Prześladował i niszczył Kościół

Jak to się stało, że w kraju, który przez pół wieku pozostawał pod
komunistyczną dyktaturą, możliwa była w ogóle dyskusja, czy ostatni sowiecki
namiestnik PRL powinien zostać zaproszony jako oficjalny gość na uroczystości
beatyfikacji Jana Pawła II? Sam fakt rozważania takie pomysłu jest czymś
urągającym elementarnej przyzwoitości. W wydanym wczoraj butnym oświadczeniu
generał Jaruzelski łaskawie oświadczył, że nie pojedzie do Rzymu, bo nie chce
dawać "pretekstu do kolejnych sensacyjnych informacji i tendencyjnych
interpretacji". Ani słowa ekspiacji, prawdy o swojej roli w zwalczaniu Kościoła
przez całe dziesięciolecia. Zero odpowiedzialności za nierozliczone zbrodnie
systemu, którego był filarem. Wody w usta nabrał też prezydent Bronisław
Komorowski, nie przedstawiając Narodowi żadnych racji, dlaczego Jaruzelski jest
persona non grata na uroczystościach w Rzymie.

 

*************************

 

 

Musi najpierw odpokutować za zdradę Narodu


Ks.
abp Ignacy Tokarczuk


Pomysł zaproszenia Jaruzelskiego na beatyfikację Ojca Świętego to pomysł
diabelski. Nie powinno do tego dojść. Jaruzelski powinien najpierw za wszystko
odpokutować. W tym pomyśle chodziło natomiast o to, żeby bardziej ukryć
kłamstwo. To jest manipulacja. Takich działań może dopuścić się jedynie
prezydent komunistyczny, ale nie polski. Bliżej mu do Moskwy. Rosja z kolei ma
na swoim sumieniu zbrodnie nie tylko wobec własnych obywateli, lecz także
obywateli innych narodów. Ci, którzy zaprosili Jaruzelskiego do udziału w
beatyfikacji Ojca Świętego, są ludźmi, którzy boją się prawdy i robią wszystko,
żeby ją zasłonić. Jest to działanie haniebne. Jaruzelski odpowiada za
wykonywanie wyroków śmierci na polskich patriotach. Zdradził swój Naród, który
powinien być jego rodziną. Nie tędy prowadzi droga do sławy i do chwały. Aby z
kolei mówić o pojednaniu, trzeba przypomnieć, że wymaga ono pokuty z obu stron.
Komorowski, zapraszając Jaruzelskiego na uroczystości w Rzymie, postawił siebie
w jednym szeregu z nim. Nie tyle może postawił, co właściwie stoi w nim od
początku swojej prezydentury. Jak odbierze ten fakt zagraniczna opinia
publiczna? Może to odczytać rozmaicie – niejedno kłamstwo na świecie się mówi.
Diabeł podpowiada, żeby tę świętą, wielką uroczystość, jaką będzie beatyfikacja
Ojca Świętego, w jakiś sposób splamić. Udział Jaruzelskiego w tej uroczystości
nie przywróci mu jednak honoru. Jeśli rządzący obecnie Polską zdecydowali się na
takie posunięcie, oznacza to, że ich kondycja moralna jest bardzo krucha. Sprawa
jest bardzo jasna. Ta władza sama siebie grzebie i sama się ośmiesza w oczach
opinii publicznej. Ci, którzy zaprosili Jaruzelskiego na beatyfikację Ojca
Świętego, mogą stwarzać pozory tylko przed ludźmi tego samego pokroju co oni. Na
nic to się jednak nie zda. Sam diabeł może próbować zakłócić tę uroczystość, ale
w niczym to nie zmieni jej wagi i piękna.

 

not. AŻ

*************************

 

To byłaby kompromitacja Polski


Andrzej
Dziubek, lider zespołu De Press


Było czymś niewłaściwym zapraszanie na uroczystość beatyfikacji
Jana Pawła II Wojciecha Jaruzelskiego. Czy on jest w ogóle wierzący? Gdyby tam
pojechał, byłaby to po prostu kompromitacja Polski. Rząd może chciałby
beatyfikować i Jaruzelskiego, ale na szczęście nie on o tym decyduje.
Nie mam żadnych dobrych uczuć dla tego człowieka. Kiedy dowiedziałem się,
przebywając na Zachodzie, o wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego, przeżyłem to
dramatycznie. Nie rozumiem, dlaczego nadal nie można tego człowieka osądzić,
powiedzieć po prostu prawdy. Nie chodzi o to, żeby kogoś potępiać, trzeba
przecież przebaczać, ale dopiero wtedy, gdy powie się prawdę. Jaruzelskiego
powinno się odstawić na bok, a nie zapraszać go do udziału w najważniejszych
uroczystościach. Czym innym były wizyty Jaruzelskiego u Ojca Świętego wtedy,
kiedy sprawował on urząd głowy państwa. Ale teraz? Czy to miał być gest
przebaczenia? Dzisiaj wszystko się przebacza i zamazuje się sens działań, owija
się prawdę w bawełnę. A tymczasem konsekwencje działań przecież trzeba ponieść.
Czy Komorowski chciał pokazać światu, że w Polsce jest tak wspaniale? Że
wszystko minęło i teraz już żyjemy w wolnej Europie? Nie znam jego myśli, nie
rozumiem jego działań – czym miało być zaproszenie Jaruzelskiego do Rady
Bezpieczeństwa Narodowego? Czy Komorowski chce w ten sposób pokazać, że bliżej
mu do Jaruzelskiego niż do polskiego Narodu?

 

not. AŻ

*************************

 

Nie rozliczył się ze swojej przeszłości


Paweł
Zyzak, historyk


Na potrzeby potencjalnego udziału byłego szefa WRON w oficjalnej delegacji
udającej się do Rzymu media, korzystając z zaplecza eksperckiego, opracowały dwa
pytania: Czy Wojciech Jaruzelski powinien reprezentować Rzeczpospolitą na
uroczystościach? Jak się mają do tego decyzje lidera opozycji? Zarówno z punktu
widzenia sympatyków ruchu niepodległościowego, jak i z pozycji zachowawczych,
czyli prądów umysłowych polerujących postkomunistyczny ład, oba pytania, powinna
podsumować, a następnie zamknąć nauka płynąca z katastrofy smoleńskiej.
Polacy nie są w stanie zapanować nad tokiem, jakością i czasem jakiejkolwiek
dyskusji publicznej. Nawet gdyby z dnia na dzień pozwolić im ocenić, co dla nich
– czy ambitniej – dla Polski, jest w danym momencie istotne, z miejsca wpadliby
w konsternację. Wyrazem paternalistycznego stosunku mediów i części polskich
elit do naszych rodaków są tzw. sondaże. Nie zostawiają one miejsca na "otwarte"
odpowiedzi, ba, nawet na odpowiedzi "wielokrotnego wyboru". Gdy rozpętana
decyzją któregoś z "ojców" dyskusja wrze, dostają dwie możliwości do wyboru:
"tak" i "nie" albo "za" i "przeciw". Nie solidny zestaw informacji, nie
joystick, ale pudło z dwoma otworami na klocki.
Dyskusja nad kwestią, czy przywódca opozycji wyjedzie czy wyleci, jest sztuczna.
Dyskusja o tym, czy Jaruzelski może lub nie może… powinna być zamknięta 22
lata temu. Postępowanie sowieckiego suzerena na terytorium Polski nie zaczęło
być nawet solidnie "rozliczane". Jaruzelski nie poczuł się w obowiązku, czy
nawet w strachu, rozliczyć się sam.
Tymczasem popularna profesor socjologii wyrażała swoje "zdanie", iż Jaruzelski w
tym wypadku powinien być zaproszony, a wcześniej nie powinien. Przez tego typu
eksperckie opinie nie możemy jako Naród się modernizować. Przez tzw.
umiarkowanych dyskutantów wciąż muszę w czasie wolnym od pracy wracać pamięcią
do korzeni Jaruzelskiego i PRL. Jak inaczej empirycznie mam sobie wytłumaczyć
lub przypomnieć, co to jest przyzwoitość, skoro nawet w telewizorze chcą mnie
oszukać? Jak mam wybrać przyszłość, skoro ludzie dawnej opozycji, czyli elity,
22 rok. mają niepokojące dylematy…
Człowiek, który nie uprawia polityki, nie musi zawierać kompromisów z
moralnością i korozją cywilizacyjną. Ma banalne wręcz zadanie mówić to, co mądre
i przyzwoite. Tym bardziej że słuchają go zwykli obywatele, którzy chcieliby,
aby oszczędzono im skomplikowanych podziałów na łobuza w środę, półłobuza w
czwartek i byłego prezydenta w piątek. Pragną obudzić się rankiem i ujrzeć w
lustrze nie twarz Jaruzelskiego, ale twarz człowieka przyzwoitego. W Polsce,
której 22. rok oczekujemy, nie powinno być kompromisów z odbiciem lustrzanym
Jaruzelskiego, tym bardziej obawy, że stanie w pobliżu polskiego sztandaru,
który przez jemu podobnych do 1989 r. musiał "ukrywać się" w Londynie.

 

*************************

"Doskonały" pomysł


Grzegorz
Braun, reżyser i publicysta, współautor filmu "Towarzysz Generał"


Pomysł zaproszenia Wojciecha Jaruzelskiego do udziału w uroczystości
beatyfikacji Ojca Świętego Jana Pawła II uważam za doskonały, pod warunkiem że
pan prezydent Bronisław Komorowski konsekwentnie zabrałby ze sobą cały komplet
zbrodniarzy – sowieckich funkcjonariuszy, którzy ponoszą odpowiedzialność, do
tej pory niestety bezkarną, za dziesiątki lat prześladowań Kościoła w Polsce.
Prześladowali oni zwykłych wiernych – za to, że byli wierni, i najwyższych
pasterzy – za to, że byli dobrymi pasterzami. PRL była krajem, w którym ludzie
Kościoła przez władzę byli traktowani jako element wrogi z definicji.
Oprócz Jaruzelskiego, naczelnego sowieckiego namiestnika w PRL, zbrodniarza w
dwojakim znaczeniu (szeregu nieukaranych zbrodni sprawstwa kierowniczego
zabójstw m.in. ludzi Kościoła – i zbrodni zdrady stanu), prezydent Komorowski
powinien był zaprosić jeszcze innego sowieckiego funkcjonariusza, Czesława
Kiszczaka, a także wszystkich funkcjonariuszy Wydziałów IV Służby
Bezpieczeństwa, których zawodem i naczelnym służbowym zadaniem było właśnie
prześladowanie Kościoła. Nękanie, zastraszanie, oczernianie, sianie zamętu i
propagowanie bezbożnictwa – była to treść ich pracy. Oprócz nich prezydent
Komorowski zapomniał także o wszystkich funkcjonariuszach wewnętrznie
zakonspirowanej Grupy "D", których zadaniem była destrukcja już nie tylko
"zwykłymi" metodami bezpieki, ale także akcje zbrodniczych zabójstw, z których
jakże niewiele zostało do dzisiaj wyjaśnionych. Prezydent Komorowski zapomniał
również o funkcjonariuszach Wojskowych Służb Wewnętrznych i wszystkich
wojskowych politruków, którzy na rozkaz Wojciecha Jaruzelskiego prześladowali za
wiarę prostych żołnierzy poborowych, ze szczególnym uwzględnieniem kleryków
seminariów duchownych. Byli oni powoływani do wojska i z rozkazu osobiście
sygnowanego przez Jaruzelskiego (w połowie lat 60. szefa Głównego Zarządu
Politycznego Ludowego Wojska Polskiego) mieli być tam poddawani tak bezlitosnej
"obróbce", takiemu praniu mózgu oraz prześladowaniom i często fizycznemu
udręczeniu, żeby do seminariów – jak polecał Jaruzelski – wróciła z nich jak
najmniejsza liczba. Jednym z tych nękanych na polecenie Jaruzelskiego kleryków
był błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko, za którego śmierć generał Jaruzelski
ponosi osobistą, kierowniczą odpowiedzialność, której to zbrodni nie tylko do
tej pory nie próbował wyjaśnić Narodowi, ale konsekwentnie bierze udział w
matactwach, zatajaniu jej rzeczywistego przebiegu i sprawców. Niech więc jadą.
Prezydent Komorowski niewątpliwie świetnie czułby się w tym wojskowym
towarzystwie jako najbardziej dla siebie odpowiednim.
Z drugiej strony – droga do nawrócenia jest zawsze otwarta i każdy może na nią
wstąpić. Westchnijmy zatem o nawrócenie wszystkich wyżej wymienionych, z
Wojciechem Jaruzelskim na czele, bo kiedy jak nie w dniu beatyfikacji Papieża
Polaka, będzie lepszy czas i miejsce, by dać świadectwo prawdzie – by wyznać
wszystkie zbrodnie i nazwać po imieniu zło, którego było się uczestnikiem,
wykonawcą i zleceniodawcą. Niech więc nie zapomni prezydent Komorowski o
funkcjonariuszach Departamentu I, którzy specjalizowali się m.in. w podstępnym
osaczaniu duszpasterzy i infiltracji polskich parafii, i środowisk katolickich
poza granicami PRL. Zwłaszcza chodzi tu o wywodzących się z tego departamentu
generałów Czempińskiego i Petelickiego – i wszystkich innych ich kolegów –
weteranów Departamentu I, których ci ostatni zechcą zarekomendować. No i niech
nie zabraknie miejsca w tym towarzystwie dla ex-jezuity Turowskiego, którego tak
obiecująca kariera w postpeerelowskiej dyplomacji niefortunnie załamała się po
zamachu smoleńskim – może pan Turowski zechce opowiedzieć, co właściwie
zawierały owe zaginione raporty, które słał do Warszawy przed i po 13 maja 1981
roku? Może w ogóle wszyscy wyżej wymienieni razem zechcą wreszcie przerwać zmowę
milczenia dotyczącą roli w zamachu na Ojca Świętego Sowietów oraz ich
peerelowskich siepaczy i naganiaczy? Zatem niech prezydent Komorowski śmiało
wszystkich ich ze sobą zabiera – jeśli o mnie chodzi, mogą nawet nie wracać.

 

 

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl