Tunezja: Protesty przeciwko budżetowi na 2018 r.
Główna tunezyjska partia opozycyjna wezwała do protestów przeciwko budżetowi na 2018 r. W kraju trwają protesty i manifestacje niezadowolonych z podwyżek cen i podatków. W czasie zamieszek jedna osoba zginęła, a kilkadziesiąt zostało rannych.
Tunezja jest w trudnej sytuacji finansowej. Aby zmniejszyć deficyt, rząd podjął decyzję o podwyżkach cen i podatków. Najbardziej zdrożała m.in. benzyna, co spotkało się z szerokim sprzeciwem społecznym. W ponad dziesięciu miastach wybuchły protesty. Opozycja zarzuca rządowi, że wprowadzane oszczędności w sposób nieuczciwy uderzają głównie w biednych i klasę średnią.
– Nie byliśmy zaskoczeni budżetem na rok 2018, sprzeciwialiśmy się mu od samego początku. Podkreślaliśmy niebezpieczeństwa wynikające z tej ustawy. Ludzie zaczęli odczuwać jej skutki, gdy weszły w życie 1 stycznia – powiedział Sami Ben Ghazi z ruchu Manich Msamah.
Bilans trwających od dwóch dni protestów to śmierć jednej osoby, kilkudziesięciu rannych i ponad 200 osób aresztowanych. W rezultacie zamieszek w całym kraju rannych zostało też 49 policjantów. Od czasu tzw. Arabskiej Wiosny Tunezja miała 9 rządów i żaden z nich nie był w stanie poradzić sobie z rosnącymi problemami gospodarczymi kraju.
– Tunezja boryka się z ogromnymi problemami gospodarczymi. Bezrobocie sięga 16 proc. Główne źródło dochodów – turystyka wciąż nie może powrócić do poziomu sprzed rewolucji arabskiej. Społeczeństwo obciążone dodatkowymi podatkami nie wytrzymuje i wychodzi na ulice – wyjaśnił prof. Piotr Marszałek.
Pod koniec ubiegłego roku obecny rząd zgodził się na 4-letni program pożyczkowy z Międzynarodowego Funduszu Walutowego o wartości około 2 mld 800 mln dolarów. Warunkiem udzielenia pożyczek było wprowadzenie reform i cięcia wydatków. Dlatego rząd podniósł ceny oleju napędowego i niektórych produktów, a także podatki od samochodów, połączeń telefonicznych, internetu czy zakwaterowania hotelowego.
TV Trwam News/RIRM