Rodziny ofiar smoleńskiej katastrofy chcą międzynarodowego śledztwa

Wszystkie komunikaty przekazane polskim pilotom przez rosyjskich kontrolerów były nieprawdziwe wynika z analiz przeprowadzonych przez byłego żołnierza służb lotniczych, który pragnie zachować anonimowość. Dlaczego do tego doszło, jak to się stało i kto jest za to odpowiedzialny? Rodziny ofiar smoleńskiej tragedii do dziś nie otrzymały odpowiedzi na te i inne pytania dotyczące katastrofy. W dalszym ciągu mają też utrudniony dostęp do dokumentów jawnych. Podczas wysłuchania publicznego w Parlamencie Europejskim w Brukseli stwierdziły, że są za dobrymi relacjami z Rosją, ale nie zgadzają się na to, by odbywało się to kosztem prawdy. Opuszczeni przez państwo bliscy ofiar zrzeszeni w Stowarzyszeniu Rodzin Katyń 2010 domagają się międzynarodowego śledztwa.

Europa usłyszała prawdę o Smoleńsku



We wtorek siódmego grudnia br. sala konferencyjna Parlamentu Europejskiego w Brukseli, w której odbywało się wysłuchanie publiczne na temat katastrofy smoleńskiej była wypełniona po brzegi. Jak stwierdzili unijni obserwatorzy nigdy jeszcze nie mieściła tylu gości. Europejska opinia publiczna po raz pierwszy usłyszała o tym, co wydarzyło się przed i po katastrofie, że to nie generał Andrzej Błasik trzymał ster, że to nie prezydent Lech Kaczyński zmuszał pilotów do lądowania, że tak naprawdę to rosyjscy kontrolerzy od samego początku wprowadzali polskich pilotów w błąd. Dowodem były przedstawione na wysłuchaniu zdjęcia satelitarne, które pokazują konsekwencje złego naprowadzania samolotu. W miejscu przed polaną ze szczątkami maszyny widoczne są wyżłobione kołami samolotu bruzdy drogi przyziemienia. Z analizy raportów rosyjskich kontrolerów i manewrów dokonywanych przez załogę T154M zarejestrowanych na czarnych skrzynkach wynika, że wszystkie dane przekazane polskim pilotom były błędne. Nieprawdziwa była informacja o tym, że samolot był na kursie, błędne były wskazania z odbiorników NDB i GPS. Jak powiedział były żołnierz służb lotniczych obecny na spotkaniu gdyby choć jedno z tych danych było prawdziwe polscy piloci zdołaliby uratować delegację zdążającą 10 kwietnia do Katynia.

To Rosjanie naciskali by, były dwie różne delegacje polskich polityków



Jak powiedział poseł Antoni Macierewicz wszystko zaczęło się od wystąpienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Westerplatte. W obecności prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa i niemieckiej kanclerz Angeli Merkel polski prezydent powiedział, że Katyń był ludobójstwem i Polska nigdy nie ustanie by to udowodnić. To było przyczyną rozdzielenia wizyt na dwie: 7 i 10 kwietnia. Dążono za wszelką cenę, by skupić uwagę na wizycie premiera Donalda Tuska. Wysiłek ochrony skupiony był na 7 kwietnia, co skutkowało wydarzeniami z 10 kwietnia. Interesująca w tej sprawie jest wypowiedź nie żyjącego dziś Tomasza Merty, byłego podsekretarza stanu w ministerstwie kultury, który także zginął pod Smoleńskiem. Zwrócił on uwagę na zaskakujący zwrot stanowiska Rosji wobec delegacji z 10 kwietnia. Przez cały czas Rosja była przeciwna tej wizycie jednak bezpośrednio przez feralnym lotem zaczęto zachowywać się tak, jakby czekano na prezydencką wizytę z otwartymi ramionami. Strona rosyjska nagle wycofała się ze wszystkich zastrzeżeń. Tomasz Merta, który dobrze znał mentalność naszych wschodnich sąsiadów powiedział, że już nic nie rozumie z rosyjskiej polityki.

Informacje, które docierają do rodzin są sprzeczne



Według wyników przedstawionych przez Rosję rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski zmarł 10 minut po wypadku. Oznacza to, że przeżył katastrofę, ale nie wiadomo, czy była próba udzielenia mu pomocy. Z innych informacji przekazanych wcześniej wynika, że Janusz Kochanowski zmarł przed katastrofą. Do dziś nie wiadomo co działo się przez 16 minut po katastrofie. Dopiero wtedy wezwano karetki. Minister Jacek Sasin, który dotarł na miejsce pół godziny po tragedii powiedział, że nadal nie było tam żadnej akcji ratunkowej. Przejęto natomiast prawie natychmiast konwencję Chicagowską. Przesądziło to raz na zawsze o charakterze śledztwa. Wszystkie procedury znalazły się w rękach rosyjskich.

Niejasności jest bardzo wiele



Bliscy ofiar smoleńskiej tragedii zwracają uwagę na liczne nieprawidłowości rosyjskiego śledztwa. Zuzanna Kurtyka, która 11 kwietnia pojechała do Moskwy w prosektorium spędziła trzy dni pełne strachu, że nie uda się jej zidentyfikować męża. Opisy ciał były błędne, nie było zdjęć. Zapewniano, że polscy śledczy i prokuratorzy są na miejscu, że szczątki ludzkie są zabezpieczone. Jak się jednak okazało informacje te były kłamstwem. Nieprawdziwe były również dane o tym, że identyfikacje dotyczyły każdej części ludzkiej i że wykonano sekcje zwłok. Zuzanna Kurtyka, która jest lekarzem powiedziała, że ciało jej męża nie miało śladów sekcji. Do dziś nie wiadomo, czy były przeprowadzone wszystkie stosowne badania, w tym DNA.

Inną sprawą na którą zwracają uwagę bliscy ofiar to trumna z ciałem niezidentyfikowanym, która dotarła do Polski. Zostało ono bez zgody rodzin smoleńskich skremowane. Okoliczności te spowodowały, że rodziny nie wiedzą, czy pochowały swoich bliskich. Nawet rodziny, które bez wątpliwości dokonały identyfikacji ciał mają teraz obawy, czy w trumnach są ich bliscy. Niektórzy wystąpili o ekshumację, jednak do dziś nie otrzymali odpowiedzi.

Miejsce tragedii niezabezpieczone




Opinią publiczną wstrząsnął fakt odnajdowania na miejscu tragedii przez kolejne pielgrzymki fragmentów ludzkich szczątków. Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010 wystąpiło do rządu o zabezpieczenie miejsca zdarzenia i wydanie wraku, ale Rosja okryła go tylko brezentem. Uczestnicy unijnego wysłuchania obejrzeli film na którym widać wyraźnie, jak wrak samolotu był niszczony. Było widać mężczyzn, którzy ten wrak cięli, ciągnęli, uderzali w niego młotami. Opinię publiczną oburzyła także sprawa wypłacania pieniędzy z kont osób zmarłych. Jak informowały media pieniądze były wypłacane w Rosji. Jednak zamiast podjęcia próby wyjaśnienia sprawy rzecznik prasowy rządu Paweł Graś przeprosił Rosjan za te „podejrzenia”. Zuzanna Kurtyka powiedziała wprost, że w tych okolicznościach rodzi się strach, że w sprawie katastrofy dzieją się rzeczy, które nie powinny mieć miejsca.

Rodziny pozostały same



Rodzinom i pełnomocnikom nie pozwolono na kopiowanie nawet akt jawnych, muszą je przepisywać. Do tej pory decyzja ta nie została zmieniona. Bliscy ofiar zostali pozostawieni sami sobie. O wszystkim dowiadują się z mediów. Skarżą się, że mają mniejszy dostęp do informacji niż dziennikarze. Mają pretensje do mediów, że nie przekazują rzetelnie posiadanych informacji. Andrzej Melak powiedział, że tylko relacje nielicznych katolickich środków społecznego przekazu, jak Radia Maryja i TV Trwam ukazują prawdziwy stan rzeczy.

Rodziny mają żal do państwa, że zabroniono im otwarcia trumien, chociaż polskie prawo na to zezwala. Nie otrzymali także wyczerpującej pomocy, jaką mogliby uzyskać w tak szczególnych okolicznością. Po to by wspierać się wzajemnie powstało Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010. Jednak zamiast wspierać się i przeżywać żałobę muszą dociekać prawdy o śmierci swoich bliskich, bo rząd nie chce się tym zajmować.

Międzynarodowa komisja może wyjaśnić okoliczności tragedii



Utworzenie takiej grupy jest tym bardziej uzasadnione, że w historii państw Unii Europejskiej zdarzały się przypadki wznawiania śledztw dotyczących katastrof lotniczych, o czym mówił podczas wysłuchania brytyjski oficer Geoffrey van Orden. Jednak na powstanie takiego gremium musi się zgodzić polski rząd. Ten jednak uważa, że nie ma takiej potrzeby. Może dlatego, że za lot z 10 kwietnia odpowiada polskie ministerstwo na co zwrócił uwagę brytyjski oficer. Niewykluczone jednak, że to po prostu serwilizm wobec Rosji. Jak powiedziała Magdalena Merta uległość posunięta tak dalece, że odnosi się wrażenie, że „ci ludzie pracują dla ochrony interesu rosyjskiego, a nie dla wyjaśnienia narodowej tragedii”.

Rodziny liczą na obywateli unijnej wspólnoty



Ponieważ bliskich ofiar spod Smoleńska bardzo głęboko zawiodło polskie państwo liczą na Parlament Europejski. Do tej pory pod petycją o powołanie międzynarodowej komisji zebrano ponad 330 tys. podpisów. By sprawą zajął się Parlament w ramach tzw. inicjatywy obywatelskiej przewidzianej w Traktacie z Lizbony potrzeba miliona podpisów obywateli z przynajmniej jednej czwartej państw UE. Tymczasem 2 grudnia wszedł w życie unijny przepis mówiący, że od tego momentu każde z państw członkowskich ma obowiązek zgłosić unijnej Agencji Badające Wypadki Lotnicze fakt wystąpienia katastrofy. Ta wysyła na miejsce swoich agentów. Jak powiedział szef parlamentarnego zespołu badającego okoliczności tragedii Antoni Macierewicz „my nie zwracamy się do UE z prośbą, ale zwracamy się respektowanie praw”, które wspólnota europejska sama ustanowiła. Nie może bowiem być tak, że rosyjskie organa państwowe, które przygotowywały przyjęcie polskiego samolotu wojskowego prowadzą postępowanie wyjaśniające okoliczności zdarzenia. Członkowie Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010 mówią jednym głosem, że „nie można być sędzią we własnej sprawie”.

Rodziny chcą tylko prawdy



Wysłuchanie powstało z inspiracji europosła prof. Mirosława Piotrowskiego, który jest członkiem frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Na jego prośbę organizacją spotkania zajął się prof. Ryszard Legutko. Z prośbą o umożliwienie zaprezentowania problemu na forum unijnym zwróciło się do europosłów Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010. Mimo skierowanych zaproszeń i informacji na wysłuchaniu nie pojawili się jednak przedstawiciele rządu i prokuratury: Wojskowy Prokurator Okręgowy – Jerzy Szeląg, Prokurator Generalny – Andrzej Seremet, przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych – Edmund Klich oraz szef MSWiA- Jerzy Miller. Nie przybyli także zaproszeni przedstawiciele Parlamentu Europejskiego: Wysoki Przedstawiciel ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa – Catherine Asthon, przewodniczący Komisji Europejskiej – Jose Manuel Barroso, przewodniczący Rady Europejskiej – Herman van Rompuy. Nieobecny był także szef Parlamentu Europejskiego – Jerzy Buzek. Nie wysłał on też ani jednego ze swoich czternastu zastępców. Spotkanie nazwał „próbą ukojenia bólu rodzin”. Wypowiedź szefa Parlamentu Europejskiego współorganizator wysłuchania, Tomasz Poręba nazwał szokującą i smutną. Bliscy ofiar smoleńskiej tragedii – jak sami mówią – chcą tylko dowiedzieć się prawdy o ostatnich minutach i sekundach życia ich najbliższych.

Zarówno członkowie Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010, jak i Marta Kaczyńska oświadczyli zgodnie, że argumenty i okoliczności przestawione w Brukseli są na tyle mocne, że nie wyobrażają sobie, żeby pozostały bez echa.


 

Małgorzata Lewicka

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl