaż systemu, wystarczy trochę zmienić nazwę
znienawidzonego urzędu, a durni Polacy dadzą się omamić, uwierzą, że to nie ci
sami oprawcy.
W Poznaniu kierownicze funkcje pełnili zazwyczaj funkcjonariusze bezpieczeństwa
z centralnych i wschodnich rejonów kraju. Tak było też z Feliksem Dwojakiem, już
wtedy podpułkownikiem. Warto zwrócić uwagę na ten szczegół – 32-letni
funkcjonariusz bez doświadczenia frontowego, jeśli nie liczyć oczywiście
"doświadczenia" na froncie wewnętrznym – w znęcaniu się nad polskimi patriotami
z niepodległościowego podziemia, a już podpułkownik bezpieczeństwa. Gdy w
czerwcu 1956 r. robotnicy Zakładów im. Stalina (tak polscy służalcy nazwali
poznańskie zakłady Hipolita Cegielskiego) wyszli na ulice, a za nimi inni
poznaniacy, by domagać się tego, co do historii przeszło w lapidarnym skrócie:
"Wolności i chleba", ppłk Dwojak kierował całym Wojewódzkim Urzędem do spraw
Bezpieczeństwa Publicznego w Wielkopolsce.
Spójrzmy, jakie były dalsze losy tego wypróbowanego funkcjonariusza aparatu
bezpieczeństwa. Czy został zwolniony? Czy postawiono mu jakieś zarzuty? A może
odpowiedział przed jakimś sądem? Ależ skąd! Towarzysz Feliks Dwojak 28 listopada
1956 r., w uznaniu zasług, jakie położył w topieniu we krwi wystąpienia
poznaniaków, objął stanowisko naczelnika Wydziału IV Departamentu III
"odnowionego" Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Zaraz też rozpoczął studia w
"renomowanej" Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR w Warszawie, gdzie w
1963 r. uzyskał tytuł magistra historii (!) za pracę pt. "Władze bezpieczeństwa
w Polsce w latach 1926-1939 (organizacja i zadania)". Pod dyplomem tego
"historyka" podpisali się "wybitni uczeni" tej partyjnej Alma Mater – prof. dr
M. Pohorillo (rektor) i doc. dr M. Żychowski (dziekan). W międzyczasie, w 1960
r., ten dobrze zapowiadający się adept nauk historycznych znów awansował – jako
historyk został zatrudniony w Centralnym Archiwum MSW, a rok później był już
zastępcą dyrektora tej zacnej placówki.
Na tym nie skończyła się kariera teraz już pułkownika magistra. W 1965 r. został
starszym inspektorem do zadań specjalnych w Departamencie Kadr i Szkolenia MSW.
Przecież takiego naukowca nie można było marnować.
Gdy przyszła chwila, że tow. Jaruzelski potrzebował pomocy, płk mgr Dwojak
stanął oczywiście w szeregu – w 1982 r. został starszym inspektorem Wydziału IX
Biura "B" MSW. W 1986 r. otrzymał taką ocenę: "Posiada duże doświadczenie w
pracy operacyjnej i kierowaniu zespołem ludzkim – lubiany w kolektywie. (…)
Pracuje z osobowymi źródłami informacji. Na swoim kontakcie posiada 13, z
którymi pracuje planowo i systematycznie. (…) Uzyskane przez niego informacje
są wyprzedzające i ujawniające zamiary przeciwnika. (…) Posiada wysokie
odznaczenia państwowe – m.in. Order Sztandaru Pracy II kl. (…) Poza służbą
interesuje się rodziną oraz uprawą działki pracowniczej".
Niewątpliwie – Sztandar Pracy mu się należał, 45 lat pracy w komunistycznym
aparacie bezpieki to kawał czasu i kawał "dobrej roboty".
Taki zwykły, przeciętny magister historii, lubiący pracę na działce
pracowniczej… No i cóż, że dostał się w tryby historii… Pewnie zupełnie nie
jego wina…

 

oprac. dr Waldemar Handke (IPN Poznań)

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl