Policja nie chce wypłacić Robertowi Sobkowiczowi odszkodowania i renty.
Sąd rozstrzygnie dziś apelację Policji od wyroku Warszawskiego Sadu
Okręgowego, który przyznał Robertowi Sobkowiczowi fotoreporterowi "Naszego
Dziennika" odszkodowanie i rentę. Sprawa dotyczy zdarzenia z 1999 roku kiedy w
wyniku akcji Policji dziennikarz stracił oko. Policja uważa, że dziennikarz jest
wyleczony. Tymczasem życie mężczyzny uległo nieodwracalnej zmianie, a koszty
wizyt kontrolnych związanych z protezą oka, które muszą być przeprowadzane za
granicą są wysokie.
Stołeczna policja nie chce wypłacić Robertowi Sobkowiczowi fotoreporterowi
"Naszego Dziennika" odszkodowania i renty.
Do dziś sąd odroczył apelację Policji, od poprzedniego wyroku, który zobowiązał
ją do wypłaty dziennikarzowi zadośćuczynienia w wysokości 250 tys. zł oraz
miesięcznej renty w wysokości około 5,9 tys. złotych.
Robert Sobkowicz został poważnie ranny w 1999 roku podczas pacyfikacji
manifestacji pracowników radomskiego "Łucznika" w Warszawie.
Jeden z funkcjonariuszy policji wystrzelił w jego kierunku gumową kulę.
Dziennikarz stracił oko. Dziennikarz na leczenie i rehabilitację za granicą
wydaje duże kwoty pieniędzy. Poza tym zmianie uległo jego życie zarówno
zawodowe, jak i osobiste.
Mec. Krystyna Kosińska przypomina, że wina policji została udowodniona w 2007
roku. Sąd orzekł wówczas, że strzał w kierunku dziennikarza był oddany
bezprawnie. Nie wykluczono również, że dziennikarz był świadomym celem działania
Policji.
W ciągu 12 lat od zdarzenia ani Policja, ani MSW nie uczyniły żadnej próby
zadośćuczynienia.