Polska niżej w rankingu dzietności

Pod względem dzietności Polska spadnie w tym roku z 207. na 209.
miejsce w rankingu 222 krajów świata – informuje renomowane wydawnictwo Factbook.
Z dzietnością zaledwie 1,31 dziecka na kobietę zsunęliśmy się w globalnych
statystykach na trzynastą pozycję. Od końca.

– Tak odległego miejsca Polski na tle reszty świata nie sposób wytłumaczyć,
jak chcą niektórzy, ogólnoświatowym trendem starzenia się społeczeństwa czy
spadkiem prokreacji w krajach rozwiniętych – komentuje dr Cezary Mech, były
wiceminister finansów.

Sprzeciw wobec podniesienia wieku emerytalnego będzie nieskuteczny, jeśli
będzie omijał istotę problemu. A jest nią konieczność zwiększenia dzietności. –
Przy obecnym niskim wskaźniku dzietności nasz docelowy potencjał ludności
odpowiada ludności państwa Nauru, które zajmuje czternaste miejsce od końca na
liście Factbooka pod względem liczby ludności – twierdzi dr Mech. Państwo Nauru
to wysepka na Oceanie Spokojnym o obszarze 21 km kwadratowych. Wynika z tego, że
przy obecnej tendencji urodzeń liczba Polaków będzie coraz szybciej spadać.
Według danych ONZ, w 2100 r. Polaków będzie 17 mln, a cała ludność Europy
Wschodniej skurczy się z 300 mln w 2000 r. do 120 milionów.

Ów niesłychany "skurcz demograficzny" coraz wyraźniej odbija się na
gospodarce i życiu społecznym Polski. Niedostatek podatników destabilizuje
finanse publiczne, powiększając ich chroniczny deficyt. Brak płatników składek
emerytalnych źle wpływa na system ubezpieczeń społecznych, który trzeba
podpierać dotacjami z budżetu i pożyczkami w bankach. Starzejąca się populacja
sprawia, że system opieki zdrowotnej pęka pod naporem pacjentów. Malejąca liczba
dzieci skutkuje zamykaniem szkół i uczelni. Wraz z ubytkiem młodych znikają
miejsca pracy, spada popyt na różnorakie usługi, za to rośnie zapotrzebowanie na
drogie zabiegi medyczne i opiekę nad osobami starszymi.

Brak dopływu młodych na rynek pracy wkrótce zacznie odbijać się także na
sektorze prywatnym, zmniejszając jego innowacyjność, konkurencyjność i zdolność
adaptacji do zmieniających się warunków rynkowych. Spadek potencjału
ludnościowego Polski już dziś osłabia naszą pozycję międzynarodową, czego
jaskrawym dowodem jest traktat z Lizbony z jego nową metodą mierzenia siły głosu
poszczególnych krajów Unii Europejskiej, dającą przewagę państwom o większej
liczbie ludności. Przypomnijmy, że Polska nie uzyskała kilka lat temu miejsca w
grupie dwudziestu najbogatszych krajów świata G20, bo zajęła je prężna
ludnościowo Argentyna, kraj o podobnym do naszego potencjale gospodarczym.

Zakazane wsparcie rodziny

Tymczasem rząd zachowuje się tak, jakby problem wymierania Polski nie
istniał. Najświeższym tego przykładem jest debata nad podwyższeniem wieku
emerytalnego, której wszczęcie władze uzasadniają starzeniem się społeczeństwa.
W debacie tej skupiono się na jednym tylko, optymistycznym elemencie procesu
starzenia społecznego, jakim jest wydłużenie długości życia, natomiast drugi
element tego procesu – niska dzietność – został całkowicie pominięty.

– Wiek 67 lat jako docelowy wiek emerytalny został wzięty z kapelusza,
ponieważ w obliczeniach nie uwzględniono 1,5 mln emigrantów, którzy zostali za
granicą, gdzie przychodzą na świat ich dzieci. Gdyby to wziąć pod uwagę, wiek
emerytalny trzeba byłoby już teraz podnieść do 71 lat. I niewykluczone, że
wkrótce o tym usłyszymy – twierdzi Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK,
powołując się na dokumenty rządowe.

To oznaczałoby, że większość z nas nie dożyje emerytury. – Polacy żyją
przeciętnie krócej o 21-22 lata niż społeczeństwa zachodnie i dystans ten
utrzymuje się od 20 lat – mówi dr Cezary Mech. – Gdyby wziąć te dane pod uwagę i
porównać okresy przebywania na emeryturze, to okazałoby się, że w Polsce
powinniśmy obniżyć wiek emerytalny o 7 lat dla mężczyzn i 4 lata dla kobiet –
podkreśla ekonomista.

Proces starzenia się społeczeństwa przebiega dwutorowo: długość życia rośnie,
a liczba dzieci maleje. – Apeluję do pana, panie prezydencie, o dojrzałą
politykę prorodzinną – zwróciła się do Bronisława Komorowskiego młoda matka
podczas debaty emerytalnej w Pałacu Prezydenckim. Przybyła tam z niemowlęciem na
ręku, licząc na to, że obecność dziecka pobudzi wyobraźnię polityków. Jej apel
poparli inni społeczni uczestnicy prezydenckiej debaty. W podsumowaniu prezydent
skonstatował wprawdzie, że mamy kryzys urodzeniowy, wspomniał też, że część
krajów europejskich skutecznie z nim walczy, wspierając rodziny (lub
sprowadzając imigrantów) – ale z tych faktów nie wyciągnął żadnych wniosków.
Całą uwagę skierował natomiast na to, że musimy pracować dłużej, bo "młodych nie
można nadmiernie obciążać".

Dyktat Brukseli

Komisja Europejska dąży do narzucenia wyższego wieku emerytalnego całej
Europie. Ten trend znajduje odzwierciedlenie w politykach narodowych. Debatę u
prezydenta poprzedziła prelekcja prof. Janiny Jóźwiak, demografa z SGH. Podała
ona zebranym w formie matematycznych pewników, że po pierwsze – "starzenie się
społeczeństwa wynika z tego, że nasze życie się wydłuża", a po drugie – że
"procesu starzenia społeczeństwa nie da się zatrzymać ani odwrócić" przy pomocy
polityki prorodzinnej wspierającej dzietność. W ten sposób "prezydenckie
konsultacje społeczne" zamknięto w ciasnych ramach rządowego projektu.

Tymczasem fakt, że nasza sytuacja demograficzna jest gorsza niż innych
krajów, jest efektem przede wszystkim antyrodzinnej polityki. – Istotą tej
polityki jest uznawanie dzieci przez nasz system finansów publicznych za
"luksusową konsumpcję", którą się opodatkowuje, a nie społeczną "inwestycję w
przyszłość" wspieraną ze środków publicznych – wyjaśnia dr Mech. Dlatego polskie
rodziny nie otrzymują wsparcia ze strony państwa (nie licząc skromnej ulgi
prorodzinnej wywalczonej w 2007 r. i jeszcze skromniejszego zasiłku porodowego,
zwanego "becikowym").

Badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii, gdzie państwo wspiera rodzinę,
wykazały, że współczynnik dzietności np. naszych rodaczek wynosi 2,3 dziecka na
kobietę, czyli powyżej zastępowalności pokoleń. Dobre wyniki polityki
prorodzinnej notują Szwecja, a także Francja, gdzie liczba dzieci na kobietę,
nawet po wyłączeniu rodzin emigranckich, znacząco wzrosła.

Małgorzata Goss

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl