Prokuratura nie chce archeologów

Prawnicy podważają zasadność rządowej akcji wysłania archeologów na
miejsce katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Tłumaczą, że ze
względu na dobro śledztwa na terenie tragicznego zdarzenia nikt bez zgody
prokuratury nie powinien prowadzić poszukiwań. Bombardowanie w mediach
informacjami o wysyłaniu ekspedycji archeologicznej ma wymiar propagandowy. Ale
nie przykryje porażki, jaką jest pozostawienie miejsca katastrofy bez
stosowanych w takich wypadkach zabezpieczeń.

Pułkownik Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej, nie chce
komentować sprawy. Ale wyklucza możliwość współdziałania z archeologami. – Gdzie
są podstawy do takiej współpracy w kodeksie postępowania karnego? – pyta
retorycznie Rzepa. – Proszę zwrócić się do organu, który ustanawiał tę grupę
archeologów – radzi prokurator.
Zdumiony rządowym projektem wysłania
archeologów na miejsce tragedii jest Bogdan Święczkowski, były szef Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokurator krajowy w stanie spoczynku. Zaznacza,
że rząd nie powinien organizować tego typu wyjazdów, kiedy sprawę bada
prokuratura. – Rejon katastrofy jest miejscem, gdzie mógł zostać popełniony czyn
zabroniony. Powinno być ono ogrodzone i żadne osoby nie mogą podejmować żadnych
działań bez zgody, a nawet polecenia prokuratora polskiego czy rosyjskiego –
podkreśla Święczkowski.
Wątpliwości co do zasadności skierowania archeologów
do Smoleńska nie ukrywa również prokurator Cezary Kiszka, prezes Stowarzyszenia
Prokuratorów Rzeczypospolitej Polskiej. – Wysłanie archeologów jest rzeczywiście
dziwną sprawą – zauważa Kiszka. I dodaje, że niestety polska prokuratura nie
może wydelegować do Smoleńska swoich specjalistów, bo jest to teren Federacji
Rosyjskiej. – Polscy prokuratorzy mogą wystąpić w ramach pomocy prawnej o
ponowne przeprowadzenie oględzin tego miejsca, bo sądzę, że były one już
przeprowadzone przez prokuratorów rosyjskich – ocenia prezes.
Przypomnijmy,
że 5 maja Michał Boni, minister kancelarii premiera, poinformował oficjalnie o
zamiarze wysłania archeologów do Smoleńska. Związane było to z niepokojącymi
doniesieniami o znajdowaniu różnych przedmiotów pochodzących z samolotu
prezydenckiego. Boni ujawnił wtedy, że grupa polskich archeologów wyjedzie do
Rosji w celu przebadania terenu. – Profesjonalnie, fachowo, z użyciem
odpowiednich narzędzi można cały teren przebadać, szukając wszystkich
pozostałości – zapewniał wówczas minister.
Parlamentarzyści opozycji wytykają
niezasadność propozycji rządowej skierowania archeologów do Smoleńska. – To nie
jest zadanie dla archeologów, ale specjalistów kryminalistyki – twierdzi
Stanisław Pięta, poseł PiS z sejmowej Komisji Administracji i Spraw
Wewnętrznych. W jego opinii, rząd liczy w ten sposób na uzyskanie efektu
propagandowego. – Każdy rozsądny człowiek potrafiący czytać widzi, że miejsce
katastrofy nie zostało zabezpieczone. Elementy samolotu, rzeczy osobiste, nawet
fragmenty ciał pozostały na miejscu – wskazuje Pięta. Według niego, w pomyśle z
wyprawą archeologów chodzi o to, żeby pokazać, że rząd nie jest bezczynny i cały
czas stara się coś w tej kwestii robić.
Natomiast zdaniem Arkadiusza
Mularczyka, posła PiS z sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka,
planowana ekspedycja oznacza, że „teza, którą na początku stawialiśmy, iż nasz
rząd błędnie podszedł do ustalania procedury wyjaśniającej, teraz pokutuje”. –
Ponieważ faktycznie w tej chwili nie mamy instrumentów, żeby stać się
gospodarzem śledztwa. To wszystko są błędy, które wynikają z przyjęcia
koncepcji, że najlepiej, jeśli Rosjanie będą wyjaśniali przyczyny katastrofy
jako szefowie komisji międzynarodowej, a Polacy ograniczą się do funkcji
pomocniczych – zaznacza Mularczyk.

Z Rosjanami u boku
Katarzyna Mieczkowska-Czerniak,
rzecznik Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, mówi, że inicjatywa wysłania
archeologów w rejon katastrofy wyszła od nich samych. – Zgłosili się jako
wolontariusze. Od nas jedzie tylko jedna osoba, a zespół ma liczyć około 5-7
ludzi. Są to archeolodzy, którzy pracują w Polskiej Akademii Nauk – informuje
rzecznik. Zadania ekspedycji mają być konsultowane z rządem. Według
Mieczkowskiej-Czerniak, archeolodzy z UMCS nie chcą się wypowiadać, bo nie jadą
tam z ramienia swoich instytutów. – My jako uczelnia nie jesteśmy tutaj stroną –
dodaje rzecznik.
Archeolodzy mieliby przeprowadzić retrospekcję terenową
obszaru, na którym wydarzyła się katastrofa. – Mówiąc wprost, polega to na takim
„posprzątaniu”. Będą przeszukiwali centymetr po centymetrze obszar i
zabezpieczali rzeczy, które znajdą, po czym zaproponują ich zwrot rodzinom.
Przedmioty będą fotografowane, numerowane i umieszczane w woreczkach – opisuje
Katarzyna Mieczkowska-Czerniak. I informuje, że do ekipy archeologów dołączyła
grupa geologów.
W opinii prof. dr. hab. Mariusza Oriona Jędryska, geologa z
Uniwersytetu Wrocławskiego, gdyby do Smoleńska mieli jechać geolodzy, to zabiorą
ze sobą radar geologiczny, dokonają wierceń i odsłonięcia terenu na miejscu
zdarzenia. – Płytka geofizyka z radarem geologicznym na czele – przypuszcza
geolog.
Zamiar zaangażowania naukowców z Polskiej Akademii Nauk w prace w
Smoleńsku potwierdza Michał Kabata, dyrektor Biura Upowszechniania i Promocji
Nauki PAN, który kieruje nas do Instytutu Archeologii i Etnologii PAN. Na jego
stronach internetowych zamieszczono informację, że decyzję o udziale pracowników
IAE PAN w pracach pod Smoleńskiem podjęto po otrzymaniu 7 maja pisma z
kancelarii premiera RP z prośbą w tej sprawie. Obecnie „powoływany jest zespół
badawczy, który uda się na miejsce katastrofy celem przeprowadzenia terenowych
prac badawczych”. Czytamy tam również, że zasięg prac obejmować będzie
„prospekcję powierzchniową, prospekcję geofizyczną (wykrywaczy metali i innych
urządzeń specjalistycznych), wykonanie planigrafii i dokumentacji
znalezisk”.
Profesor dr hab. Andrzej Buko, dyrektor Instytutu Archeologii i
Etnologii PAN, podaje w swoim komunikacie, że „trwają konsultacje w sprawie
udziału Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk w
archeologicznej prospekcji terenowej miejsca katastrofy pod Smoleńskiem. Czekamy
na oficjalne wystąpienia i uzgodnienia ze strony rządowej. Rozmowy będą
dotyczyły również określenia zakresu prac”.
„Nasz Dziennik” dowiedział się od
osoby z kręgów uniwersyteckich, że do Smoleńska wybierają się również rosyjscy
archeolodzy. – Wszystko jest już przygotowane, jeśli chodzi o sprzęt i
logistykę. Wolontariusze tylko czekają na sygnał, bo teraz decyzja leży po
stronie rosyjskiej. Ewentualnie mają wziąć w tym udział tamtejsi archeolodzy –
twierdzi pracownik UMCS.
– Nic nam oficjalnie na ten temat nie wiadomo. Musi
być zgoda prokuratury, ponieważ pozostała jeszcze jedna kwestia, która wymaga
wyjaśnienia – mówi „Naszemu Dziennikowi” rzecznik rządu Paweł Graś. Stwierdza
też, że wciąż nie ma określonego terminu wyjazdu. – Trwają ustalenia ze stroną
rosyjską. Kiedy ustalimy termin, wtedy poinformujemy – zapewnia
Graś.

Jacek Dytkowski

 

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl